Przewróciłam
kartkę podręcznika, wpatrując się tępo w ilustracje, próbując zrozumieć
znajdujący się pod nimi tekst. Byłam rozkojarzona, brakowało mi skupienia. Moje
myśli wciąż krążyły wokół spotkania w parku, wypowiedzianych przeze mnie słów, Ashtona,
krzątającego się nadal w kuchni, Michaela, który zostawił mi na poczcie
głosowej przynajmniej osiem wiadomości… Czemu to było takie skomplikowane? Nie
porosiłam nikogo o taki bałagan.
Odłożyłam
książkę starannie na półkę i sięgnęłam po leżący na łóżku telefon,
natychmiastowo ignorując informacje o dwunastu nieodebranych połączeniach. Będę
musiała z Mike’em poważnie porozmawiać w najbliższym czasie, bo jego zachowanie
zaczęło wymykać się spod kontroli. Przejechałam palcem po ekranie aparatu,
przewijając listę kontaktów. W pierwszym odruchu chciałam zadzwonić do Bay, ale
szybko z tego pomysłu zrezygnowałam; ona miała swoje problemy, dużo
poważniejsze niż moje. Mimo wszystko – ja miałam rozterki miłosne pożal się
boże nastolatki nadające się do Bravo, nie musiałam obarczać przyjaciółki tym
bagnem. Moje spojrzenie zatrzymało się w końcu na czyimś imieniu i nie
zastanawiając się dłużej, nacisnęłam zieloną słuchawkę. Zacisnęłam zęby,
słysząc dźwięki połączenia rozbrzmiewające w uchu.
- Chrissie?
- Um…
Cześć? – zawahałam się, słysząc zdziwienie w głosie Caluma. Opadłam na łóżko i
zaczęłam gapić w sufit, wzdychając ciężko.
- Cześć
– rzekł z uznaniem. Calum krzyknął do kogoś za sobą, żeby się zamknął, a potem
chyba przeszedł do innego pomieszczenia, bo nagle zrobiło się kompletnie cicho
wokół niego. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Mam…
moja koleżanka ma problem. Tak jakby.
-
Zostałem twoim pełnoetatowym psychologiem? – zażartował, cicho kaszląc pod
koniec wypowiedzi. – Powinienem zacząć pobierać opłaty za sesje? Zacznijmy od
pięćdziesięciu dolarów za piętnaście minut…
- Hood,
zamknij się – warknęłam, na co ten zareagował śmiechem. Zamknęłam oczy,
skupiając myśli. – Załóżmy, czysto hipotetycznie…
-
Oczywiście, hipotetycznie – zachichotał Calum. Wypuściłam z płuc powietrze,
które mimowolnie wstrzymywałam.
- No,
więc załóżmy, że jest pewna dziewczyna… - zaczęłam, przegryzając wargę. – No i
oczywiście jest też chłopak…
- I
mieszkają w jednym mieszkaniu? – śmiech bruneta odbijał się od ścianek mojej
głowy, brzęcząc nieznośnie. Jęknęłam do słuchawki.
- Nie
da się zaprzeczyć – przyznałam. – No, więc ona tak jakby… Uderzyła głową w mur.
- Och,
co ty nie powiesz – zakpił Calum, doskonale zdając sobie sprawę że mówię o
sobie. Poczułam się nieco niezręcznie, ale wielkiego wyboru nie miałam.
- Hood,
kurwa, ogarnij dupsko, co byś powiedział tej dziewczynie?
- Żeby
sprawdziła czy nie ma guza – odparł spokojnie mój rozmówca. Zagryzłam wargę,
zdezorientowana.
- Co?
- I czy
nie pomieszało jej się w głowie.
-
Dlaczego?
- Bo to
nie koniecznie musi być dobre dla… niej – w głosie Caluma można było dosłyszeć
wahanie. – No wiesz, Rihanna też się raz zakochała.
Przewróciłam
oczami.
- Nikt
nie powiedział, że jestem zak…. Że ona jest zakochana.
