Rozdział 23


Wtedy.
- Ash! – pisnęłam, machając w jego kierunku ręką, rozrzucając pianę od płynu do mycia naczyń na wszystkie strony. Chłopak uskoczy przed moim atakiem obronnymł, a chwilę później zanurkował w dół ze śmiechem, łapiąc mnie w pasie. Zaczęłam go walić pięściami w plecy, ale on tylko śmiał się dalej, wynosząc mnie z kuchni.
- Skończ się zachowywać jak zarzynana świnia – parsknął, rzucając mnie na swoje łóżko. Pokręciłam szaleńczo głową i znowu podjęłam próbę ucieczki, ale jego duże ręce skutecznie mnie unieruchomiły. Opadłam w końcu, zrezygnowana i spojrzałam na niego.
- No dobra, to co teraz zamierzasz zrobić?
- Nie wiem, ty mi powiedz – uśmiechnął się zadziornie, a ręka, którą wcześniej unieruchomił moje dłonie, przesunęła się w dół głaszcząc moje ciało, pieszcząc milimetry odsłoniętej skóry, doprowadzając mnie do gęsiej skórki. Kiedy jego palce zaczęły mocować się z guzikiem moich spodni, wolną ręką przyciągnęłam go do siebie, całując delikatnie.
- Upieczemy ciasteczka? – zaśmiałam się, pogłębiając pocałunek.
- Jesteś beznadziejna – odparł, zdejmując koszulkę.

***

Nieznośne egzaminy o których zapomniałam doprowadzały mnie do szału. Sfatygowane zeszyty walały się na podłodze mojego pokoju, a książki rozłożone na całym łóżku wcale nie dodawały otuchy. Byłam w dupie, tak bardzo w dupie. Przez całe życie się nie nauczyłam, żeby naukę na ważne testy nie odkładać na ostatnia chwilę. Ale mądry ten, co już szkody zaznał…
- Hej, spokojnie – cichy głos nad moim uchem wyrwał mnie z zamyślenia, a ciepłe ręce spoczęły na ramionach, masując je lekko. Łóżko się ugięło, kiedy Ashton usiadł obok mnie, zmuszając, bym położyła się na jego kolanach, co przyszło mi z zadziwiająca łatwością. – Dasz radę.
- Ale to już jutro – jęknęłam, zamykając oczy. Chłopak schylił się i pocałował moje czoło, zostając chwilę w tej pozycji, z ustami przyciśniętymi do mojej skóry.
- Wiem, że jutro. Nie martw się tak bardzo, rozłożysz ich na łopatki.
- Jeśli tego nie zrobię, to zwaliłam rok – wyszeptałam przerażona, zakrywając twarz dłońmi.
- Skarbie, zwalić to ja mogę sobie, a nie ty studia – parsknął Ashton, a ja tylko rozchyliłam palce na twarzy, by na niego spojrzeć.
- Ty masz jednak problemy z głową, Irwin.
- Raczej tak, w końcu nadal tu jestem.
- Zamknij się – zaśmiałam się, czując jak spokój napełnia moje ciało. Wszystko było w porządku.

***

- Nigdzie nie idę – warknęłam obrażona, siadając na kanapie z założonymi rękami. Ashton patrzył na mnie, zdenerwowany.
- Och, no pewnie, księżniczka obraziła się o byle gówno, jak zwykle – parsknął, ściągając brwi i wsadzając ręce do kieszeni. Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.
- Zachowujesz się jak dupek – pokręciłam głową, a na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Powyzywajmy się jeszcze trochę. Zupa była za słona – prychnął siadając obok mnie na kanapie. Spojrzałam na niego z ukosa.
- Nadal zachowujesz się jak dupek.
- Okej, nie powinienem był tego mówić, ale do cholery, oni na nas czekają!
- Gówno mnie to obchodzi – odchyliłam się do tyłu na poduszki, zamykając oczy. Przez kilka minut żadne z nas się nie odzywało, bojąc się konfrontacji. Po raz pierwszy od dawna wymiana zdań między nami była tak ostra.
- Chrissie… - poczułam wtedy, jak ciepły oddech owiewa moje policzki. Otworzyłam oczy, zdenerwowana. – Przepraszam.
Westchnęłam i oparłam głowę na jego ramieniu, a ręką znalazłam jego dłoń i splotłam nasze palce w uścisku. – Nie rób tak więcej.

