Rozdział jest nieedytowany, z góry przepraszam, niedawno wóciłam do domu i nie miałam kiedy tego zrobić ;)
Żółte światło płynące ze stojącej
obok kanapy lapy ledwo oświetlało pokój; główne światło stanowił mój laptop, z
którego starałam się uczyć. Przeklęte studia. Przeklęte dorosłe życie, nikomu
to przecież nie jest potrzebne. Kto to w ogóle wymyślił, że żeby zdobyć pracę
trzeba posiadać świstek ukończenia uczelni wyższej? Bez sensu. Wszystko jest
bez sensu.
I
jeszcze temat tego durnego eseju, którego ledwo rozumiałam. Czytanie go
dziesięć razy na minutę jakoś nie sprawiło, że bardziej się w niego wczułam.
Zaczynałam tracić jakąkolwiek nadzieję na moje pomyślne ukończenie studiów.
Jeśli tego nie rzucę w tym roku, to zrobię to w następnym i tyle będzie z
zabawy w pannę pilną uczennicę.
Dźwignęłam
się na nogi i powłóczyłam do łazienki, włączyłam światło i podeszłam do
umywalki, opierając na niej obie ręce i spojrzałam w lustro; ciemne kręgi pod
oczami z niewyspania były okropne. Zrezygnowana opłukałam twarz wodą, starając
się zmyć z siebie, niestety bezskutecznie, zmęczenie. Jęknęłam przeciągle.
Chwilę
później ciszę panującą w mieszkaniu przerwał donośny trzask, po którym chwilę
później mogłam wyczuć w powietrzu zapach spalenizny. Światło zgasło, pozostawiając
mnie sam na sam z czernią. Zaklęłam głośno i po omacku wyszłam z toalety, na
wszelki wypadek sprawdzając przełączniki. Bezskutecznie; światło w mieszkaniu
wysiadło na dobre i nie było co się spodziewać, że prędko wróci. Bezpieczniki
znajdowały się na dole w stróżówce, a woźny bywał w budynku raz na dwa dni.
Szczęściem będzie, jeśli żarówki zapalą się na nowo jutro wieczorem.
Mdła
poświata z odłączonego od ładowania laptopa pozwoliła ostać mi się do salonu
bez złamania nogi. Zrezygnowana rozjaśniłam trochę ekran, a sama posunęłam się
do kuchni, stwierdzając, że kilka świeczek mogłoby mi się przydać. W końcu
nadal nie skończyłam się uczyć.
Jedna
szafka była pusta, w drugiej znalazła
zapałki, trzecia jak zwykle zapełniona piwem, czwarta jakąś suchą żywnością.
Nic przydatnego.
Nie
jestem pewna, czy Ashton spał, ale na to wyglądało, bo nagła awaria nie
spowodowała żadnego poruszenia z jego strony. Zapukałam cicho do jego drzwi dwa
razy, potem kolejne dwa, tym razem trochę mocniej. Żadnej odpowiedzi. Westchnęłam
zirytowana i już miałam bezceremonialnie wtargnąć do jego pokoju, jednak w
końcu chłopak raczył odpowiedzieć na moje wezwanie.
- Co
jest – wymamrotał zaspany w moim kierunku. Przewróciłam oczami, starając się
skupić uwagę na jego twarzy, nie na klatce piersiowej, którą miał odsłoniętą.
-
Światło wysiadło – odparłam, zakładając ręce na piersi. – Mamy jakieś świeczki?
Przeszukałam cała kuchnię i nic nie znalazłam, a jest mi potrzebne światło.
Ashton
popatrzył na mnie jak na człowieka, który zabił mu chomika. Zagryzłam wargę,
powstrzymując się od smiechu.
-
Spałem.
-
Świeczki i możesz iść lulu.
Machnął
do mnie ręką zapraszając do środka, a sam zaczął po omacku grzebać w szufladzie
jednej z szaf. Usiadłam na łóżku i zaczęłam mu się przyglądać; światło latarni
na zewnątrz oświetlało pomieszczenie na tyle, bym mogła dostrzec zarys jego
postaci, kilka mniej istotnych detali jak na przykład ułożenie mięśni na jego
plecach…
-
Gapisz się na mnie – chrząknął, uśmiechając lekko. Wzdrygnęłam się, przyłapana
na „zbrodni”. Chłopak w rękach trzymał kilka prostych świeczek, które szybko od
niego zabrałam i pomaszerowałam do dużego pokoju, zapalając je po drodze.