- To
powiedz jej, żeby sprawdziła, czy ten wybranek nie jest chujem – podsunął
uprzejmie. Gdzieś za Calumem odezwał się znajomy głos, na którego dźwięk
skrzywiłam się nieznacznie.
-
Jesteś z Michaelem? – zapytałam powoli, modląc się, żebym się przesłyszała.
- Ta –
potwierdził chłopak ku mojemu niezadowoleniu. – Chcesz z nim pogadać?
- Nie –
zaprzeczyłam szybko, zginając nogi w kolanach. – Nie mów mu, że dzwoniłam.
-
Myślałem, że jesteście razem – Calum brzmiał na autentycznie zaskoczonego.
- Jeden
problem na raz – wymamrotałam. – Muszę już iść. Dzięki. Trzymaj się.
Rozłączyłam
się, zanim usłyszałam odpowiedź Hooda. To wcale nie pomogło. Dalej w mojej
głowie aniołek i diabełek toczyły walkę ze sobą. Już nie byłam niczego pewna.
Czułam
się jak zagubione dziecko we mgle, nie wiedziałam, dokąd pójść, do kogo się
zwrócić, co myśleć, ani co mówić. Po godzinie od powrotu do domu euforia z
mojego ciała wyparowała, zastąpiły ją wątpliwości. Wszystko wydawało się inne,
większe, ważniejsze, a jednocześnie rozmazane i niezrozumiałe. Głowa pulsowała
mi boleśnie.
Wyszłam
z pokoju i skierowałam się do kuchni, w której już zgaszono światło.
Zmarszczyłam brwi, bo po Ashtonie nie było śladu, jakby ulotnił się z
mieszkania. Kątem oka zauważyłam światło w jego pokoju i dosłyszałam
niepokojące dźwięki rozrzucanych po pomieszczeniu rzeczy, ale postanowiłam to
zignorować. Rozświetliłam kuchnię i uniosłam brwi na widok przygotowanych na
stole talerzy i garnka, z którego unosiła się para. Powstrzymałam chichot i
podeszłam do lodówki, wyjmując schłodzoną wodę i napełniłam nią szklankę. Omal
się nie oplułam, kiedy Irwin wszedł do pomieszczenia, wyglądając… dziwnie. Jak
na niego, oczywiście.
- Co ty
masz na sobie? – otarłam usta wierzchem dłoni, lustrując jego postać. Ashton
popatrzył w dół na siebie i zmieszał się.
-
Ubrania? – zapytał z wahanie, krzywiąc się lekko. Oblizałam wargi,
powstrzymując wybuch śmiechu.
-
Irwin, koszula? Zapięta pod szyję? – zakryłam twarz dłońmi, starając się ukryć
rumieniec. Wyglądał dobrze, cholernie dobrze, ale zupełnie mu to nie pasowało.
Blondyn wzruszył ramionami i odpiął trzy guziki, odsłaniając w ten sposób kawałek
swojej klatki piersiowej. Poczułam się dziwnie, stojąc przed nim w legginsach i
rozciągniętym swetrze, nieadekwatnie. Zagwizdałam cicho, co nie uszło jego
uwadze.
-
Weild, co ci się nagle stało?
- Nie
wiem, to nie ja postanowiłam otruć kogoś swoim brakiem talentu kulinarnego i
założyć koszulę z kołnierzykiem – odparłam, krzyżując ręce na piersiach. –
Zamierzasz kogoś zabić? Pogrzeb? Mamusia przyjeżdża w odwiedziny?
-
Bardzo śmieszne – burknął, podchodząc do stołu i rozkładając talerze. – I
odpowiedź brzmi nie. Chciałem być ee… Miły.
Uniosłam
brwi. – Jaki?