***

- Widziałeś te ozdoby świąteczne? – szturchnęłam jego ramię, kiedy szliśmy alejkami jednego z hipermarketów. – A bombki? Ashton, one są cudowne!
- Chrissie, do świąt jeszcze dwa miesiące – przypomniał mi, zezując na mnie z uśmiechem.
- No wiem, ale one są po prostu urocze.
- Ty jesteś urocza, one mogą być co najwyżej ładne – parsknął, schylając się i całując mój policzek. Pokręciłam głową, a uśmiech na moich ustach poszerzył się.
- Jesteś niemożliwy i niereformowalny – zaśmiałam się, zgarniając z lodówki kilka opakowań jogurtów.
- Przyznaj, ze to we mnie lubisz najbardziej.
- Nie, tego nie – odparłam nie patrząc na niego, a przeglądając półki z artykułami w poszukiwaniu naszych ulubionych smakołyków.
- To co w takim razie? – odszedł od wózka, który prowadził i stanął za mną, obejmując w pasie. Zachichotałam.
- Powiem ci dzisiaj wieczorem, zanim pójdziemy spać… - mrugnęłam, odwracając się do niego i przelotnie całując go w usta, zanim wyślizgnęłam się z jego szerokich ramion.

***

Luke siedział na kanapie z Ashtonem i Calumem, rozmawiając o czymś zażarcie, a ja klepałam tylko bez sensu w klawiaturę, kasując raz po raz napisane akapity kolejnego nudnego eseju. Stwierdziłam, że nie ma sensu im przeszkadzać, bo i tak dyskutują o rzeczach, o których nie mam zielonego pojęcia.
- Chrissie, a jak ty sadzisz? – zapytał Luke, przerywając moja pracę. Podniosłam na nich wzrok, zdezorientowana.
- O czym?
- Jak powinniśmy się nazywać? – parsknął śmiechem mój przyjaciel, zdając sobie dopiero sprawę, jak bardzo ich ignorowałam. – „Żółwie Ninja Dwa Zero”, „Katakumby Świętej Heleny”, „5 Seconds of Summer”, „Twoja Stara Się Zrzygała”?
Popatrzyłam na nich ja na idiotów.
- Z żadną z tych nazw świata nie zwojujecie.
- Dzięki za wiarę we mnie, kochanie – Ashton wstał ze śmiechem i podszedł do mnie, sprawdzając, jak mi idzie praca.
- Zawsze, skarbie – mrugnęłam do niego i pociągnęłam za koszulkę, kradnąc buziaka.
- Boże, ludzie, nie myślałem, że dożyję do momentu, w którym Ashton Irwin całowałby dziewczynę na trzeźwo. Prędzej skoczyłbym z wieżowca w stroju krowy – odezwał się Luke, z grymasem obrzydzenia na twarzy, a Calum mu zawtórował.
- To na kiedy chcesz ten strój krowy? – zapytał Ashton, puszczając do mnie oczko.