Czułam na sobie wzrok Irwina, ale postanowiłam go ignorować, jeszcze zostały we
mnie resztki dumy. Całkowicie nie straciłam jeszcze rozumu.
Usiadłam
przy komputerze i licząc na szczęście, że baterii starczy mi do końca pisania
tego przeklętego eseju, zaczęłam energicznie stukać w klawiaturę. Świeczki
migotały wokół mnie nierówno, knoty paliły się w różnym tępię. Kiedy w końcu
uniosłam głowę, zorientowałam się, że nie byłam sama. Widocznie obudziłam
Ashtona na tyle, że nie mógł znowu zasnąć, bo siedział w głębokim fotelu
nieopodal mnie z zeszytem na kolanach i wyraźnie się nad czymś zastanawiał. Chłopak
zauważył że patrzę na niego i odpowiedział uśmiechem; kąciki moich ust powędrowały
w górę zanim zdążyłam nad tym nawet zapanować.
-
Skończyłaś robić to, co właściwie robisz? – zapytał, podchodząc do mnie i
pochylając się na ekranem komputera za moim ramieniem. Pokręciłam głową.
- Nie… Utknęłam
w jednym akapicie i nie mam pojęcia jak ruszyć dalej westchnęłam odchylając się
żeby on też mógł zobaczyć efekty mojej pracy. Ashton pochylił się bardziej
przez oparcie kanapy, wczytując w napisane przeze mnie słowa.
- Patrz…
- wskazał w końcu palcem w ekran, stukając w niego. – Napisałaś dwa razy
dokładnie to samo. Jeśli przestawisz te dwa fragmenty ze sobą, to uzyskasz
efekt jakby to było zamierzone… I skończysz zgrabnie pracę.
Wpatrywałam
się kilka sekund w niego, a potem moje oczy rozszerzyły się i klapnęłam się w
czoło. – Faktycznie.
Ashton uśmiechnął
się lekko do mnie, kiedy przekręciłam głowę w jego kierunku. Wstrzymałam na
chwilę oddech zauważając jak blisko nasze twarze były.
- Nie
ma za co, Weild – wyszeptał, a jego nos znajdował się kilka milimetrów od
mojego. Moje serce przestało na moment bić. – Kiedy tylko będziesz
potrzebowała.
Świeczki
znowu zaczęły migotać, gra cieni na ścianach była magiczna. Ciężki zapach wosku
zatkał mi dziurki w nosie, uniemożliwiając oddychanie, a przynajmniej na moment
musiałam zapomnieć jak wykonywać tę czynność. Ashton przeskoczył przez oparcie
i usiadł obok mnie. Blisko. Bardzo… Blisko.
Przełknęłam
ślinę, kiedy jedną rękę uniósł mój podbródek, a drugą przyciągnął do siebie, niwelując
resztki przestrzeni między nami, jakie tylko jeszcze zostały. Oparłam ręce na
jego klatce piersiowej, zaciskając je lekko w pieści, gotowa odsunąć go, gdyby
chciał zrobić coś więcej, niż powinien.
- Przez
ciebie wszystko wydaje się takie problematyczne – wymamrotał, muskając lekko
moje usta swoimi. Wszystkie myśli z mojej głowy odpłynęły w jednej sekundzie. –
A jednocześnie takie proste.
Podniosłam
ręce do góry i wplotłam palce w jego włosy, przyciskając do siebie, nie
pozwalając na głupie gierki. Cichy pomruk przyjemności wydobył się z jego
gardła, kiedy rozchyliłam usta, dając pozwolenie dla jego języka. Smakował jak
pasta do zębów, trochę jak truskawki, pachniał słodkim mydłem i gorzkim dymem
papierosów. Pamiętałam ten zapach. Zawsze będę pamiętać.
Dłonie
Ashtona zaczęły przemieszczać się po moim ciele, gładząc linie talii, muskając
szyję, doprowadzając mnie do gęsiej skórki. Czułam, jak jego wargi układają się
w uśmiechu za każdym razem, gdy mruczałam trochę zbyt sugestywnie na jego
działania. Odchylił mnie do tyłu, tak, że teraz leżałam pod nim; zaczęłam
gładzić nagą skórę jego pleców, badając jego mięśnie. Ostatnim razem kiedy to
robiłam niespecjalnie skupiałam się na tym, co robiłam. Tym razem czerpałam z
tego przyjemność i wiedziałam, że to samo on odczuwał.
Uśmiechnęłam
się do siebie; jego pocałunki były delikatne, jakby sam nie był pewny, na ile mógł
sobie pozwolić. Oplotłam go nogami, na co jego ciało rozluźniło się.
