Jedzenie
smakowało mi jak trawa. Bardzo niedobra, bardzo sucha i bardzo cieżkostrawna
trawa. Odsunęłam talerz od siebie z westchnieniem i oparłam głowę na dłoniach, zamykając
oczy. Cisza, która panowała w kuchni, niemal mnie przytłaczała.
Kiedy
obudziłam się następnego ranka, nikogo już – a może jeszcze? - Nie było w
mieszkaniu. Powietrze nie drgało, wszystko stało w miejscu, dokładnie tak, jak tam
zostawiłam. Otwarty laptop, teraz rozładowany, porozrzucane koce wokół kanapy,
poduszki walające się po środku pomieszczenia… Milczący świadkowie tego, co
wydarzyło się miedzy dwójką nierozważnych ludzi.
Odsunęłam
krzesło od stołu, wyrzuciłam resztki marnego obiadu do kosza i powłóczyłam się
do salonu, zdeterminowana by posprzątać bałagan, jakiego się dopuściłam. Przez
chwilę w mojej głowie pojawiła się myśl, że dobrze by było, gdyby ten prawdziwy
bałagan można było pozbierać równie prosto. Szybko jednak przegoniłam to na tył
mojego mózgu, odcinając się od analizowania sytuacji. Tu nie było czego
interpretować, wszystko było jasne jak słońce. Ja byłam głupia, a jemu zależało
tylko na tym, żeby dobrać się do moich majtek. W sumie czego ja się
spodziewałam?
Wyjęty
spod kanapy telefon wibrował nieustannie, oznajmiając nieodebrane połączenia. Odblokowałam
ekran i usiadłam na krańcu stolika do kawy, mając cichą nadzieję, że to Ashton
próbował się do mnie dodzwonić. Chryste, ależ ja jestem głupia.
- Co
chciałaś? – mruknęłam do aparatu, kiedy Bay w końcu odebrała.
- Spotkać
się – głos mojej przyjaciółki był cichy, ale pełny podekscytowania. Ściągnęłam
brwi. – Masz czas?
- Mam… -
zawahałam się. – Może przyjdziesz do mnie? Mieszkam tutaj już tak długo, a ty
nawet raz tu nie byłaś.
Ashtona prawdopodobnie nie będzie do końca
dnia, dodałam w myślach. Podałam jej szybko adres i uprzedzona, że
brunetka zjawi się w przeciągu godziny, pobiegłam naciągnąć na siebie jakieś
ciuchy. Niespecjalnie miałam ochotę na paradowanie w piżamie przez cały dzień;
wyglądałabym wtedy jak taka filmowa sierota, która po odrzuceniu przez faceta
zaszywa się w domu z kubełkiem lodów i paczka popcornu. Chociaż w zasadzie ja
sama do tego nie dopuściłam… Ale może to i lepiej?
Zanim się
obejrzałam, Bay już stała w drzwiach. Wyglądała jak siedem nieszczęść, z
potarganymi włosami i zdecydowanie wczorajszym ubraniem… Klubowym ubraniem.
Kusa sukienką. Przeszłość odbijała się w jej oczach.
- Bay? –
zadałam pytanie z wahaniem, widząc trzymane w jej rękach szpilki. Dziewczyna z
nieprzytomnym uśmiechem na ustach pokręciła tylko głową i minęła mnie, zmierzając
w głąb mieszkania. Zamknęłam zdziwiona drzwi na zasuwkę i ruszyłam za nią,
znajdując przyjaciółkę rozwaloną na kanapie z nogami do góry.
- Wyjaśnisz
mi, co do cholery wyprawiasz? – wsparłam ręce na biodrach zmierzyłam ją
wzrokiem. Tamta niefrasobliwie potrząsnęła głową i wybuchła śmiechem.
- Jestem
wolna! Woooooooolna!
- A
Chris? A dziecko? – zamrugałam szybko, starając się zrozumieć sens jej słów.
- Nie ma
Chrisa – urwała, a przez jej twarz przebiegł cień. – Dziecka też nie ma.
- Jak to
nie ma.