***

Teraz.
Do skrzypienia linoleom można było się przyzwyczaić. Do stękania zużytych plastikowych krzeseł z resztą też. Aparatura monitorująca funkcje życiowe Ashtona była już tylko tłem. Okna, otwierane regularnie przez pielęgniarki zawodziły nieprzyjemnie, kiedy grudniowe powietrze wdzierało się do środka.
W momencie, w którym wróciliśmy do domu, koncert dźwięków, który nam towarzyszył, nagle ustał. Ich miejsce zajęła wszechogarniająca cisza, która kuła policzki i oczy bardziej, niż mróz wieczorem. Zimno, obojętność, milczenie… Zima. Zima na dworze, zima miedzy nami.  
Poza podstawowymi potrzebami komunikacyjnymi, Ashton nie kwapił się żeby ze mną porozmawiać. Ba, czasami jego milczenie było bardziej, niż wymowne. Nie chciał, wiec nie mówił, a ja nie potrafiłam zmusić go do tego. Przeprosić za nadgorliwego adoratora? Michael był jego przyjacielem, a to, jak się zachował, pozostawało bez komentarza.
Siedzenie z podkulonymi nogami i wpatrywanie się w niego, jak pracował z gitarą, było jedyną rozrywką moich ostatnich wieczorów. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, ani nie potrafiłam zacząć jakiejkolwiek sensowniejszej konwersacji. Niby wszystko było okej…
Ale nie było. Nie wiem, w  którym momencie jego łóżko przestało mieścić nas oboje. Nie wiem, dlaczego zaczęliśmy się mijać na posiłkach. Nie umiem wyjaśnić, dlaczego obojętność wkradła się w nasze życie. Przecież wszystko było… Idealne. Było.
Przeczesałam palcami włosy, wzdychając cicho. Byłam zmęczona tą sytuacją.
- Ashton? – rzuciłam w przestrzeń, zdając sobie sprawy, że nie otrzymam odpowiedzi. Nawet nie podniósł głowy znad swojego zeszytu, zajęty życiem we własnym świecie. – Ashton!
Na chwilę przestał pisać, jakby nasłuchiwał, ale potrząsnął tylko głową, ignorując mnie, jak gdybym była natrętnym bzyczeniem muchy, które człowiekowi wydaje się, że słyszy, ale to tylko wyobraźnia. Wstałam z kanapy i podeszłam do niego, ponawiając moje pytanie. – Ash.
- Tak? – zapytał obojętnie, nie podnosząc wzroku. Położyłam rękę na jego ramieniu, starając się zwrócić na siebie uwagę.
- Możemy porozmawiać? – zapytałam cicho,  siadając lekko na stole, przy którym pracował. Ashton poderwał na mnie na moment wzrok, ale szybko go opuścił.
- O czym? – powiedział obojętnie, co mnie wybitnie zirytowało.
- O nas – szepnęłam bardziej do siebie, niż do niego. Chłopak zagryzł wargę, wyglądając jakby ze sobą walczył.
- Nie wiem czy chce o tym rozmawiać – przyznał, powracając do szaleńczego spisywania myśli do dziennika. Parsknęłam, ręką zatrzaskując notes, zmuszając, by na mnie spojrzał.
- Co ty kurwa robisz – warknął, patrząc na mnie rozeźlony. Łał, jakieś emocje w końcu!
- Staram się zwrócić na siebie jakąkolwiek uwagę, bo gdybyś nie zauważył, - zeskoczyłam ze stołu stając przed nim. – Odkąd wróciłeś do domu, nie zamieniłeś ze mną nawet słowa.
- Bo nie mam kurwa o czym z tobą rozmawiać! – krzyknął, również wstając. Czułam, jak moje ciało zaczyna drżeć.
- Czy ty mnie obwiniasz za to… wszystko? – zapytałam, siląc się na pokój, którego miałam w sobie chyba najmniej. Po prostu pękłam, mój balon emocji został przebity szpilką.
- Nie, Chrissie – westchnął Ashton, odwracając wzrok. – Winię siebie, że byłem takim idiotą.
- Co?
- Od początku wiedziałem, że wchodzenie z tobą w jakąkolwiek bliższą relację będzie złym pomysłem – odparł, zaciskając szczękę. Rozchyliłam usta w niedowierzaniu.
- Żałujesz? - Cisza, która zapadła, zakuła moje serce. – Och. Okej.
- Chrissie…
- Zostaw mnie, okej? – powiedziałam, starając się pohamować łzy, które napłynęły do moich policzków. – Dla ciebie i tak jestem pewnie małą dziwką.
- Chriss, posłuchaj…
- Nie, to ty mnie posłuchaj – podniosłam głos, kręcąc głową. – Cokolwiek między nami było… To wszystko? To było bez znaczenia. Nic dla mnie i tak nie znaczyłeś, ciebie nie da się kochać czy lubić. Niszczysz wszystko i wszystkich na swojej drodze. Nawet twoja siostra nie potrafiła znieść twojej obecności. Jesteś śmieciem, którego trzeba usunąć jak najszybciej z drogi. Jesteś…
- Zamknij się
Mój policzek w pewnym momencie zapiekł, tracony uderzeniem. Zacisnęłam wargi, wciągając nosem powietrze i ze szklistymi oczami odwróciłam się napięcie i wybiegłam do swojego pokoju, zasłaniając usta ręką. Rzuciłam się na łóżko, zalewając łzami.
Byliśmy iluzją, udawaliśmy, że potrafimy przezwyciężyć nasze przyzwyczajenia, że potrafimy być innymi ludźmi, niż byliśmy.

Nie potrafiliśmy. A teraz nawet nie chcieliśmy.  

50 komentarzy:

  1. Ale... Co?! Dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  2. ale
    co
    jak
    nie
    on nie może tak po prostu jej czegoś takiego powiedzieć
    ona też nie może
    oni nie mogą, mają być razem
    nie nie nie

    OdpowiedzUsuń
  3. O
    Mój
    Boże
    Ja musiałam przeczytać dwa razy ten fragment "trącony uderzeniem"... Jezu on ją uderzył! Po części rozumiem Chrissie, ale myśle że Ash potrafi naprawde mieć uczucia... Nie wiem co myśleć naprawde

    OdpowiedzUsuń
  4. Co to kurde miało być? :'(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie podoba mi się to, co się u nich dzieje :<
    Taki smutny :<