Pasowaliśmy do siebie.
Ashton.
Nie
wiedziałem, co robię, a najważniejsze, dlaczego to robię. Może to powietrze,
które śmierdziało woskiem mnie odurzyło, a może to ona rzuciła na mnie jakiś
urok, który zmuszał mnie do wykonywania takich czynności. Może to jej perfumy,
a może po prostu dawno nikogo nie przeleciałem…
Pieprzyć
to.
Była
słodka, taka niewinna, drobna w moich ramionach, zupełnie inna niż wszystkie
dziewczyny, jakie do tej pory spotkałem. Jej wąskie ramiona ledwo obejmowały
mnie, ale w jakiś sposób nie przeszkadzało mi to. Była jak pasujący element
mojej układanki, taki, którego szuka się całe życie, a potem przez przypadek
znajduje w ciemnym zaułku. Życie to taka głupia niespodzianka.
Raz
grasz, raz rozdajesz karty. Raz po jednej stronie stołu, raz po drugiej. I Bóg
jeden wie, kiedy wygrasz. Ona sprawiała, że miałem ochotę rzucić wszystko i
siedzieć tylko z nią, w ciszy, śmiać się z głupich żartów, oglądać beznadziejne
filmy…
Myślę,
że oboje nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, że pół roku życia razem doprowadzi
nas do tego punktu. Oczywiście, przyjmowałem do siebie taka możliwość, że
pozwalanie kobiecie widzieć mnie dzień w dzień może ją rozochocić do pewnych..
czynów.
Boże, jak ona smakuje. Chcę ją tutaj,
teraz.
Nie
jestem jednak pewien, czy na kogokolwiek reagowałbym tak, jak na Chrissie. Ona
miała w sobie coś… Coś takiego, że nie dało się odpuścić. Zawsze miała. Jej się
nie odmawiało.
A
dzisiaj to ona nie potrafiła odmówić m; czułem triumf rozchodzący się po moim
ciele. Zdobyłem ją. Odhaczone.
Chciałbym
móc przestać, ale nie potrafiłem. Smak jej ust był uzależniający bardziej niż jakikolwiek
narkotyk. Jej oczy były skupione na mnie i pełne czegoś, czego nie spodziewałem
się ujrzeć u jakiejkolwiek kobiety. Czegoś, czego nawet nie jestem pewien, czy potrafiłbym
nazwać.
Będę cię brał, tutaj, teraz… Tak jak wtedy.
Jej
blond włosy łaskotały moją twarz, kiedy zjechałem niżej, łaskocząc językiem po
jej szyi; wiła się pode mną, chcąc z jednej strony uciec, a z drugiej prosząc o
więcej. Wsunąłem rękę między jej uda; wtedy zastygła, spięta. Jej cichy szept
zabrzmiał w moim uchu.
-
Ashton, nie…
Nie
słuchałem jej, zacząłem powoli wsuwać palce pod jej spodnie, a wtedy złapała
mnie za nadgarstek i stanowczo odepchnęła od siebie.
- Nie –
warknęła ze złością i odepchnęła mnie na odległość ramienia. Byłem szczerze zaskoczony
jej siłą. Zawsze zapominałem jak bardzo nieprzewidywalna ta dziewczyna bywała.
- Ale…
Pozwól mi… - mruknąłem znowu się nad nią nachylając, ale ona przekręciła się na
bok, opadając na podłogę i szybko wstała, zabierając ze sobą wcześniej
postawionego na stoliku laptopa.
-
Powiedziałam, nie – mruknęła zniesmaczona i wyszła z salonu, zostawiając mnie
rozgoryczonego. Cholerna baba.
Poszedłem
wściekły do swojego pokoju i narzuciłem na siebie kilka przypadkowych ciuchów.
Potrzebowałem rozładować emocje i to irytujące napięcie wywołane w dole moich
spodni.
Trzasnąłem
drzwiami, nie kłopocząc się nawet o ich zamknięcie.
***
- Więc
mówisz, że rzucił cię facet? – mruknąłem obracając kieliszek z drinkiem w
dłoniach i zezując na brunetkę obok. Była ładna, dość zgrabna. Idiota ten, który
ją rzucił.
- Taaa…
- bąknęła, upijając łyk coli ze szklanki. – Masz jakieś plany na ten wieczór?
Pokręciłem
głową. – Powiedzmy, że mnie też ktoś rzucił.
- Nie
dała ci? – zachichotała.
- A ty
co, ekspert? – żachnąłem się.
- Nie,
ale myślę, że oboje możemy sobie pomóc.