-
Poroniłam – oznajmiła bezbarwnym głosem. – I wtedy się wydało. To znaczy mam
wrażenie że on i tak wiedział już od jakiegoś czasu, ale to tylko potwierdziło
wszystko i… tak wyszło. Puf. Nie ma.
Usiadłam
na krześle, przyswajając do siebie te informacje.
- Nie
powiedziałaś mi – mruknęłam, patrząc na nią z wyrzutem.
-
Świetnie sobie zasadniczo radzę – wcześniejszy smutek zniknął, zastąpiony na
powrót nadmierna wesołością. Brunetka klasnęła w dłonie. – Już zapomniałam, jak
bardzo lubiłam nasze życie. Pamiętasz Chrissie? Te kluby, ci faceci, bary…
- Dałyśmy
sobie z tym spokój, Bay. Już zapomniałaś? – wypomniałam jej, zakładając nogę na
nogę ze zdenerwowania. Brunetka posłała mi pobłażliwe spojrzenie.
- Dać
spokój to ty możesz ze swoim mędrkowaniem – parsknęła śmiechem i odrzuciła głowę
do tyłu. – Nigdy nie czułam się lepiej.
- No nie wątpię
– stwierdziłam sarkastycznie i przewróciłam oczami, czując się staro. Nie w
sensie fizycznym, tylko psychicznym, jakby mój świat i mojej przyjaciółki
różnił się diametralnie.
- Pamiętasz
moje małe hobby?
- To
dziwne przyzwyczajenie do robienia zdjęć facetom, których udało ci się
przelecieć? – parsknęłam, uśmiechając się lekko. - To było tak dziwne, że aż
zabawne.
-
Przynajmniej wiedziałam, z kim spałam, nie to, co ty! – odparła obronnym tonem
Bay, wyciągając telefon. – Musisz koniecznie, zobaczyć, kogo dzisiaj w nocy
spotkałam. Przysięgam, klasa sama dla siebie.
Dziewczyna
zaczęła przewijać zdjęcia w galerii, aż w końcu wyciągnęła rękę w moim kierunku,
tak żebym też mogła obejrzeć zdjęcie. W tym momencie zamarłam, blednąc
gwałtownie.
Ashton?
Wyjęłam
telefon z dłoni Bay i spojrzałam na ekran, upewniając się, że wzrok mnie nie
mylił. Powietrze wokół przestało istnieć, a może to moje płuca zakończyły swoją
pracę. Zakręciło się w głowie.
- Jak… -
przełknęłam ślinę, starając się sformułować zdanie. – Jak on się nazywał?
- Ash? –
Bay wzruszyła ramionami. – Tak się przedstawił. Dobra dupa, nie?
- Taaa… -
wstałam ostrożnie i podeszłam do okna, ocierając usta i starając się nie
krzyknąć.
-
Chrissie, co jest? – usłyszałam, jak Bay siada na kanapie, ciężko stękając.
Zignorowałam ją. – Chrissie!
- Nic, B.
Nic takiego – mruknęłam odwracając się do niej i wymuszając uśmiech. – Myślę,
że powinnaś już iść.
Brunetka
popatrzyła na mnie jak na wariatkę, ale nie zadawała pytań. Zebrała swoje
rzeczy i wyszła z mieszkania, zamykając cicho za sobą drzwi. Dzięki Bogu że
była jedną z tych wyjątkowych osób, które posiadały zdolność wyczuwania, kiedy należało
odpuścić.
Osunęłam
się na podłogę i zakryłam twarz dłońmi. Jestem głupia, głupia… Głupia.
Nie wiem
sama, ile czasu to trwało, zanim się uspokoiłam. Kiedy Bay przyszła, było
południe, a teraz zaczynało zmierzchać. Drzwi wejściowe gdzieś w oddali się
otworzyły, zimne powietrze owiało moje kostki i dopiero to zmusiło mnie do otrząśnięcia
się z letargu. Przeszłam chwiejnym krokiem na kanapę, czując nieprzyjemne
mrowienie w zdrętwiałych kończynach.
- Dobrze
się bawiłeś?
