Ashton.
Rzuciłem
ze złością gitarą na małą wersalkę przede mną. Złapałem się za głowę obiema
rękami i podniosłem je chwile później do góry. Tego było za wiele stanowczo za
wiele jak na moje nerwy. Co za idioci.
- Czy
wam alkohol wykastrował słuch muzyczny? – rzuciłem ze złością, patrząc na
swoich przyjaciół. Cała trójka stała ze spuszczonymi głowami, opierając się o
swoje instrumenty. Byliśmy beznadziejni, nie mięliśmy harmonii, Michael co
chwila gubił rytm, Luke nie mam pojęcia co robił momentami, a Calum udawał, że
umie grać na basie, chociaż trzymał go może trzeci raz w życiu. To jakaś dziecinada.
- Sam
lepszy nie jesteś – warknął Luke, stając przede mną z założonymi rękami. Był
ode mnie o dwa lata młodszy, a jednocześnie o pół głowy wyższy, co mnie
niezwykle bawiło. Był też chyba jedyną osobą, którą w tym gronie mogłem nazwać
przyjacielem, ale to nie jest jakoś istotne. Chociaż może właśnie dlatego tylko
on potrafił mi się przeciwstawić. – Nie trafiasz we wszystkie struny. To też
rozprasza.
-
Mówiłem, że ja i gitara przyjaźnimy się tylko z przymusu – bąknąłem, opadając
na kanapę. – Dobrze wiecie, że perkusja to mój drugi dom. Tylko, że wśród nas
jest księżniczka, a ja kobietom ustępuje.
-
Wypchaj się – odezwał natychmiast Michael. Jego fioletowe włosy wyblakły, teraz
przypominały sprany róż, mniej więcej taki, jak głupie matki pchają na swoje nowonarodzone
bękarty. Ohyda. – Mówiłem ci, że nie oddam ci bębnów. Są moje. Ciesz się, że
ojciec Luke’a w ogóle pozwala ci używać swojej gitary, bo tak, to byś nawet nie
był nam potrzebny.
Zmrużyłem
oczy. Clifford był najbardziej irytującym człowiekiem, jakiego dane było mi
poznać. Był po prostu dupkiem, który ruchał wszystko, co się rusza. Nie, żebym
sam jakoś sobie szczędził, ale to, w co on pakował swojego penisa czasami nawet
mnie odpychało. Czekałem tylko na wiadomość, że złapał jakieś gówno po kolejnym
nocnym wypadzie. Jeśli ktokolwiek na tej planecie zasługiwał na etykietkę
„myśli chujem, a nie mózgiem” to zdecydowanie należała się ona Michaelowi.
-
Gdybyś jeszcze umiał na nich grać, a nie napierdalał w przypadkowy gar, to może
bym ci odpuścił – prychnąłem, ignorując uwagę o pożyczonej gitarze, wyginając
palce i zakładając je za głowę. – Ale że nawet nie wiesz, do czego który służy,
to niestety, ale jesteś gówniakiem.
Michael
poczerwieniał na twarzy i zacisnął ręce na pałeczkach, by chwilę potniej cisnąć
nimi we mnie, z całej siły. Zakryłem oczy dłońmi, chroniąc się przed
uderzeniem.
- Dobra
– burknął, wyraźnie zdenerwowany – Bierz swoją jebaną perkusję, mi ona nie jest
więcej potrzebna. Rezygnuję, nie nadajecie się w sumie i tak do niczego. Nawet
piosenki nie potraficie napisać.
- Nie
mamy też nazwy – mruknął Calum, opierający się o przeciwległą ścianę pokoju. –
W sumie to i tak nie istniejemy. Technicznie rzecz biorąc.
- Bo
przecież nazwa jest najważniejsza – zacząłem ironizować. Luke przyglądał mi się,
a potem wzruszył ramionami, podchodząc do Caluma i szepcząc mu coś na ucho. Ten
spojrzał na niego zaskoczony i tylko skinął głową. Obaj spojrzeli wymownie na
Michaela, który uniósł brwi. Chrząknąłem. – Halo ja tu jestem?