- Nie
karz mi tego powtarzać, bo włączę radio z audycją o disco polo i się skończy –
zagroził, zezując na mnie. Prychnęłam, siadając przy stole. Niekomfortowo się z
tym wszystkim czułam, ale obiecałam sobie, że dam mu szansę. Tego chciałam
prawda? Wiedziałam, że tego chcę. Tak jakby. Tylko po prostu postępowanie
inaczej niż zwykle było dość… ciężkim przeżyciem. Zaczęłam obracać widelec w
dłoni, nic nie mówiąc, tylko obserwując jak chłopak nakłada jedzenie na nasze
talerze.
- Co
się mówi w takiej sytuacji? – zapytał, drapiąc się po czole, zdezorientowany.
Parsknęłam śmiechem, ale szybko opanowałam wesołość, widząc, jak biedny stara
się zrobić nareszcie coś w odpowiedni sposób.
- Cywilizowani
ludzie życzą sobie smacznego, ale daruj sobie, nie chce się udławić –
podsunęłam, przewracając oczami i nabijając makaron na widelec, przyglądając
się mu podejrzliwie. – Co to jest?
Ashton
wzruszył ramionami i zrobił to samo, wkładając jedzenie do ust.
-
Makaron… z czymś tam. Lauren mi dała kiedyś przepis – odparł z pełnymi ustami.
Spojrzałam na niego z powątpiewaniem, ale spróbowałam dania, w sumie chyba z
czystej ciekawości.
- Dobre
– stwierdziłam z zaskoczeniem i zaczęłam jeść, uśmiechając się delikatnie.
Ashton pokiwał głową, nic nie mówiąc, jakby bojąc się, że palnie coś bez sensu.
Doceniałam jego działania, potrzebowałam małych kroczków, przyzwyczajenia do myśli,
że to, co zaszło przez ostatnie miesiące między mną, a Ashtonem zadziałało na
nas bardziej niż przypuszczałam. Wypuściłam powietrze, kończąc jedzenie i
skinęłam w jego kierunku głową.
-
Dziękuję – powiedziałam cicho i wstawiłam pusty talerz do zlewu. Ash nie
odezwał się do mnie ani słowem, więc wyszłam z kuchni, kierując się do salonu.
Wszystko
tutaj wyglądało dokładnie tak, jak zostawiłam po sprzątaniu w ostatni wtorek;
chyba tylko ułożenie poduszek uległo zmianie, bo Irwin wprost uwielbiał
przesiadywać na kanapie, uważając to miejsce za swoją świątynię. Parsknęłam
śmiechem i opadłam na mebel, szukając ręką pilota od telewizora. Oczywiście
zamiast leżeć na stoliku, chłopak schował go za oparcie kanapy, jakby ukrywał
najcenniejszy skarb świata. Aż dziwne, że o pilota od tej beznadziejnej plastikowej
puszki dbał bardziej niż o swoje klejnoty. Zrozum tu faceta.
Zamiast
jednak na poruszających się obrazkach w telewizorze, mój wzrok przykuło co
innego; mały, czarny, wyświechtany zeszyt, z wyraźnie pożółkłymi kartkami,
leżał rzucony na podłodze koło prawej nogi stolika, jakby właściciel zapomniał
o jego istnieniu albo w pośpiechu nie zauważył, że wypadł mu z rąk. Przez jakiś
czas ignorowałam obecność mojego „znaleziska”, pamiętając prośbę Irwina, żebym
pod żadnym pozorem nie dotykała jego notatnika. Ale on tam tak leżał, sam,
samotny, porzucony…
Westchnęłam
cicho o schyliłam, się, łapiąc dwoma palcami za okładkę i podniosłam do góry,
przyglądając się. Położyłam go na kolanach, patrząc z uwagą na obwolutę, na
której znajdowały się inicjały Ashtona, zapisane starannym charakterem pisma.
Przejechałam palcem po grzbiecie, badając fakturę, próbując wchłonąć zawartość,
nie otwierając ani jednej strony.
-
Możesz mi wyjaśnić, czemu mój zeszyt znajduje się na twoich kolanach? –
usłyszałam nad sobą rozeźlony głos Ashtona i zabrałam szybko ręce, wydymając wargi.