Ashton
rzucił klucze na komodę w salonie i zatrzymał się, bo ruch pomieszczeniu ustał.
– Co?
-
Zapytałam, czy dobrze się, kurwa, bawiłeś – odwróciłam się do niego i
obdarzyłam zimnym spojrzeniem. Ashton zacisnął usta w wąską kreskę.
- Nie
powinno cię to interesować.
- Nie
interesuje mnie co robisz – powiedziałam obojętnie, jednak gorąco uderzyło w
moje policzki. – Dopóki nie posuwasz mojej najlepszej przyjaciółki. Więc jak,
fajnie było?
Chłopak
rozchylił usta, patrząc na mnie w szoku, ale ten wyraz twarzy szybko został
zastąpiony innym, szyderczym uśmiechem i pobłażliwym błyskiem w oku.
- Och, ja
myślałem że miałaś na myśli to, jak niewiele brakowało, żebyś klękała przede
mną z otwartymi ustami i moim penisem w twoim gardle – parsknął. – Ale jeśli
chodzi ci o tę dziewczynę, to musze przyznać, że dobrze się spisała.
Niesamowicie elastyczna… I dawno nie robił mi ktoś lepszego loda. Dasz wiar…
- Z a m k
n i j s i ę – wycedziłam, a mój oddech przyspieszył, co tylko spowodowało
rozbawienie u Ashtona.
- Och
Chrissie – zaśmiał się i pokręcił głową. – Ty chyba nie myślałaś, że mi na
tobie… zależy?
Ostatnie
słowo wymówił ze zdziwieniem, jednocześnie unosząc brwi, jakby fakt, że ktoś
mógł pomyśleć w ten sposób był samo absurdalny jak pomysł codziennego
zmieniania skarpetek.
- Nie –
sapnęłam, wstając z kanapy. – To byłaby głupota z mojej strony, prawda?
- Duża,
Wield. Duża.
Przełknęłam
ślinę, starając się nie wybuchnąć płaczem.
- Mam
nadzieję, że nigdy nikt nie będzie musiał ci powiedzieć, że mu na tobie zależy,
bo to jak dostanie sztyletem prosto w serce. Kompletnie nieopłacalne.
Ashton
roześmiał się i przeczesał palcami swoje włosy.
- Chrissie,
jeśli myślałaś, że tamten pocałunek cokolwiek znaczył, to jesteś zwyczajnie
głupia.
Wypuściłam
powietrze ze świstem i oblizałam zeschnięte wargi.
- Gdzieżbym
śmiała.
Wyszłam
pospiesznie z salonu, kierując się do przedpokoju. Naciągnęłam na siebie buty,
złapałam kurtkę i wyszłam, nie pozostawiając za sobą nic więcej oprócz tony
żalu i kilograma rozgoryczenia. I jeszcze tej cząstki serca, która została
złamana.
- Masz do
zapłacenia czynsz jutro! – krzyknął za mną, a ja ze złości trzasnęłam drzwiami najmocniej,
jak się dało.
Jak można
być tak nieczułym? Tak zmiennym, tak zimnym, tak niewzruszonym… Nie rozumiem,
nie chcę rozumieć.
Złapałam
taksówkę i podałam z pamięci adres, pod którym nie było mnie od tak dawna, a
byłam pewna, że znajdę potrzebne mi ukojenie. I nie myliłam się.
Z chwila,
w której drzwi wejściowe do dużego domu w jednej z kamienic się otworzyły,
znajomy zapach owiał moje policzki, a wysoka sylwetka wciągnęła mnie do środka,
chroniąc przed zimnem i padającym na moje nieosłonięte niczym włosy deszczem.
-
Chryste, Weild, zaraz się przeziębisz! – jęknął Luke, sadzając mnie na krześle przy
drzwiach i zdejmując przemoczone ubranie wierzchnie. Zrzuciłam z siebie
niepotrzebne warstwy z ulgą, rozkoszując się ciepłem.
- Bałam
się, że już tu nie mieszkasz – mruknęłam niewyraźnie, przestępując z nogi na
nogę.
