Podkuliłam
kolana pod siebie i zacisnęłam palce ciaśniej na szklanym kieliszku, który
trzymałam. Czerwone wino przelewało się leniwie w środku, czekając aż wypiję je
do końca. Ostatnimi czasy trochę za dużo butelek tego trunku znikało w koszu na
śmieci, co nie uszło uwadze Ashtona, ale powstrzymał się od komentarzy. Oboje
wiedzieliśmy, że zadawanie pytań mogło doprowadzić do katastrofy, więc zawarliśmy
niepisaną, niewymówioną umowę, która zakładała omijanie tematu nas. O ile właściwie to można było
klasyfikować w ten sposób.
Dużo myśli kłębiło się w mojej głowie, wiele
słów pozostawało niewypowiedzianych. Nie jestem pewna, czy chciałam, by cokolwiek
w tej sprawie było poruszane; cały czas odczuwałam pewien dyskomfort na myśl,
że jakoś to wszystko poukładałam. Co prawda, emocje miałam ułożone w chaos, w
którym poruszałam się niemal po omacku, szukając dobrego wyjścia z całej
sytuacji. Ale wyjścia nie było, a przynajmniej nie na moim horyzoncie. W
zasięgu mojej dłoni były nic innego tylko beznadziejne kłopoty, wynikające z
źle ulokowanych uczuć. Moich, Ashtona, Luke’a, Michaela…
Przycisnęłam
zimne szkoło do warg i zamyśliłam się. Nie rozmawiałam z Irwinem od kilku dni,
w grę nie wchodziły nawet drobne wyrazy uprzejmości, żadnych dzień dobry czy
też dobranoc. Widziałam za każdym razem jak mnie widział zdezorientowanie w
jego oczach; sama uciekałam wzrokiem jak najdalej, bojąc się konfrontacji. To w
zasadzie zabawne, bo to, o czym marzymy najbardziej, na koniec końców przeraża
nas najbardziej. Nie, nie nie! Nie marzyłam o Ashtonie, nie bądźmy śmieszni.
Marzyłam o szczęściu, chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy. A tę radość
mógł mi dać zarówno Ashton, jak i Michael czy Luke. Dzięki Bogu, nie miałam
problemu z Calumem, bo to by była istna gromadka do zabawiania, gorzej niż
domowe przedszkole. Chociaż w sumie…
Westchnęłam
i wypiłam trunek, przewracając go chwilę w ustach, smakując, zanim połknęłam.
Powoli opuściłam powieki, pozwoliłam swojemu spiętemu ciału odprężyć się pod
wpływem buzującego w moim krwioobiegu alkoholu. Przyjemne uczucie, przypominało
mi lata, w czasie których dużo większe ilości wysokoprocentowych napojów
przelewały się przez moje gardło. Powoli przestawałam się czuć sobą; gdyby
postawić szesnastoletnią mnie obok osoby, którą jestem teraz, nie poznałabym
się sama. To było w pewnym sensie smutne, jak bardzo człowiek pod wpływem
rożnych wydarzeń zmienia się, kształtuje. Piękne i smutne jednocześnie.
Drzwi
do pokoju Ashtona były lekko uchylone, ciepłe dźwięki gitary prześlizgiwały się
przez szparę, kojącym dźwiękiem rozświetlając pomieszczenie. Uśmiechnęłam się do
siebie lekko i wstałam, zachęcona przyjemnym mrowieniem, które stopniowo rozpływało
się po moim ciele z każdym krokiem, jaki wykonywałam w tamtą stronę. Oparłam w
końcu dłoń o płaską powierzchnię i pchnęłam lekko, starając się nie zrobić
większego hałasu. Głupi alkohol, on tak wszystko utrudniał, a jednocześnie
ułatwiał…
Chłopak
siedział z pochyloną głową na łóżku, z jedną noga podwinięta pod siebie, druga
zwisała mu swobodnie z łóżka. Gitara w jego rękach wydawała się zadziwiająco
mała, duże palce sunęły się po gryfie, raz po raz odrywając się, by zapisać coś
w zeszycie. Tym samym, który ostatnio został mi w brutalny sposób zabrany. Nie
zauważył, kiedy oparłam się o framugę i zaczęłam obserwować, jak pracuje nad
czymś. W końcu chrząknęłam, lekko znudzona; melodia się urwała, Ashton podniósł
głowę do góry, patrząc zdezorientowanym wzrokiem na mnie. Trochę przydługie
włosy były w nieładzie, rozsypane po głowie jakby zapomniał je uczesać, a
okulary, w których widywałam go bardzo rzadko, zsunęły się na sam czubek nosa. Zamrugał
kilka razy aż w końcu dotarło do niego, że to nie atak terrorystyczny, tylko ja.