- Leżał
na ziemi, więc go podniosłam – odparłam zwyczajnie. Przecież to nic takiego,
był na podłodze, więc posprzątałam bałagan, po co w ogóle się przejmować?
-
Miałaś go nie dotykać – warknął, z szybkością geparda zabierając mi z kolan notatnik
i chowając w tylnej kieszeni swoich spodni. Otworzyłam usta zdziwiona na widok
jego wyrazu twarzy, który przedstawiał nie mniej, nie więcej, jak żądzę mordu.
- O co
ci chodzi? – prychnęłam, wstając i ocierając swoje ramiona palcami. – Mogłeś
tego nie rzucać gdzie popadnie. Dbaj o swoje rzeczy i odkładaj je na miejsce,
to…
Urwałam,
czując, jak zbliża się do mnie i staje tuż przede mną. Cofnęłam się o krok,
lekko przestraszona. O co tyle krzyku?
- Nigdy
nie dotykaj – wycedził, łapiąc mnie za ramiona i potrząsając nimi trochę zbyt
mocno – moich rzeczy!
- Ash,
to boli – wyszeptałam, teraz autentycznie przestraszona. Jego furia w oczach
spotkała się z moim przerażeniem. W końcu wzrok mu złagodniał, chociaż nadal
widać było w nich złość. Puścił mnie, zakładając ręce za kark. – Ashton…
- Po
prostu… Nie dotykaj. Dobrze? – wymamrotał, zniżając swoją twarz do mojego
poziomu. Poczułam jak łzy, nad którymi nie potrafiłam zapanować, zaczynają
płynąć po moich policzkach, ale nie byłam w stanie podnieść ręki i ich otrzeć.
Czułam otępienie, całkowite i ujmujące mnie aż po czubek głowy, kiedy ciepły
oddech chłopaka owiał moje policzki. Zadrżałam.
- Tak –
szepnęłam. Nie wiedziałam, co robić, co mówić, po prostu potwierdziłam, że
zrozumiałam. W całym moim życiu nie byłam tak oszołomiona jak teraz. Humor
Ashtona zmienił się diametralnie w kilka sekund, w jednej chwili gotuje mi
kolację, próbuje być miły, w drugiej stoi nade mną i z uszu bucha mu para. Dlaczego?
Odsunął
się ode mnie o krok i oparł dłonie na ścianie za nami, która okazała się
niebezpiecznie blisko; musieliśmy się cofać w czasie krótkiej wymiany zdań. Przełknęłam
słoną wodę, która zdążyła dotrzeć do kącików moich ust, a oczy przetarłam wierzchem
dłoni, nie odważając się na żaden większy ruch.
- Wszystko
kurwa zniszczyłaś – położył swoją głowę w zagłębieniu tuż przy mojej szyi,
nadal ciężko dysząc. Drżącymi palcami zaczęłam go głaskać po głowie, chcąc, by
się uspokoił. Dla mojego i jego dobra. – Chciałem, starałem się, ale nie,
musiałaś, prawda?
- Nie
chciałam – wyszeptałam, starając się, by mój głos brzmiał normalnie, co wyszło
mi gorzej niż źle. Poczułam, jak przywiera do mnie swoim ciałem, obejmując
szerokimi ramionami. Wzdrygnęłam się mimowolnie, czując bijące od niego ciepło.
Trwaliśmy tak chwilę, nieświadomi upływającego czasu. Zła energia ulotniła się,
pozostała tylko pustka i poczucie komfortu, delikatnie mrowienie w miejscu zetknięcia
skóry. Odetchnął w końcu głęboko i uśmiechnął do mnie przepraszająco. Zdołałam
połozyć rękę na jego policzku i odwzajemnić ten drobny gest. Nie bałam się go.
Nie chciałam się bać.
- To
się nie powinno zdarzyć… To wszystko. To wszystko to jeden wielki… Kłopot - wymamrotał i odszedł ode mnie,
przechodząc przez salon i znikając w swojej sypialni, zamykając za sobą
delikatnie drzwi.