-
Wiemy, kretynie – wywrócił oczami Luke, podchodząc do drzwi piwnicy, w której
się znajdowaliśmy. – A teraz chodź ze mną po piwo, człowieku. Schnę.
Kąciki
moich usta uniosły się do góry. – W końcu ktoś w tym pomieszczeniu powiedział
coś mądrego.
Ruszyliśmy
po schodach na górę, do kuchni Hemmingsów. Jak zwykle nikogo nie było w domu,
magicznym sposobem starsi Luke’a ulatniali się na nasze próby. My mogliśmy
drzeć kurwy, a oni spędzali czas gdzieś tam, w sumie niewiele nas to
obchodziło. Luke tylko dostawał uprzedzające wiadomości tekstowe piętnaście
minut przed ich powrotem, dając nam czas na zwinięcie interesu i pochowanie
dowodów zbrodni. Matka młodego nie lubiła alkoholu w domu, ale zdawała sobie
sprawę, że jej synalek dzieckiem już nie jest. Czego oczy nie widzą, tego sercu
nie żal.
Luke
zaczął otwierać szafki, wyjmując dwie wysokie szklanki i dwa kufle, kiedy ja
zająłem się opróżnianiem lodówki z wcześniej włożonych do niej butelek. Blondyn
wygrzebał ze schowka cztery otwieracze i wsunął je do tylne kieszeni swoich
czarnych spodni.
- Co
tam u tej twojej współlokatorki – zaciął się na chwilę, przypominając sobie jej
imię. – Kate?
-
Chrissie – poprawiałem go, pakując paczkę z popcornem do mikrofalówki.
-
Chrissie – Luke siknął głową, a coś w jego głosie drgnęło, kiedy wymówił jej
imię. Uniosłem brew pytająco.
- Co,
masz ochotę ją przelecieć? – zadrwiłem, włączając urządzenie i opierając się o
blat stołu. Założyłem szybko ręce na piersi, przyglądając się młodemu. Ten
pokręcił tylko głową, uśmiechając się głupawo. – Stary, myślę, że nawet ona
mierzy wyżej.
- Nie,
tobie zostawiam ten honor – przewrócił oczami mój przyjaciel. – Tak się tylko
zastanawiałem.
-
Stary, to kwestia czasu, kiedy wpakuje mi się do łóżka – kpię, przebiegając
ręką po włosach. Uśmieszek nie chciał zniknąć z twarzy Hemmingsa, a ja nie do
końca byłem pewien, co chciał przez to powiedzieć. – Czemu w ogóle o nią
pytasz?
- No
wiesz, zdawała się być całkiem zmartwiona, kiedy przywlokłem cię do mieszkania
– burknął, odwracając się ode mnie, ukrywając swoją twarz. Chwile później kończy swoją wypowiedź, nieco
ciszej. – Myślę, że nie powinieneś się nią bawić, Ash.
Wybuchnąłem
śmiechem, który szybko mi się znudził i podszedłem do chłopaka obejmując go
ramieniem. Luke wykrzywił swoją twarz w grymasie, gdy przysunąłem się bliżej
niego.
-
Stary, ona sama się o to prosi – dałem mu kuksańca w brzuch. – Z resztą, od
kiedy troszczysz się o to, kogo wyrucham w najbliższym tygodniu?
- Po
prostu mam wrażenie, że ją zniszczysz, Ashton – Luke’a głos był zmęczony, a on
sam jakby zapadł się w sobie. Rzuciłem mu kolejne pytające spojrzenie, na które
tylko wzruszył ramionami.
- Może
lepiej porozmawiamy o Madds, która ostatnio nie odstępuje cię na krok? –
zasugerowałem, starając się zmienić temat. Kąciki ust Luke’a uniosły się, a
jego niebieskie oczy zrobiły jakieś takie dziwnie błyszczące, kiedy
wypowiedziałem imię dziewczyny.