-
Mieszkam, tylko że sam – odparł Luke i chwycił za łokieć, prowadząc do salonu,
który nie zmienił się nawet o odrobinę przez ostatnie lata. Uśmiechnęłam się,
poczucie bezpieczeństwa, które odczuwałam dzięki znajomym ścianom było nie do
opisania. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się do Hemmingsa, zatrzymując go
w połowie drogi na kanapę.
- Luke… -
zaczęłam niewyraźnie, zdając sobie sprawę, że moja zachcianka teraz była
głupia. I raniąca. Dla nas obojga. Ale… Ja potrzebowałam zapomnieć. A on
zrozumieć, że dla nas nie ma szans. Więc… Dlaczego nie?
Chłopak
spojrzał na mnie pytająco, ale zamiast tego przysunęłam się do niego, łapiąc go
za kark i zmuszając, by zszedł do mojego poziomu, całując go w usta. Z początku
nie odpowiedział, zdziwiony moim zachowaniem, jednak szybko zareagował,
obejmując mnie ramieniem i oddając pocałunek. Smakował tak, jak zawsze, tą samą
pasta do zębów, pachniał tymi samymi perfumami. Stary, dobry Luke.
Przesunęliśmy
się na kanapę, nadal całując. Zaczęłam odpinać guziki jego koszuli, kiedy ten
zatrzymał się, odsuwając lekko i przerywając pocałunek. Jeknęłam gardłowo,
zawiedziona.
- Nie
tutaj… sypialnia – mruknął biorąc mnie na ręce i idąc szybkim krokiem po
schodach na górę. Opadliśmy na łózko, łącząc się w gorączkowych pocałunkach, splatając
swoje ciała i kończyny. Odchyliłam głowę, pozwalając mu całować swoją szyję,
tam, gdzie lubiłam. Pozwalałam mu na wszystko, co chciał, to, czego
potrzebowałam. Kiedy wszedł we mnie, zacisnęłam paznokcie na jego plecach,
raniąc go lekko, ale wiedziałam, ze nie przeszkadzało to Luke’owi. Jego naga
klatka piersiowa unosiła się nade mną z każdym ruchem, napięte mięśnie błyszczały
od potu.
Myślę
jednak, że oboje odczuwaliśmy podczas tego stosunku dokładnie to samo. Nie było
miedzy nami chemii, brak jakiegokolwiek uczucia. To było czyste pożądanie,
potrzeba rozładowania napięcia, niewypowiedzianych frustracji.
Opadliśmy
obok siebie, zdyszani, napawając się uczuciem przyjemności, które przechodziły
przez nasze ciała.
-
Dziękuję – wyszeptałam, całując go w policzek.
- Od
czego są przyjaciele – parsknął Luke z ironią, gładząc palcem moje udo. Uśmiechnęłam
się lekko. – Ale miałaś rację. Między nami nie będzie nigdy nic więcej.
Pokręciłam
głową. – Nie, Luke. Nie będzie.
Bo cała
rzecz polegała na tym, że… On nie
smakował jak Ashton.
__________
Zostaw komentarz jesli czytasz :)
Rozdziały w piątki, bo okazało się że mam wolne tego dnia. ;)
#TroubleFF
#PiątkoweTrouble
Kocham bardzo i ściskam, do zobaczenia za tydzień.
Mary.
__________
Zostaw komentarz jesli czytasz :)
Rozdziały w piątki, bo okazało się że mam wolne tego dnia. ;)
#TroubleFF
#PiątkoweTrouble
Kocham bardzo i ściskam, do zobaczenia za tydzień.
Mary.
Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńpierwszy komentarz yeah x
OdpowiedzUsuńnajepsze co może być w piątek :D
cudowne
*czekając na to pieprzone kocham cię*
fajnie, że w piątki <3
OdpowiedzUsuńAshton się okazał takim chujem... za przeproszeniem
a juz zaczynał mi się podobać, taki czuły i kochany
ale mi się coś wydaje... że to się inaczej skończy, że to tylko maska
no cóż, do następnego :)
Ale mnie wkurzył ten rozdział... co za idiota z tego Ashton'a... Matko.