Osunęłam
się na podłogę, nie będąc w stanie ustać na nogach ani minuty dłużej. Moje
ciało nie drżało, nie mogłam w szoku wymusić żadnego, nawet najdrobniejszego
ruchu mięśni. Głowa bolała mi do tego stopnia, że mogła równie dobrze
eksplodować. Co do cholery właśnie się
wydarzyło?
Ukryłam
twarz w dłoniach, starając się chociaż trochę uspokoić. Znowu miałam mokre
oczy, pozwoliłam łzom jednak płynąć. Jak
bardzo to wszystko może być skomplikowane?
Ashton.
Tak, ten Ashton, który potrafi być cholernie seksownym facetem. Ten sam, który
nie potrafi gotować, a chwilę później przygotowuje ci kolację rodem z restauracji
mającej gwiazdkę Michelin*. I też ten, który uprawia seks z przypadkowymi
laskami na kanapie w swoim mieszkaniu kiedy jestem w pokoju obok. Jak również
ten spędzający wieczory z gitarą na kolanach oraz taki, który prawie jest w
stanie cię pobić za dotykanie jego świętego mienia. Przecież cholera nie
otworzyłam tego draństwa. Teraz nawet nie chciałam znać zawartości, wolałabym,
żeby ten i tak tragiczny dzień skończył się kolacją, w czasie której żadne z
nas się do siebie nie odzywało. Czy tak
wiele wymagam?
Luke.
Luke, Luke Luke, ten głupi cień przeszłości, który powinien zniknąć dawno, a
jednak wraca jak bumerang, nawiedzając mnie swoimi wielkimi i pięknymi
mądrościami życiowymi. Luke, który był tak ślepo we mnie zakochany, że nigdy
nie zauważył braku wzajemności z mojej strony. Hemmings, dla którego mimo
wszystko skoczyłabym w ogień, pomimo całej jego głupoty. Wiem, że w tym
momencie go nienawidziłam, ale w gruncie rzeczy to dobry chłopak, który
zasługuje na szczęście.. tylko niekoniecznie ze mną.
A także
Michael, to śmieszne dziecko tęczy, który moim zdaniem nadal nie potrafił
odnaleźć samego siebie. Może i lubił gwałtowny seks, dziewczyny i alkohol, ale tak
naprawdę był dużym, przestraszonym dzieckiem, które szukało stabilizacji, o
czym świadczyły te wszystkie głupie telefony i miliardy wiadomości do mnie. Czy
ja mam na czole wypisane „wolna, do wzięcia”? A może mam jakiś wszczepiony
wabik na facetów? Feromony? Moja macica pachnie watą cukrową? Cokolwiek?
Boże, to wszystko jest takie popieprzone.
Wstałam
i na chwiejących się nogach ruszyłam do siebie, gasząc światło w salonie i
zamykając za sobą drzwi, na wszelki wypadek przekręcając w zamku klucz.
Dzisiejszy
dzień dał mi kilka ważnych lekcji, na których wypunktowanie poświęciłabym
więcej czasu, niż życia mi pozostało. Były jednak na tyle istotne, że moje
serce biło za każdym razem szybciej, na samą myśl o tym, jak bardzo głupia
byłam, że uświadomiłam je sobie tak późno.
Życie
to nie zabawa, śmieszne, prawda? Kto by pomyślał, że kiedykolwiek wypowiem
takie słowa. To brzmi tak samo surrealistycznie jak Leonardo DiCaprio
zdobywający Oscara. Z taką różnicą, że do mnie faktycznie to dotarło, a Leo
niestety nadal cierpi męki z powodu niedoszłej statuetki. Biedny facet.
Może to
kwestia wieku, a może po prostu piłeczka, którą tak uwielbiałam odbijać
ugodziła mnie prosto w oko, przeleciała przez serce i wylądowała w dupie,
oczyszczając nieco światopogląd. Może dostałam sraczki moralnej, albo ktoś, w
domyśle niestety Calum Hood, założył mi okulary i nagle zaczęłam postrzegać
świat inaczej? No ja nie wiem, nie wiem, po prostu nie wiem.