-
Pierdol się, Irwin – kopnął mnie w łydkę i wziął w ręce tacę, na której
ustawiony był alkohol. Ruszył sprawnie powrotem do piwnicy, zostawiać mnie na
chwilę samego.
Westchnąłem
z ulgą, kiedy dzieciak zszedł mi z oczu. Rozmowa o Chrissie była ostatnią
rzeczą, której chciałem w tym momencie doświadczyć. Jej twarz, która pojawiła
się przed moimi oczami była natrętna, nie chciała ode mnie odejść. Oczami
wyobraźni zakładałem jej kosmyk włosów za ucho, kiedy siedzieliśmy w naszym
małym szałasie tamtego wieczoru. Sam nie wiem, co we mnie wtedy wstąpiło.
Wydawało się odpowiednią rzeczą do zrobienia, a potem przeistoczyło się w
otwartą wojnę, chociaż sam nie wiem, z jakiego powodu oboje to ciągnęliśmy.
Chrissie
doprowadzała mnie do szału. Nienawidziłem jej skupienia, które przybierała za
każdym razem, gdy pracowała nad czymś, pochylona przy ekranie komputera. Nienawidziłem
tego głupiego marszczenia na jej nosie, gdy się na mnie irytowała.
Nienawidziłem jej spojrzenia na mnie, kiedy pojawiałem się w zasięgu jej wzroku
bez koszulki, jakby chciała wypalić mi skórę. Nie mogłem znieść pogardy, którą
we mną ciskała przy każdej możliwej okazji. Gardziłem uczuciem, jakie
spowodowały jej ręce na moim ciele. Cholernie irytujące małe stworzenie, które
tolerowałem wbrew sobie.
Uderzyłem
ręką o stół, przyłapując się na rozpamiętywaniu naszego wspólnego prysznica,
który był elementem jej chorej gry. Czując poniżenie, które rozlewało się po
moim ciele zbiegłem z paczką popcornu do piwnicy i uśmiechnąłem się bezczelnie
do trójki kompanów.
-
Idziemy dzisiaj do klubu, panowie – parskam, rzucając się na kanapę. – Pora coś
w końcu zaliczyć, ileż można żyć w celibacie.
Poczułem
na sobie wzrok Luke’a, ale nie odwróciłem się w jego kierunku.
- Brzmi
zajebiście – Calum świsnął przez zęby, wychylając łyk z butelki, którą obracał
w rękach. Nadal nie wiem, po cholerę za każdym razem wyjmujemy szklanki, skoro
i tak ich nie używamy. Jebany pedantyzm Hemmingsa.
***
Wszyscy
zgodziliśmy się, że pójdziemy do klubu Michaela. Nie chciało nam się za bardzo
kombinować z wejściówkami, ani użerać z ochroniarzami. Weszliśmy spokojnie
zapleczem,
- Fajny
jesteś – dość wysoka brunetka zaszczebiotała mi nad ramieniem, ocierając się o
mnie biodrami. Popatrzyłem na nią spod przymrużonych powiek, starając się
jakkolwiek ją ocenić. Światło w klubie było przygaszone, a jednak widziałem jej
sylwetkę całkiem wyraźnie.
Była
średnia, bardzo średnia. Powiedziałbym, że prawdopodobnie gdyby nie kilka
kieliszków wódki, które wychyliłem, spojrzałbym na nią z pogardą i odesłał
gdzie pieprz rośnie. Moje lenistwo w tym momencie jednak było zbyt duże, a ona
była taka nachalna. Jej matowe oczy nie wyrażały absolutnie niczego, spuchnięte
usta nierówno pomalowała czerwoną szminką. Prychnąłem niezadowolony.
- A ty
nachalna – podniosłem szklankę ze szkocką, wychylając ją do końca. Jej ręce
spoczęły na moich kolanach, podjeżdżając wyżej z każdą chwilą. – I chciałbym
się z tobą pieprzyć.