OdpowiedzUsuńOprzytomnij, palancie! I przestań być bezuczuciowym chujem...
Co do Chrissie... hmm... w sumie nie mam większych zastrzeżeń. Należało jej się. Tylko mam nadzieje, że Lukey sobie nic w tej swojej pięknej główce nie uroi ;)
Pozdrawiam i do następnego! :)
kocham ♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ♥
fajnie, że w piątki :)
czekam na next :)
Kocham <3
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jeszcze dlc ona wykorzystuje Luke'e. On jest taki kochany
Czekam na next
Ash to taki dupek....
OdpowiedzUsuńA ja myślę że Luke i Chrissie byliby fajna parą... Nie aż tak jak Crashton ale zawsze
czekam na następny xx
Tyle uczucia. Tyle emocji. I ten piękny styl pisania. Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo ten rozdział bylo mi potrzebny na mojego psychicznego dola. Ukoił choć na chwile moją dusze:)
Czekam na kolejny i teraz juz wiem, że oni SA idealni dla siebie.
Czemu Ashton jest takim dupkiem ? :/
OdpowiedzUsuńBiedna Chrissie.. :( Ale mimo, że Crashton Forever, to ona chyba powinna być z Lukem :)
Czekam na nexta ;)
Ashton potraktował ją tak chamsko, że aż mi się jej żal zrobiło :O Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńAshton chamie! Jak mogłeś!? Czemu to zrobiłeś, ja jestem pewna, że to co powiedziałeś to nie jest prawda -_- To były same emocje nosz kurwa oni się kochają!!! Chrissie ;-; ♥♥♥ xx
OdpowiedzUsuńKurcze myśle że Chrissie i luke byliby dobrą parą. Ale ona woli ashtona, on chyba też ją woli, tylko czemu jest takim dupkiem ? Arhgggvdjdnxndnzz kocham ♥♥♥ xx
OdpowiedzUsuńco za chuj z ashtona...
OdpowiedzUsuńashton to taki chuj, prawie się popłakałam, jak on mógł powiedzieć jej coś takiego. przecież też coś do niej czuje, prawda? nie potrafię tego przeżyć, potrzebuję tak cholernie kolejnego rozdziału, że to aż niemożliwe. nie, ja po prostu nie dam rady, nie umiem się pozbierać, jezus maria, czuję się jakbym ja nią była. a luke jest kochany, raczej odpuścił sobie chrissie, to dobrze. zawsze może na niego liczyć.
OdpowiedzUsuńboże, to ff wprowadza we mnie tyle emocji, masakra
@ashwesome
a znając życie powiedział to tylko dlatego żeby ją zranić.. przynajmniej mam taką nadzieję :'(
OdpowiedzUsuńbyło już tak fajnie ale nieee musiało się popsuć :o
czekam na następny! weny!
@EdytaZajac
Wiesz co jest najlepsze? Że wiedzialam ze to Bay! Zgadlam, moje wrazenie ze to ona rozmawiala z Ashtonem na koncu tamtego rozdziału bylo trafne.
OdpowiedzUsuńAle jak ona mogla to zrobic? Jak Ashton mogl to zrobic? Boze, juz myslalam ze ma serce i cos do niej czuje a tu pstryk i swiadomosc ze to jednak nie prawda.
Ashton to chuj, bye.
Ciekawe dlaczego Bay i Chris nie aa juz razem... a ona poroniła... i do tego najzwyczajniej cieszy sie z tego ze nie jest juz z Chrisem, to dziwne, no bo zdawac by sie moglo ze byli dobra i kochajaca para... nie rozumiem Bay.
Luke i jego ironia, tak wlasnie.
Smutny rozdzial bo Ash sprawil ze nawet mnie zrobilo sie zal Chrissie.
@samohoodzik
Ale z Ashton'a dupek! Jak on mógł ją tak potraktować!? Biedna Chrissie. Dobrze, że ma Luke. Ciesze się, że przynajmniej oni sobie wszystko wyjaśnili. Szczerze, to teraz by było fajnie jakby Chrissie zamieszkała z Luke'iem, może wtedy by coś dotarło do Ashton'a. Z niecierpliwością czekam na następna część.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :)
S.
zajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńAshton i Bay! Wiedziałam, że to tak się okaże, gdy tylko B. przybyła do Chrissie! xD Gdyby tam pojawił się Ash...