    A było już tak słodko ;x

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholera jasna! Wiedziałam, że coś się spieprzy. Ale w końcu takie jest życie. Zawsze nas zaskakuje i bardzo rzadko daje to czego pragniemy. O boże to takie życiowe. XDD
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Że co ? :o ale jak to ? :(

    Natt ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. ŻE CO? ASZTYN SZYKUJ SIĘ, IDĘ CI WJEBAĆ

    OdpowiedzUsuń
  9. najpierw zabiję Ciebie, a potem jadę wjebać Ashtonowi:))

    OdpowiedzUsuń
  10. CO?! Co to miało być?! Jak on ją mógł uderzyć! Zabiłabym go

    OdpowiedzUsuń
  11. Ash to dupek. Nikt nigdy nie powinien walnąć kobiety. Nie mam szacunku dla niego. Jest dupkiem bo nie chce żeby Crisse mu pomogła. To co się stało nie można cofnąć i powinien o tym wiedzieć. Z resztą to jest ich wspólna wina. Ona powinna mu pomóc nie naskakujac na niego, a on powinien jej mówić co czuje. Amen.

    OdpowiedzUsuń
  12. aiodsjdj aszton ty szmato wjebie ci

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy to przeznaczenie tak chciało?
    Czemu jedna chwila szczęścia kosztuje tyle bólu?
    Serce jest jak lustro gdy je stłuczesz już na zawsze takie zostanie.
    Te zdania pasują mi do tego rozdziału ponieważ wydaje mi się, że odczuwałam wszystkie te emocje. Najpierw radość i wielka miłość następnie smutek a na koniec straszny ból przez który mogła bym płakać jak małe dziecko:/

    OdpowiedzUsuń
  14. Asztyn ogarnij sie ! Nigdy ci tego nie wybacze , zawiodlam sie na tobie ash...

    OdpowiedzUsuń
  15. ALE ŻE CO ?!
    Jak on mógł ją uderzyć?! :'(
    To jest wszystko takie prawdziwe :'(

    OdpowiedzUsuń
  16. Krótko i zwięźle... jprdl.

    OdpowiedzUsuń
  17. co
    Jezu
    co
    Nie
    Dlaczego?
    Kurwa
    Zamurowalo mnie
    Jezus maria
    Kurwa
    Co
    Nie
    Jezu

    OdpowiedzUsuń
  18. Co? Nie może być już w końcu po między nimi dobrze? Zawsze musi coś się spiepszyć! :(

    OdpowiedzUsuń
  19. ASHTON TY IDIOTO!

    OdpowiedzUsuń
  20. ja walę
    JA WALĘ
    jak to możliwe? .-.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja nawet nie wiem jak to skomentować...
    To boli.
    Jak on mógł uderzyć kobietę?
    Jak on mógł żałować?
    Ja on mógł się wyprzeć uczuć?
    Brak mi słów, żeby opisać to co czuję.

    OdpowiedzUsuń
  22. jaki nagły zwrot akcji.Już myślałam że będą ze sobą do końca :'c

    OdpowiedzUsuń
  23. co za dupek, jak on wgl mógł to zrobić? powaliłaś mnie tym, nie wierze dalej...
    chociaż Chrissie nie zachowała się w porządku mówiąc mu takie rzeczy, to w żadnym stopniu go nie usprawiedliwia. myslalam, ze jednak Ash jest inny, a tu prosze. ehh

    OdpowiedzUsuń
  24. Oł maj gaszz.... Ashton, ty pieprzony dupku. Nie wiem, moze on mysli ze jego (byla?) dziewczyna zdradzila go ??? Nie ogarniam. Ale ja bym go wykopala z jego wlasnego mieszkania z znecanie sie nad moja Kochaną :((

    OdpowiedzUsuń
  25. Co..? Dlaczego..? Jakim cudem..? Tak nie moze byc. Napraw to ! :(( i kolejny musi byc bardzo szybko !! Nawet jutro ♡

    OdpowiedzUsuń
  26. bez kitu!! grrrr no jak do cholery mogłaś to zrobić!? ;'(( złamałaś mnie tym rozdziałem - szczerze? nie wiem czy miałaś to w planie, ale postrzegam ich jako tak samo wkurzające osoby, które są zbyt dumne - Chrissie jest ciekawska i zawsze stawia na swoim co prawdopodobnie w dalszych rozdziałach może odbić jej sie czkawką, a Ashton przez swoją tajemniczość oraz brak kontroli też wiele straci - mniejsza... JA JUŻ NIE MOGĘ WYTRZYMAĆ!! ja muszę poznać ciąg dalszy!! proszeeeeee dodaj szybciutko nexta, błagam!!
    chciałam cię również zaprosić na mojego bloga (też o Ashtonie) jeśli masz trochę czasu:

    http://rock-god-fanfiction.blogspot.com/

    p.s. przepraszam, że tutaj, ale to tak przy okazji, mam nadzieję, że się nie gniewasz?