Uniosłem
brwi i wstałem z krzesełka i zostawiłem niedopitego drinka. Podałem jej rękę, uśmiechając
szeroko. – Zatem prowadź, księżniczko i pomóż biednemu rumakowi.
Ona
zachichotała w odpowiedzi, ocierając się lekko o mnie. Oblizałem wargi.
Chrissie
może i działała na mnie jak zapalniczka na pokryty benzyną teren, ale z
pewnością nie tylko ona potrafiła tak na mnie wpływać.
Żadnych
wyrzutów sumienia. Zero wątpliwości.
Pocałowałem
brunetkę, bezceremonialnie rozchylając jej wargi.
I
niestety… Ale nie smakowała jak Chrissie.
***
Tak jak powiedziałam, rozdział nie był edytowany bo wróciłam niedawno do domu i nie miaam za bardzo jak tego zrobić. Nie powinno byc jkoś dużo błędów, bede porpawiać na bieżąco jeśli coś zauważę.
Mrawr mrawr mrawr Chrashton. Why don't you figure y heart out?
Zostaw komentarz jesli czytasz.
Jejku,a ja myślałam,że coś może...eh,ja chcę jch tak bardzo razem.Nie wiem o co chodziło Chrissie,ale cóż.Ogólnie rozdział jejxjejdjdjdhe aw świetny x @leighsflowerx
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIE ROZDZIAL SWIETTNY RAWR
OdpowiedzUsuńOh ta cholerna Chrissy.. Musiała odmówić?
OdpowiedzUsuńA Ashton to nie jest lepszy, leci do innej.
Oni to nigdy się nie dogadają.
Ale rozdział cudny ♥
Kocham <3
OdpowiedzUsuń@xloveMe_now
Hehwdvnrghjnber piekne :)
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńo dżizas to napięcie między C i A mnie kiedyś dobije :D
OdpowiedzUsuńNie ładnie ashton:/// rozdział świetny, podoba mi sie :) x
OdpowiedzUsuńvbiudshfciewudgcfrgf7 Chrissie jak mogłaś ?!!
OdpowiedzUsuń"tak jak wtedy" - halo, przyślijcie ambulans czy coś
OdpowiedzUsuńmega rozdział,zostawia taki niedosyt :D
OdpowiedzUsuń"Tak jak wtedy " o babciu on pamięta awwwww , rozdział najzajebistszy !
OdpowiedzUsuńPodobno przeciwieństwa się przyciągają, więc może tak samo będzie z nimi 😂 XD
OdpowiedzUsuńKocham, zawsze świetny, Ash pamięta Mrrr zgrozo jakie to ZACZEPISTE!!!!
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
Ah ten Ashton, czemu on musi wszystko popsuć? ._.
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny jak zwykle. :D
#ChrashtonFeels lvl hard, powtarzam raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńCo za cudo... :'')
Zdecydowanie jeden z moich ulubionych i wgl taki aww, ale ten moment i to 'jak wtedy' i omg ta końcówka...
Brak mi słów dla tego rozdziału.
Jest przecudowny ❤
Kocham, kocham, Kit Kat
Raww! :D ale what is it 'tak jak wtedy' czyżby Ashton ją pamiętał?
OdpowiedzUsuńily and dziękuje za wszystko xx
ehehehehehe, coś cudnego <3 biedny ashton, chrissie mu nie pozwoliła :P rozdział genialny, życzę weny, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbabs (:
Omom no to sie podziało. Coś czuję, że Ashton'owi teraz tylko Chrissie będzie w głowie, Jestem ciekawa czy Chrissie powie Ashon'owi, że poznali się już w przeszłości i ciekawe jak on na to zareaguje. Już nie moge się doczekać następnej części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
S.
Wiedziałam, że Ash doskonale pamięta to, co się kiedyś między nim a Chrissie wydarzyło!
OdpowiedzUsuńWhat the hell is going on here??!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: dziekuje za ten soundtrack, kocham the 1975 i tą piosenke bye
Po drugie: o fuck Chrissie co to znaczy ze ty nie chcesz, za dużo nauki kochana
Po trzecie: perspektywa Ashtona, omg coś co lubie i to było takie wow wtf Ash o czym ty tam myślisz?
Po czwarte: co to ma kuźwa znaczyć?! Miało być branie i nie ma!?
Po piąte: "Będę cię brał, tutaj, teraz… Tak jak wtedy."
CO CO CO CO? TAK JAK WTEDY? OMG ON JA PAMIETA PRAWDA? JASHFJGKHJ
Po szóste: co za lasia?! I czemu myśle że to Bay?
ok I try to calm down and take a deep breath.