Zamknął pospiesznie zeszyt i schował go do szafki przy łóżku, a potem wstał,
stając w środku pomieszczenia i nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
- Um…
cześć? – zaczęłam cicho, wydymając wargi. Mój wzrok z jego twarzy przesunął się
na nadal trzymany przeze mnie kieliszek. Nawet sztucznie wywołana odwaga miała
swoje granice.
- Hej –
odparł cicho, podchodząc kilka kroków w moją stronę; mogłam poczuć, jak
wibrujące fale powietrza przesuwały się miedzy nami, ale nie były one
pozytywne; to napięcie można było pokroić nożem. – Stało się coś?
- Nie –
pokręciłam głowa, nie całkiem pewna swoich słów. Przecież stało się, zakochałam się w nieodpowiedniej osobie. – To znaczy
tak. Ale nie wiem jak to wyjaśnić.
Usiadłam
na skraju łóżka, spoglądając z dołu na chłopaka. Założył ręce na piersi i przymrużył
oczy, obserwując każdy mój ruch, analizując moje czerwone policzki, bladą skórę
i trzymane w rękach wino. Zagryzł wargę, wzdychając cicho.
- Jeśli
chodzi o czynsz…
- Boże,
Irwin, ty jesteś jednak kompletnie tępy – jęknęłam, odchylając głowę do tyłu i
patrząc w sufit. Usłyszałam jak parsknął cicho śmiechem i wymawiał moje imię kilka
razy, zanim dołączył do mnie zajmując miejsce tuż obok. Palcami musnął skórę
moich dłoni wyjmując z nich wino i odstawił na podłogę.
- Cieszę
się że nawet w takim stanie twój język nie stracił swojej ostrości.
- Jakim
znowu stanie – posłałam mu przeciągłe spojrzenie pełne irytacji, ale szybko zmiękłam
pod wpływem tych jego głupich, zielono-bursztynowych tęczówek. – To był tylko
jeden kieliszek.
-Nieważne
– opadł do tyłu na pościel, podpierając się na przedramionach. Przez chwilę
zapomniałam, po co tutaj przyszłam.
- Ładnie
grałeś – powiedziałam cicho, nieco zakłopotana. To było takie tanie, chłopak z
gitarą, a obok niego wianuszek wzdychających dziewczyn. No a jakże by inaczej,
Chrissie, też właśnie jedną z nich zostałaś, nie oszukujmy się, łamiesz się z
każda minutą. Jeszcze kilka sekund i będziesz gotowa zrobić dla niego wszystko.
Na twarz Ashtona wypełzł delikatny, trochę zakłopotany uśmiech.
- To
specjalna piosenka – odparł w końcu, patrząc przed siebie. Przez chwilę wahałam
się, ale w końcu opadłam plecami obok niego, wpatrując się w przestrzeń nade mną.
Biel sufitu była w tym momencie zadziwiająco kojąca.
- Nie
wiedziałam, że piszesz piosenki.
- To
nie jest coś czym chodzę i się chwalę się na rogu każdej ulicy – wzruszył ramionami,
a w jego głosie można było dosłyszeć kpinę. Przełknęłam ślinę nieco
zdegustowana.
- To
właśnie to zapisujesz w tym swoim nietykalnym zeszycie? – zadałam pytanie,
które nurtowało mnie od tamtego dnia.
Nie musiałam patrzeć na chłopaka, by wiedzieć, że jego twarz gwałtownie zbladła
na samą jego wzmiankę..
-
Chrissie musisz wiedzieć że… - zaczął jąkać się, szykując skutecznej linii
obrony. Uniosłam rękę, przerywając mu.