- Ash –
słyszę niewyraźny, zniekształcony głos Caluma za swoimi plecami, kiedy wstałem.
– Gdzie idziesz?
Nie
zastanowiłem się nad tym. Łazienka? Korytarz za barem? Pomieszczenie
gospodarcze? W końcu zdecydowałem się na mniej ekstremalne rozwiązanie.
- Do
mnie – odpowiedziałem, biorąc dziewczynę za łokieć. Ignorując odprowadzającego
mnie wzrokiem Caluma, przeciskałem się miedzy spoconymi ciałami tańczących na
parkiecie. Alkohol ledwo szumiał mi w głowie, praktycznie już go nie czułem,
czego nie mogę powiedzieć o mojej towarzyszce, której stan był co najmniej opłakany.
Wpakowałem ją do swojego auta i sam zasiadłem za kółkiem, biorąc kilka
głębszych wdechów. Ostatnią rzeczą, którą chciałem, to bycie złapanym przez
policję za jazdę po pijaku o trzeciej nad ranem.
Całe
szczęście, ulice były opustoszałe, a na swojej drodze minęliśmy zaledwie trzy
czerwone światła. Dziewczyna, o której imię nawet nie zamierzałem pytać, od
jakiegoś czasu trzymała rękę na moim kroczu, masując je. Była niezdarna, pijana
i brzydka, ale kobiecie, która rozkłada przed tobą nagi się nie odmawia, a
przynajmniej ja tego nie robię.
Zaparkowałem
pod kamienicą, w której mieszkałem i wygramoliłem się z siedzenia, pomagając
brunetce. Uwiesiła się na mnie, a ja pomagałem jej utrzymywać równowagę. Prawie
nie upadła, gdy przekraczaliśmy próg mieszkania, rzucając się w tym samym na
mnie i próbując pocałować. Odepchnąłem ją zniesmaczony.
- Tylko
seks – rzuciłem, odsuwając ją na długość ramienia. Przewróciła oczami ale
ruszyła za mną do salonu, gdzie rzuciłem ją na kanapę. – Poczekaj.
Przeszedłem
szybkim krokiem do swojego pokoju i wyszarpałem z opakowania prezerwatywę, przy
okazji upijając spory łyk wódki z butelki, która stała sprytnie ukryta za łóżkiem.
Wróciłem do leżącej na sofie brunetki i pochyliłem się nad nią, podsuwając ciasną
sukienkę, która miała na sobie, do góry. Jej ręce były sprytniejsze niż się spodziewałem,
zanim zdążyłem się zorientować, ściągnęła mi spodnie do kolan, razem z
bokserkami i bawiła się moim przyrodzeniem, poruszając ręką na jego długości. Czułem,
jak twardnieję, a jej się to podobała. Była żałosna.
Jęknęła
trochę za głośno, gdy w nią wszedłem, wiła pode mną jak podrzędna dziwka,
błagała o więcej, a ja nawet jej nie słuchałem. Wykonywałem swoją robotę,
szybko i gładko, opierając dłonie płasko przy jej głowie. Piszczała jak zarzynana
świnia, kiedy wchodziłem głębiej.
Otarłem
pot spływający mi z czoła; ręce dziewczyny były zaciśnięte na moich plecach i
prychała niezadowolona, gdy zwalniałem. Boże, co za niewyżyte stworzenie,
powinna się cieszyć, że w ogóle było jej dane doświadczyć mnie w sobie.
-
Ashton? – spojrzałem w dół na dziewczynę zdziwiony; przecież nie mogła znać
mojego imienia, dlaczego je wypowiedziała?
- Och –
powtórzył ten sam głos, nieco ciszej. Podniosłem głowę i zamarłem w tym
momencie, widząc stojącą po środku pokoju Chrissie, która nie wiedziała
wyraźnie co ze sobą zrobić. Jej oczy błądziły miedzy mną, a leżącą pode mnie
brunetką, która nieświadoma niespodziewanego gościa nadal poruszała biodrami.