Czy tylko ja uważam, że ten moment jak on się nad nią pochylił i pomógł jej z zadaniem był słodki? No bo to było takie awww, Ash wykazał się wiedzą yey
16 rozdział i taka akcja holy crap
Jak zwykle rozdział cudowny x
@samohoodzik
<3
OdpowiedzUsuńCUDOWNY JDKSOAJBSIZZ
OdpowiedzUsuńNienawidze cie :):):) Wiesz co robisz z moimi feelingsami?
OdpowiedzUsuńChryste. juz mialam jakis strzepek nadziei na to, ze cos sie stanie, chociaz gdzies gleboko wiedzialam, ze to niemozliwe, to byloby przewidywalne, prawda?
W sumie nie moge stwierdzic czy Ashton zrobil zle, czy dobrze, jest tylko facetem, a ci sa ograniczeni, jak powszechnie wiadomo.
Jejku, cos czuje, ze pojawi sie ten kolega Chrissie ze studiow i namiesza D: czekam na kolejny i zycze ci weny :*
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńrozdział idealny! :3
OdpowiedzUsuńDlaczego mu nie pozwoliła?! ;/
OdpowiedzUsuńI czemu on.. ugh!
Potrzebuje nexta, czekam ;)
Rozdział genialny ! Kocham xx
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział bucgdihajknv
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńgenialny. ♥ czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE JKDSGFJSDLF
OdpowiedzUsuńCHRASHTON ALE SIĘ JARAM NO HBDSFNKGJD
SPODZIEWAŁAM SIĘ CZEGOŚ WIĘCEJ ALE NA RAZIE WYSTARCZY XD
*WAITING FOR NEXT* @ASHTI5SOS
A jednak pamięta ją. Traciłam już nadzieje. Myślałam, że przeleciał tyle lasek i Chriss nie pamięta a jednak. Coś czuje, ze nie będzie mu zbyt dobrze z tą laską. Sam tekst na końcu "I niestety... ale nie smakowła jak Chrissie" to oznacza jedno Ash się zakochał ale jeszcze nie jest tego świadomy:) czekałam na ten moment :)
OdpowiedzUsuńAww. To jest jeden z najwspanialszych rozdziałów! Poprostu cieszę się, że potrafisz tak opisać te sceny. :)Ashton pamięta!
OdpowiedzUsuńJa wiedzialam ze Ashton pamieta !!!
OdpowiedzUsuńWIEDZIALAM !
Tylko udaje ,ale czemu ?
*____*
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że On pamięta :D
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział ♥
czekam na next :)
huehfurhughre <3
OdpowiedzUsuń"tak jak wtedy" O JEZU MOJA MINA GDY CZYTAŁAM TO JUŻ 6 RAZ. O BOZIU ON PAMIĘTA <3
OdpowiedzUsuńAshton złamasie jednak pamiętasz!!!
OdpowiedzUsuńCholera, czyżby Ash jednak pamiętał o tamtej nocy z Chrissie? AGADFGFHSFGHJG OMG *_____*
OdpowiedzUsuńKurczę, o co jej chodziło? Robiło się już tak ciekawie! Grrrrr -.-
Już się nie mogę doczekać kolejnego cudownego rozdziału <3
Pozdrawiam xxx
tak jak wtedy *my feels oisjhdgbsnjashdsghj*
OdpowiedzUsuńCuudowny *_*
OdpowiedzUsuńON PAMIĘTA JEZUS MARIA
OdpowiedzUsuńPAMIĘTA
P A M I Ę T A
CHRYSTE PANIE
JESTEM SPEŁNIONA
DZIĘKUJĘ KOCHAM CIĘ
Wczoraj zaczęłam czytać, a może dzisiaj? Jakoś po północy haha, kocham to fanfiction, jeny nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńaszton tłumacz się, proszę
OdpowiedzUsuńTwój ff jest niesamowicie zajebisty Amen
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ash w końcu zmądrzeje i będzie kochał Chrissie a nie tylko chciał ją przelecieć
o shiiit, czyli Ashton jednak pamieta ale ale ale jak to, o co wgl chodzi jestem w kropce :c oni mogliny wreszcie przestac udawac i pogodzic sie z uczuciami a co najwazniejsze zrobic cos z tym. ughh
OdpowiedzUsuńPamięta... On pamięta...
OdpowiedzUsuńTo much feelings
OMFG on Pamięta
OdpowiedzUsuńsjdkfhdkjshfnjkdsfhjkdsh jeeeeju dshvkj