- Nie kończ,
proszę, to nie ma sensu – mruknęłam zamykając oczy. Irwin opadł, kładąc się
obok mnie. Przez chwilę trwaliśmy tak w ciszy, pogrążeni we własnych myślach,
aż ten idiota tego nie zepsuł. Jak zawsze.
- Nie,
posłuchaj – poderwał się i usiadł sztywno, ku mojemu niezadowoleniu. Dobrze
było na chwilę odpocząć od samej siebie. Nawet w jego towarzystwie. – Nie chciałem
cię… przestraszyć.
Uniosłam
brwi i tym razem ja oparłam się na przedramionach, patrząc pytająco.
- Nie
powinienem był w ogóle reagować w sposób jaki zareagowałem, to było
niesprawiedliwe – kontynuował, a ja mu na to pozwoliłam. W sumie co za różnica,
niech się tłumaczy, przynajmniej nie będę musiała mieć poczucia winy. Które,
nomen omen i tak we mnie było. Typowo kobiece, prawda? Taka nasza natura,
obwinianie się za rzeczy, na które nie mamy wpływu.
- Ale
są rzecz których bardziej nie lubię – wyznał po chwili. Spojrzał na mnie i
wziął duży haust powietrza zanim dokończył. – Nie lubię cię unikać, to takie…
nie wiem, nieodpowiednie. I nie lubię widzieć cię smutnej. A wiem, że byłaś.
Moje
usta otworzyły się samoistnie, a powieki zaczęły mrugać szybciej niż zwykle,
kiedy przyswajałam zasłyszane informacje.
- Nie
powinnam była dotykać tego, co nie moje, skoro było dla ciebie ważne - wymamrotałam
w końcu i zamknęłam oczy, czując jak zaczyna kręcić mi się w głowie. Nie byłam
tylko pewna, czy to alkohol, czy też wpływ słów mojego towarzysza tak na mnie
zdziałał… - Przepraszam.
- Ja
też.
Uśmiechnęłam
się do siebie i otworzyłam jedno oko. – Ale powiedz mi, co jest w tym cholernym
zeszycie!
Ashton
zaczął się śmiać i przeczołgał się w kierunku stolika nocnego, wyjmując z niego
notatnik. Nie podał mi go, ale zaczął go sam wertować, obracać w dłoniach.
- To
coś w rodzaju pamiętnika – wyjaśnił, uśmiechając się do trzymanego w dłoniach
przedmiotu z czułością. – Trochę piosenek… Trochę myśli. Wszystko i nic, ale i
tak nie chciałbym, by ktoś zobaczył, co w nim jest.
-
Rozumiem.
Nie
chciałam zagłębiać się w szczegóły, przyjęłam do wiadomości informację która mi
podał. Jeśli chciały coś dopowiedzieć, zrobiłby to, zdawałam sobie z tego
sprawę doskonale.
Kiedy
leżałam i trawiłam wewnętrznie wszystkie nowości, które notabene średnio
chciały do mnie dotrzeć – szczególnie ten kawałek o tym jak to on nie lubi mnie
smutnej, który w normalnych warunkach doprowadziłby mnie do wymiotów, w tym
momencie brałam za uroczy – Ashton podniósł znowu gitarę i zaczął na niej
cichutko grać, co mimowolnie przywróciło uśmiech na moja twarz. Musiałam
wyglądać jak idiotka, leżąc na łóżku chłopaka, z którym sześć miesięcy temu
darłam koty, rozkoszując się muzyka, którą tworzył. Ależ ja byłam jednak
głupia.
Poczułam,
jak zaczęłam odpływać w krainę snów, więc podniosłam się niezdarnie do pozycji
siedzącej. Chłopak nadal grał, bacznie mi się przyglądając.
-
Wszystko dobrze? – zapytał z niespodziewaną troską. Pokiwałam głową i
dźwignęłam się na nogi, chwiejnie wykonując kilka kroków w kierunku drzwi.
- Tak…
- mruknęłam, stawiając ostrożnie stopa za stopą. – Po prostu jestem zmęczona.
Ashton odłożył
gitarę i momentalnie znalazł się obok mnie, podtrzymując za łokieć. Popatrzyłam
na niego z wdzięcznością.
- Dam
radę serio – parsknęłam z udawanym niezadowoleniem.