Widziałem, jak przełyka ślinę i otwiera jeszcze usta żeby coś powiedzieć, ale
nie potrafi wykrztusić z siebie słowa. Odsunąłem się od dziewczyny, z którą się
pieprzyłem i naciągnąłem na siebie spodnie, stając jednocześnie na równe nogi. Ignoruję
niezadowolenie na jej twarzy, na chwilę zapominam nawet, że jest w pokoju. Cała
moja uwaga skupiona była na Chrissie, której oczy miały dla mnie nieodgadniony
wyraz. Nie wiem, co w nich widziałem, wiem za to, że kurewsko mi się nie
podobało. Chciałem podejść do blondynki, ale kiedy wykonałem pierwszy krok, ona
okręciła się na piecie i zniknęła w drzwiach swojego pokoju. Słysząc szczęk
zamka, zacisnąłem szczękę.
- Czy
możesz wrócić i dokończyć? – zapytała mnie dziewczyna, przeciągając się leniwie
na kanapie. – Ewentualnie zawołać swoją koleżankę i zrobić trójkącik? To takie podniecające.
-
Wypierdalaj – rzuciłem w jej kierunku, ciskając w brunetkę jej bielizną.
Popatrzyła na mnie z wyrzutem, ale posłusznie opuściła mieszkanie, zamykając za
sobą nieco za głośno drzwi.
Opadłem
na kanapę i schowałem twarz w dłoniach, nie do końca rozumiejąc, dlaczego tak
bardzo czułem się niekomfortowo. Żeby to był pierwszy raz, kiedy ktoś mnie
nakrył na seksie. Przecież ludzie to robią, prawda? To nic złego.
Dlaczego
zatem wzrok Chrissie, którym mnie obdarzyła kilka minut temu, powodował
poczucie winy?
Kurwa.
***
- Czy mógłbyś
mnie wcześniej uprzedzać, zanim przyprowadzisz kogoś do mieszkania na noc? –
głos Chrissie odbijał się od ścianek mojej głowy, kiedy następnego ranka weszła
cicho do kuchni. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, była z nich dosłownie
wyprana. Poruszyłem się niespokojnie na krześle.
- To
moje mieszkanie – prycham, przeżuwając tosta, którego chwilę wcześniej
zrobiłem.
- A ja też
w nim mieszkam – odcina się, biorąc w ręce puszkę z kawą i nastawiając wodę w
czajniku. – I wolałabym nie być budzoną w środku nocy przez jęki twoich dziwek.
Uniosłem
brwi i nic nie powiedziałem. Chrissie przygotowała śniadanie z ekspresową
szybkością i zostawiła mnie zdezorientowanego samego w kuchni. Oparłem łokieć
na stole, zakrywając dłonią usta. Miałem wrażenie, że relacja między nami w
jakiś sposób się poprawiła, odkąd wróciłem z tamtej nieszczęsnej imprezy – a raczej
kiedy Hemmings mnie po niej przywlókł – dziewczyna częściej się uśmiechała i
była dla mnie milsza. Trudno się było mi do tego przyznać, ale podobała mi się
ta drobna zmiana; po prostu lubiłem patrzeć, jak się do mnie uśmiechała, nawet,
jeśli były to uśmiechy pełne politowania.
Kopnąłem
krzesło, na którym siedziałem pod ścianę ze złością. Czułem się jak śmieć.
Kilka
godzin później pióro z czarnym atramentem samo sunęło się po papierze, kiedy
moje myśli zajęte były analizowaniem zachowania mojej współlokatorki. Ta
dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, jak słaby byłem przy niej. I to było w tym
wszystkim najgorsze.
Nie wiedziała.
__________
Rozdziały w każdą niedzielę.
Jeśli czytasz, zostaw komentarz.