    masę weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  27. Co tu się do cholery dzieje..? Jak on mógł ją uderzyć..? Zachował się jak dupek...chce mi się płakać.No ja szybko muszę się dowiedzieć o co chodzi.To ff jest genialne. @vampsmyloves_

    OdpowiedzUsuń
  28. Ash
    Kurwa mać
    CO TY DO CHUJA WYPRAWIASZ?!?!
    Jak mogłeś uderzyć dziewczyne i to w dodatku swoją?! Ja pierdole na tym świecie dżentelmenów chyba kurwa nie ma ugh :<

    OdpowiedzUsuń
  29. CO KURWA MAĆ????

    CHRISSIE MIAŁA RACJE.
    ON MA COŚ Z GŁOWĄ ncdghcdvnbdfhvc
    co on do cholery jasnej za przeproszeniem odpierdala no nie no

    OdpowiedzUsuń
  30. Booże.. Jaak.. Omgg.. Nie mogę.. Ash.. Ja pieprze... O niee..

    OdpowiedzUsuń
  31. Shit! Ale się gówno porobiło :'< Oni muszą być razem..

    OdpowiedzUsuń
  32. że co ?
    to nadal do mnie nie dociera ..............

    OdpowiedzUsuń
  33. Dlaczego? O co mu chodzi... To takie ciężkie

    OdpowiedzUsuń
  34. Ash idę powiesić cię za jaja :)))

    OdpowiedzUsuń
  35. O jaaaa, Ash, ty brutalu! Coś pięknego ;d

    OdpowiedzUsuń
  36. A teraz ładnie mi powiedz cos ty kurde mać zrobiła?!
    bo ja już idk co się dzieje
    no bo kurde no jak?!
    nie nooo..
    @xroom94x

    OdpowiedzUsuń
  37. COOOO ???!!!! NO ALE JAK TO?!?!?! BOŻE CHCE KOLEJNY !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  38. ASZTONIE JADE CI WYJEBAC:))
    JAK ZWYKLE SIE PORYCZALAM :(
    CZEKAM NA NEXTA!!

    ps specjalnie napisalam tak jego imie.

    OdpowiedzUsuń
  39. Rozdział świetny jak zwykle! Moge wiedzieć, jak zrobiłaś taki szablon? xx

    OdpowiedzUsuń
  40. Nie nie nie, jak on mógł!? To nie ma się tak zakończyć. Na początku rozdziału wszystko było kolorowo, a jeden incydent zmienił wszystko... Rozdział cudny. Z niecierpliwością czekam na następna część.
    Pozdrawam ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  41. A ja tam się Ashtonowi wcale nie dziwię. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  42. no nie wierzę, po prostu nie wierzę. to o to ci chodziło, pisząc, że jeszcze między nimi namieszasz! proszę cie, to nie może się tak skończyć! ashton się tak szybko nie poddaje! przecież było im ze sobą tak dobrze, idealnie do siebie pasowali, dwie krople wody, dopełniali się. i co? i wystarczyła interwencja zazdrosnego clifforda, agresywnego idioty, żeby ugasić żar, który się pomiędzy nimi pojawił? niektórzy tu piszą, że nie dziwią się irwinowi. no cóż, ja się mu bardzo dziwię. okay, mógł z nią skończyć, zrezygnować, ale stanowczo jej to powiedzieć, a nie odwlekać ich rozmowę. mógł ją jakoś na to przygotować i przyjąć wyrzuty jak mężczyzna, potwornie ją zranił. a ten nie dość, że zachował się jak ostatni cham, odwlekając tą chwilę, to jeszcze ją uderzył! za to, że pod wpływem emocji powiedziała o kilka słów za dużo! najchętniej bym mu przypieprzyła, z całego serca. wiem, jemu pewnie też jest ciężko, ale to go nie usprawiedliwia. nie wiem co powiedzieć.. x

    OdpowiedzUsuń
  43. Oo. a było już tak dobrze :( czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  44. Juz nie moge sie doczekac nastepnego. To wciaga tak bardzo

    OdpowiedzUsuń
  45. Dopiero co znalazłam twoje opowiadanie i jeny nieeee... nie rób mi tego!!!!

    OdpowiedzUsuń
  46. jej Ash co ty robisz? :(( + świetne ff :D czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to największa motywacja dla autora, nawet ten niepochlebny.