- A ja
jestem teletubiś.
- No
wiesz, jesteś idiotą, więc w zasadzie…
-
Weild, bo zepchnę cię z dachu jak się nie zamkniesz i nie dasz sobie pomóc! –
warknął Ashton, popychając w kierunku drzwi i niemal siłą prowadząc o mojego pokoju.
-
Dobra, dobra… - mruknęłam, poddając się w końcu. Zatrzymaliśmy się dopiero,
kiedy zaparłam się nogami, nie pozwalając mu wejść do swojego pomieszczenia.
Pokręciłam głową. – Koniec wycieczki.
Zaczerpnęłam
powietrza i odwróciłam się do niego twarzą.
- Dziękuję
– wyszeptałam, przysięgając go do siebie i przytulając, w sposób, w jaki nie
przytula się zwykła osobę. Zaczęłam już krzyczeć na siebie w myślach, ale nawet
to nie sprawiło, że poczułam się źle. To było po prostu właściwe. Tak należało
zrobić.
- A ja
przepraszam. Znowu – wymamrotał mi we włosy, gładząc moje plecy. Cos w tym
geście, tak zwykłym i wydawać by się mogło mało zajmującym, było intymnego, co
spowodowało, Że miłe ciepło rozlało się gdzieś w dole mojego brzucha.
-
Wiesz, nie możemy przepraszać się całą wieczność.
- Jeśli
będę musiał…
- Zamknij
się, Irwin. Po prostu się zamknij i mnie przytul.
Ten
uścisk trwał o kilka sekund za długo. Nie, żebym narzekała, ale nasze
zakłopotane miny mówiły same za siebie, gdy w końcu odsunęliśmy się od siebie. Ashton
schował ręce w kieszeniach i odstąpił do tyłu, a mały uśmieszek błąkał się na
jego ustach. Debil…
-
Dobranoc, Chrissie.
-
Dobranoc… Ashton – nacisnęłam klamkę i wślizgnęłam się do swojego pokoju, zanim
nie popełniłam kolejnego błędu.
Może byłam
szalona. Może byłam głupia. Może nierozważnie ulokowałam uczucia. Ale chyba
właśnie rozwinęłam nową zasadę, stworzyłam nowe motto. Jeśli ktoś ma zranić ci serce, to sam wybierz osobę, która to zrobi. Moja
osoba właśnie znowu zaczęła cicho brzdąkać na swoim podstarzałym instrumencie…
Uśmiechnęłam
się do siebie i opadłam na łózko, nawet nie zdejmując ubrań.
Matko
święta, zrobiłam się niesamowicie ckliwa przez tego gamonia.
~
Jeśli czytasz, zostaw proszę komentarz.
Rozdział świetny. Fajnie że się pogodzili. Miałam feelsy choć się tylko przytulali. Rozdział jak zawsze był hdvafvsfsvsjsb.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdługo czekałam , ale w końcu się pojawił !
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział ! pozdrawiam . : )
@irwinsparamour_
XX
Chcę więcej i czekam na następny *,* kocham ten blog <3
OdpowiedzUsuńmcboudhoifrhtuird <3 !
OdpowiedzUsuńNareszcie! <33
OdpowiedzUsuńSyidohgksstkjrajraatjtj
OdpowiedzUsuńAwww
Bosh
Nie
Nie wiem
To jest przecudowne....
Po prostu z każdym rozdziałem kocham to coraz bardziej.
Jesteś niesamowita, Mary. :')
Kocham, Kąty (@katluvsirwie) x
HUIASCDUFIWEUNDXCUSADIDHCYFWIACNJIOAEWROVUIASDFGHJQWERTYUIMNBVCXZDFGTHUJIKOIUYTREW
OdpowiedzUsuńW sumie to tyle mam do powiedzenia :) Kocham cię Mary <3
Oni sa uroczy :)
OdpowiedzUsuńI ciesze sie, ze wróciłas!