OMG !!! cudowny rozdział jak zwykle ! Kocham to ff @xxunbrokenx
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział ♥
OdpowiedzUsuńczekam na next :)
To ff jest takie aghjlghgasja
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM JE !
Jestem ciekawa, jak sprawy potoczą się dalej, wiec czekam z niecierpliwością na next'a :) x
@xloveMe_now
Nie mogę się doczekać reakcji Ashton'a jak się dowie, że Michael pieprzył Chrissie. Pewnie będzie więcej niż wkurwiony. Obstawiam nawet jakąś bójkę, która podgrzeje atmosferę :D Nie chcę nawet wiedzieć co poczuła Chrissie kiedy zobaczyła Ash'a i tą laskę w takiej, a nie innej sytuacji. Biedna :(
OdpowiedzUsuńP.S. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału + ŻYCZĘ DUŻO WENY! <3
~ @luvmypizza_
Ashton nakryty przez Chrissie mry mry ;D
OdpowiedzUsuńOn ją lubi, tak lubi lubi *---*
Przez chwile myslałam ze to może być przeszłośc czy coś i tą dziewczyną jest Bay, i że ona z Ashtonem bedze miec dziecko, ale potem jak przyszła Chrissie to sie nie zgadzało.
Ashton pieprzy sie z jakąs dziewczyną a potem "Ej, bo zapomniałem zapytać, jak masz na imie?" hahahaha XD
Ashton pisze tekst piosenki czy w pamiętniku? :o
#perfvirwin
to było dziwne hahah
OdpowiedzUsuńAsdfghjkl, to najlepszy rodzial do tej pory!
OdpowiedzUsuńJestes przegenialna. Do rzeczy. Uwielbiam te meskie momenty, gdzie jest ich czterech, haha, czuje sie jakbym tam byla! Ciekawe jak dlugo uda sie Lukowi grac na zwloke, a poza tym Madds? O nie. To dziwne, bo shippuje Chrissie i z Ashtonem, i z Lukiem.
Wlasciwie jak nakryla Asha to bylo mi jej szkoda i tak dalej, ale z drugiej strony sama pieprzy sie z Michaelem wiec przyganial kociol garnkowi. Tylko serce mi sie kraje jak mysle o Ashu, bo on sobie nie zasluzyl na takie traktowanie. Pozostaje mi czekac na kolejny, xx
_______
hitfanfiction.blogspot.com
Zapraszam :)
Zajebisty
OdpowiedzUsuńBoski, jak ja to kochammm Zajebistość zajebistości
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńAwwwww :))) Uśmiałam się na samym początku. Uwielbiam twoję blogi i czekam też na 10 marzeń. <3
OdpowiedzUsuńkwiczała jak zarzynana świnia xD Mary mistrz!
OdpowiedzUsuń@No_Maybe_Yes
Ash pisze piosenke o Chrissie ?? Jestem ciekawa jej reakcji kiedy dowie się że to napisał i że zna się z Michaelem bo tego chyba też nie wie prawda ??? W każdym razie jestem bardzo zadowolona z rozdziału, genialny jak zwykle i jeszcze z punktu widzenia Asha :) kocham x
OdpowiedzUsuńRozdział jest niesamowity! ★★★ ★★← Pięciogwiazdkowe opowiadanie! Gratuluje. ♥ hihi xd
OdpowiedzUsuńJest świetny *.* nie mogę się doczekać następnego :*
OdpowiedzUsuńPowinnaś częściej pisać z perspektywy Ashtona. Zajebiście było zobaczyć co tam siedzi w jego główce :D Jak na razie chyba najlepszy rozdział :) Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńKocham cię, kocham twoje fanfiction, kocham to jak piszesz, kocham to, że to nie jest zwykłe ff, to jest TROUBLE! Nie mam pojęcia jakim geniuszem trzeba być żeby wymyślić tak cudowne i niepowtarzalne opowiadanie. Relacja Chrissie i Ashtona jest taka sjaiodfjadopw! Swoją drogą Ash to dupek bo nie dość że nie pamięta Chrissie to jeszcze sie pieprzy z jakimiś dziwkami, a jej zabronił nawet jakiegokolwiek chłopaka przyprowadzać. Ale mimo wszystko widać ze mu zaczyna zależeć, z resztą on też dla niej nie jest obojętny<3 Zastanawiam się co się stanie jak Ashtonek się dowie co Chrissie robi w pracy z Michaelem:D Pewnie będzie się działo!