Opadłam
na łóżko, chowając twarz w poduszce.
A co z
miłością? Co to w ogóle znaczy… Kochać, być zakochanym? Jak odróżnić czy się
kogoś kocha od zwykłej sympatii albo zainteresowania seksualnego? Da się w
ogóle?
Oczywiście,
Ashton mnie pociągał. Cholera, to mało powiedziane, zerwałabym z niego ubrania
w jednym momencie i przycisnęła do ściany. Lubiłam go, lubiłam jego śmieszne
miny, głupie odzywki, to, jak ze mną rozmawiał. Nawet to, co teraz zrobił, nie
potrafiło zmyć tego uczucia. Ale czy to była faktycznie miłość? Powiedziałam to,
racja. Że kocham, że chcę, że mi zależy. A teraz… Teraz nie jestem taka pewna, że ubrałabym to w
takie słowa. One są duże i mają jeszcze większe znaczenie. W takim razie, czy naprawdę
mówiąc, że kocham Ashtona, miałam to na
myśli?
Tak
dużo pytań, tak mało prostych odpowiedzi. W zasadzie ich brak był nawet
bardziej dołujący.
Równie
dobrze mogłam powiedzieć to Luke’owi, żeby się odczepił. Mój mózg mógł
zdecydować za mnie, uznając to za najłatwiejszą drogę do pozbycia się
niepotrzebnego balastu. Wszystko było skomplikowane i nie wiem, ile razy tego
wieczoru już powtórzyłam to.
Ale
prawda jest taka, że chciałam w końcu do kogoś
poczuć coś więcej niż pożądanie. Widzieć kogoś,
jako coś więcej, niż potencjalne narzędzie do zaspokojenia. Chciałam móc komuś opowiedzieć o natrętnym koledze z
pracy albo mojej wpadce na uczelni. Móc komuś
zrobić kawę rano i pocałować kogoś w
policzek przed wyjściem na spotkanie z przyjaciółką. Budzić się i zasypiać obok
kogoś. Pozwolić komuś wziąć mnie za rękę i zabrać na spacer o czwartej nad ranem po
mieście.
Dotknęłam
ramienia i potarłam je zrezygnowana.
Tym kimś był Ashton, a ja chyba właśnie
zdefiniowałam miłość.
KONIEC CZĘŚCI I
__________
Ale się porobiło, ohoho! Oj ten Ashton, istna kopalnia zagadek...
Część I się skończyła, ale to nie znaczy że opowiadanie jest zakończone. Za jakieś dwa tygodnie wracam z częścią drugą, czyli 15 rozdziałem. Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo!
Gdyby ktoś się bardzo interesował, przerwa jest spowodowana głownie tym, że idę na studia, przeprowadzam się do akademika i takie tam. Dorosłe życie mnie po prostu dopadło, a Wam też się przyda przerwa.
To, o co Was proszę w czasie tej przerwy, to tweetnijcie czasami coś tam w hashtagu Trouble na twitterze, może zachęcicie kogoś żeby przeczytał? Byłoby super mega i ogólnie uwielbiam czytać Wasze reakcje.
Kocham Was mocno i do zobaczenia za jakiś czas! Śledźcie uważnie licznik po lewej stronie, kiedy będę pewna daty publikacji, zostanie on uaktualniony.
Kocham i całuję!
Piszcie, komentujcie, krzyczcie na mnie za to jak bardzo Chrashton Was zabija,
x
#TroubleFF
WHAT?!
OdpowiedzUsuńDobra rozdział cudowny.