Więcejwięcejwięcej *.*
OdpowiedzUsuńAle się cieszę, że dodałaś rozdział. Bardzo mi się podoba i niezmiernie się cieszę, że się pogodzili. Mam nadzieję, że teraz będą mieli z górki.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ♥
S.
ta piosenka jest idealna ♥ świetnie współgra z dzisiejszym rozdziałem, który jest niesamowity i to motto na końcu *o*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Wow, więcejwięcej, potrzebuje więcej *-*
OdpowiedzUsuńświetny *.* czekam nn :*
OdpowiedzUsuńOj oj oj oj oj <3<3<3 I NEED THIS <3 ^_~Serio twoje ff jest poprostu jak narkotyk :P szkoda że jest raz w tygodniu, no ale co zrobisz? Nic nie zrobisz :c Buziaki i powodzenia na studiach :*
OdpowiedzUsuńta da dam
OdpowiedzUsuńco zrobiłaś z Chrissi?!
ja się pytam co ty jej zrobiłaś?!
Nic jej nie zrobiłam. Chrissie to Chrissie... Znacie ją ;)
UsuńAwwwww
OdpowiedzUsuńawwwwww kocham to
OdpowiedzUsuńaww genialny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńawwwww świetny. czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńo jezu, jezu szykuję się coś 8)) xx
OdpowiedzUsuńHaha, jeju to jest takie wspaniałe jak oni się tak rumienią nawzajem ze swojego powodu *-* I chciałabym, żeby rozdziały były w piątki ;) Wtedy jest też #Cień i można się zrelaksować po ciężkim tygodniu też z Trouble <3 Mam nadzieję, że uwzględnisz :33 ♥♥♥ xx
OdpowiedzUsuńUGOTHNIUOHMNUHBUIT <3
OdpowiedzUsuńcudowny *.*
@foreveralonexx3
Jeju, jak słodko. I uroczo *-* . Kocham tego fanfica. I ciebie. I Ashtona. I Chrissie. I w ogóle wszystkich i wszystko :))) czekam na więcej momentów z Chrissie i Ashtonem w roli głównej. Ewentualnie od razu mogą iść do łóżka na seksy :**
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać, więc napiszę tylko, że jest cudowne, bo w tym mo0mencie targa mną zbyt wiele uczuć, bym mogła ułożyć normalne, składne zdanie. JESTEŚ GENIALNA!
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham
OdpowiedzUsuńRozdział jbchdbjnbcvhliufhnfbgbjhl <3
OdpowiedzUsuńPs. A coś nowego na 'Talking on a broken line'?;>
ten gamoń taki kochany :3333
OdpowiedzUsuńBoziu czytając kazdy rozdzial tego ff chce wiecej i wiecej i wiecej i chyba nigdy nie bedzie go za duzo
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial, genialny fanfic, genialna autorka
Nic dodac nic ujac
awww
OdpowiedzUsuńwszystko wraca do normy :)
Opłacało się tyle czekać. Taki spokojny i słodziutki rozdział, aw.
OdpowiedzUsuńChrissie taka miła i Ashton boże.
Crashton moments cały czas. Już myślałam, że on otworzy ten pamiętnik.
Zastanawiam się czy on coś tam pisze o Chrissie, a co jeśli opisuje swoje uczucia do Chrissie, jejku. Błagam niech ona kiedyś zobaczy ten pamietnik, niech Ashton jej pozwoli, tam musi być coś takiego.. ughh.
Specjalna piosenka? Chyba nie muszę mówić dla kogo :)
@samohoodzik x
Hej. :) Dopiero dzisiaj znalazłam twoje fanfiction i powiem Ci, że zyskłaś nową czytelniczkę. ;) Tekst jest pisany płynnie, a fabuła wciąga. Życzę weny,
OdpowiedzUsuńbabs (:
Boże to jest takie mega *___*
OdpowiedzUsuńtrabul wraca jeeeeeeej :) rozdział świetny :) pewnie powtórze to po raz 729388338 ale uwielbiam twój styl pisania haha :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3 xx
jedym słowem omg, drugim słodko a trzecim to ja nie wiem <3
OdpowiedzUsuńczekam na coś "ostrzejszego" hyhy ^^ ale i tak było świetne. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuń<3 kocham
OdpowiedzUsuńjejku, to było świetne. czekałam na coś takiego xx
OdpowiedzUsuńszczerze to nawet nie jestem pewna co chce napisać... po prostu genialny rozdział jak zwykle i czekam na kolejny
OdpowiedzUsuń@toriixdd