OdpowiedzUsuńA ta końcówka omnomnomn*_* On pisze dla niej piosenke?! Błagam powiedz że tak! To by było takie słodkie♥
Trouble jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych ff. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i przepraszam za moje nierozgarnięte feelsy, ale jeszcze nie opanowałam emocji! ILY♥
Ojej. to co siedzi w główce Asha zdecydowanie mi się podoba ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJejku to takie słodkie :) I zdaje mi się, że to co zobaczyła Chris też ją nieco uderzyło. Prawda? :D ♥♥♥ xx
uuu perspektywa ashtona ^^ podobała mi się, teraz już wiemy po części co siedzi pod tym kudłatym łbem lol
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdziały xx
@Toriixdd
Genialny!
OdpowiedzUsuńSuper, że napisałaś z perspektywy Ashton'a :)
Niesamowity *-*
OdpowiedzUsuń@megatightening
WIEDZIAŁAM
OdpowiedzUsuńWIEDZIAŁAM, ŻE W PEWNYM MOMENCIE DO MIESZKANIA WEJDZIE CHRISSIE I ICH NAKRYJE XDDD
CHRISSIE BYŁA ZA SPOKOJNA MOIM SKROMNYM ZDANIEM. JA BYM UCIEKŁA GDZIE PIEPRZ ROŚNIE I NIGDY NIE WRÓCIŁA
No ale nie jestem Chrissie i chyba z tego powodu bardzo się cieszę:)
Ash piszesz w swoim rozowym pamietniku ktory kupiles gdy kupowales Placka ?
OdpowiedzUsuńTaaak... to nie byla komfortowa sytuacja xd
Nastepnym razem ciszej Irwin xd
Mary jest cuuuudowna :)
Chrissie Plastus Weild
@chrissietrouble
O boże Ash serio jakąś wywłoke, która na dodatek Ci się nie podobała... Mogłeś się po prostu schlać i oszczędzić Chriss widoków albo lepiej jak juz miales taka chcice to boło się Chrissie wpakowac do łóżka juz to przecież kiedyś przerobiliście. Zaraz zaraz ty przecież tego nie pamiętasz. Mogę się założyć, ze może z dwie pamiętasz a reszta to tylko źródła przyjemności seksualnej. No nieźle...
OdpowiedzUsuńTe dziwne odczucia które masz do Chriss to pewnie uczucie, które doświadczasz pierwszy raz w życiu...
Świetne
OdpowiedzUsuńgenialny. czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńświetny :3
OdpowiedzUsuńnareszcie perspektywa ashtona! cóż, trochę inaczej wyobrażałam sobie jego tok myślenia. w mojej głowie był raczej świadomy swojej miłości, przede wszystkim dopuszczał ją do siebie i wszystko co robił, robił przemyślanie. ale na co ja liczyłam, to jest irwin xd jednak za takiego wypranego z emocji go nie uważałam. tak z pierwszą lepszą.. eh, za młoda jestem, żeby to zrozumieć. do tej pory podchodziłam do chrissie z dystansem, lubiłam ją, ale nie do końca pochwalałam jej chorą grę. teraz to ona jest ofiarą i jestem zdecydowanie po jej stronie! już sobie wyobrażam tę zszokowaną minę, kiedy ich nakryła, ból i zawód w sercu, pewnego rodzaju niedowierzanie. ale czy na ashtona cokolwiek wpłynie? tak, naszły go wyrzuty sumienia, ale czy to wystarczy, aby choć w maleńkim stopniu zmienił swoje postępowanie? na jaki stosunek możemy liczyć pomiędzy tą dwójką? na zakończenie: kto to madds, tłumaczyć mi się tu! ha, chyba śni, jeśli myśli, że odpuszczę jej hemmo. xx
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i po raz kolejny jestem pod wrażeniem twoich zdolności.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Kolejny cudowny rodział!