OdpowiedzUsuńMyślę, że udawał, że sobie żartuje, bo boi się przyznać, co tak naprawdę czuje. xD Rymy mnie dopadły!
Czytam, więc ten krótki komentarz dodaje.
Ashton ty pieprzona cioto wykastruje cie kiedys ;-;
OdpowiedzUsuńAsh kurwa co to było ??????!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAshton ty dupku, jak mogłeś?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :D
Ja myślałam, że ona przyjdzie do Lukeja i będzie mu się zwierzała i w ogóle, a tu oni się ruchają xd
OdpowiedzUsuńRozdział super, bardzo mi się podobał ;>>
kurwa kurwa coooooooo?
OdpowiedzUsuńAsh taki dupek. ;c
A Luke na 100% kłamie, bo on ją kocha
btw, super rozdział
Jezu jak ja to uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńashton to chuj, jeszcze będzie ją błagał o miłłość
OdpowiedzUsuńAsh coś ty narobił ? :'c
OdpowiedzUsuńtaki smutny ten rozdział, ale cieszę się że Luke zrozumiał że między nimi nic nie będzie i 'pomógł' Chrissie : )
rozdział świetny. xx
do następnego ; )
@foreveralonexx3
Sama nie wiem co powiedzieć... Ash niby pozbawiony uczuć zwykły cham ale coś w nim jest i tego nie da się opisać :P Czy Weild nadal chce być z Ash'em?????
OdpowiedzUsuńOd paru dni czytam tego bloga i dla niego zlałam szkołę xd Bardzo bardzo bardzo nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Może kiedyś pomyślisz nad tym ,aby częściej je wrzucać :) życzę weny! :)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie rozwaliło system!
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na next'a
Weny x @xloveMe_now
NIE! Po przeczytaniu tego rozdzialu schowalam twarz w poduszce i zaczelam wyc, dopoki mama na mnie nie nakrzyczala XDDD
OdpowiedzUsuńCo za pieprzony dupek, no naprawde! Nie popuszcze ci jesli Chrissie mu nie dowali w nastepnym rozdziale, czaisz?
Fajnie, ze Lukowi ni jest przykro, mam nadzieje, ze ich znajomosc potoczy sie dalej.
Weny :*
Bosz, Ash czasem taki kochany a czasem (przepraszam za wyrazy) nieczuły chuj bez uczuć i współczucia, Luke nieszczęśliwie zakochany i biedna osamotniona Chrissie, ze złamanym serduszkiem dlaczego? Bo zwykłe proste dziewczyny zawsze zakochują się w tych w których nie powinny. Dlaczego Ash jest taki chamski, zresztą to Ash, niewyżyty seksualnie dorosły dzieciak który zamiast mózgiem myśli tym co w spodniach i przy tym rani ludzi w swoim otoczeniu. ROZDZIAŁ BISKYY!!! ♥ ♥ ♥ Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńgenialny. czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńUbóstwiam ♥ xx
OdpowiedzUsuńAshton jaki chuj! Ja pierdzielę :o
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej z Lukiem wyjaśnione no ale nie musiała z nim tego robić. Uwielbiam <3 Czekam na nn <3
Głupi Ashton :''''(((
OdpowiedzUsuńAle na szcęście między Chrissie i Luke'iem się wyjaśniło. :D Życzę weny,
babs
Boże... Ash i Bay... Tego się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział sietny, ale zawiodłam się na zachowaniu Ashtona. Jak on mógł?! A już myślałam, że im się ułoży... W sumie wciąż mam taką cichą nadzieję
Do następnego ;)
Tak Myślałam że to będzie ona tylko zastanawiałam się jak ona się o tym dowie, świetny rozdział, fajnie że chociaż z Hemmo sprawa się wyjaśniła, a co do Ashtona to oxnskxnsk
OdpowiedzUsuńCzekam na następny skdnx