OdpowiedzUsuńAczkolwiek od tej pory jestem oficjalnie zła na Ashtona. Już myślałam, że się im ułoży... Ale przecież wtedy byłoby zbyt nudno, przewidywalnie, więc...
Dobra robota, w każdym bądź razie
O boże serio Ash ?! Trochę przyzwoitości..
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. ;D
ZDECYDOWANIE MÓJ ULUBIONY <3
OdpowiedzUsuńJeejjjjj... Ash...
No nicz.
Kocham xoxo
Zajebistosci! Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńwybacz kochana, że tyle czasu mnie tu nie było ale jestem obecnie na wakacjach wcześniej nie było kiedy i tak dopiero teraz wszystko nadrobiłam i pytam się co tu się do cholery dzieje?! Miało być tak pięknie, cudownie a tu co? Wiem, wiem, nie może być cały czas dobrze :) Jestem zachwycona
OdpowiedzUsuńCzyżby Ashton wyskrobał jakąś piosenkę?Na przykład "End up here"? :)
OdpowiedzUsuńChrissie chyba się pogubiła w swojej gierce w "nie zakochaj się", Ashtonowi się coś pomieszało, bo przecież on tak bardzo nienawidzi wszystkich tych małych rzeczy,które zauważa u Chrissie.
Od kiedy Chriss przeszkadza to,że Ashton kogoś sobie zalicza we własnym mieszkaniu? Przecież ona nic do niego nie czuje.
Od kiedy Ashton ma poczucie winy,bo ta blondynka,która tak go wkurwia nakrywa go na seksie z jakąś dzivvką?
Ba dum tss, wiedziałam że sprawa przyjmie taki obrót i szczerze
I LOVE IT.
a ja wiem że Ashti w głębi serduszka to uczuciowy facet.
no i oczywiście jak zwykle Luke i jego troska o Chrissie >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
kocham, @niallzzbae
rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńliczę na to że oni będą razem! :3
wow... Ashton.. wow... Chrissie.. woow.. Trouble... wooow... ty! <3
OdpowiedzUsuńjezu... nie mogę doczekać się następnego!
o masakraaaa............... chce juz kolejny rozdział *o* huh Ash i Chrissie *o* @mikey_ismyhero
OdpowiedzUsuńTak wiem, miałam skomentować już wczoraj, ale że miałam zamieszanie z maturą i studiami niestety nie zrobiłam tego i to był trochę błąd, bo nie przepadam za komentowaniem 235 dni, godzin po przeczytaniu, ale mam tyle do nadrobienia, że naprawdę muszę się spiąć, żeby być ze wszystkim później na bieżąco, dlatego tak robię. Nieważne, nie musiałam przecież tego pisać.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do sedna.
Perspektywa Ashtona, na którą cóż przyznam szczerze - czekałam. Który cóż zachowuje się jak wyprany z emocji i bez niczego, a myślałam że choć trochę w nim jeszcze siedzi. Może właśnie Chrissy to w nim wzbudza? W końcu halo, w normalnym wypadku wątpię, żeby miał wyrzuty sumienia i zwrócił w ogóle na nią swoją uwagę. No bo sory, w końcu miał kogoś pod sobą.
Podziwiam Luke, że wciąż daje radę. Naprawdę, mimo pozorów to na pewno nie jest takie proste. Um... chyba wszystko co nawinęło mi się niestety teraz na myśl...
Pozdrawiam i życzę weny! :)x
Kocham, kocham, kocham! Znalazłam twoje opowiadanie dopiero dziś i już jesteś numerem 1 <3
OdpowiedzUsuń