Ashton też coś do Niej czuje :')
ta kolacja, którą sam przygotował... To że założył koszule.. :')
No to się porobiło :'3
i jak ja mam wytrzymać 2tygodnie bez nowego rozdziału? :(
BOŻE KOCHAM TROUBLE, CIEBIE, TROUBLE, CIEBIE... uwielbiam to <3 xx
OdpowiedzUsuńvcdsuyhnbhsdui zajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńCalum mój mistrz jezu hahaha
OdpowiedzUsuńoj Chrissie miłość jest skomplikowana i od tego nie uciekniesz
rozdział jest zajebisty a Ashton w koszuli wymiata
powodzenia z przeprowadzką i studiami ♥
❤
OdpowiedzUsuńJej czekam na II część i powodzenia na studiach i w akademiku bo tam dzieją się różne rzeczy wiem bo moja siostra idzie teraz na II rok xdd
OdpowiedzUsuńChrissie spieprzylaś
OdpowiedzUsuńGdyby nie to ze wziełaś ten notatnik i Ashton zauwazyl go na twoich kolanach, to kto wie moze wylądowałabys wieczorem pod nim xD
Ashton to jakis magik? Czarodziej, a moze ma okres? Jego humor zmienia sie tak szybko jakby w głowie mial zainstalowany jakis przycisk, albo cos rodzanu kola fortuny. Na jaki humor wypadnie tym razem? Co ja pisze lol?
Calum aka najlepszy psycholog, znawca od zwiazków, spec od milości. Podoba mi sie taki Calum XD
Ale żeby nie był tak że przez ten caly bałagan Chrissie zakocha sie w Calumie i będa razem. Oh nie. Ona na byc z Ashtonem! Nie z Calumem, nie z Michaelem, nie z Lukiem, z Ashtonem!
Michael sie martwi, jeszcze jej wjebie za to ze go ignoruje i się nie odzywa.
Luke boze czlowieku, mimo ze nie wystapiles w tym rozdziale, byla wzmianka ale stfu, to i tak musze o tobie napisac. Nie kochaj sie w Chrissie okej? Znajdz sobie inna dziewczyne lub chlopaka. Idk, Michael sie pewnie ucieszy. Muke brzmi nieźle. Nie obraze sie jak bedziecie razem. Ale blagam nie Chrissie. No bo omg ona zyga po pocalunku, uwierz mi, nie chcesz kogos takiego.
Pierwsza czesc zakończona, przede mna kolejna. Jejku, to tak szybko sie skonczylo, to byl juz 15 rozdział, a ja pamietam jak natrafiłam na bloga, mial wtedy prolog i 2 rozdzialy bodajze i od razu sie zakochałm w tym opowiadaniu. Prolog przekonał mnie do czytania tak bardzo. Wyszlo na to że zostałam dzieki temu xd
Będe tesknić, dwa tygodnie, sądze ze nie oszaleje, to tylko 14 dni wiec spokojnie, oddychaj, bedzie dobrze, bedzie swietnie.
Chciałm jeszcze zadac najwazniejsze pytanie, ktore chodzi mi po glowie od kiedy Ashton i Chrissie spotkali sie drugi raz w zyciu, w jego domu, kiedy sie do niego przeprowadziła, ale sie obawiałam że wezmiesz mnie za psycholke przez to. Chcialam je zadac, ale juz nie zadam bo to koniec części pierwszej i bedzie przerwa XD
@perfvirwin
DOBRA, ASHTON SIE UBRAL. UBRAL SIE DLA CHRISSIE. JESLI TO NIE JEST MILOSC, TO JA NIE WIEM CZYM ONA JEST.
OdpowiedzUsuńPS. Ten fragment o Rihannie zlamal mi serce, bo wiesz, team breezy i te sprawy :_:
takze ten, czekam na kolejna czesc zycze weny i powodzenia w szkole
xx
Calum, jesteś takim świetnym psychologiem, że chyba wezmę Cię do leczenia uzależnienia od Trouble.
OdpowiedzUsuńO ile się da, haha
I o ile obniżysz stawkę, ty zdzirusie, lol.
Ashton masz minusa, pff.
Ale też dwa plusy także, ups, wygrałeś xc
I Chrissy (wkurzy się za to, że tak napisałam, hahah) dobrze, że te jej wahania minęły, bo zaczynałam się martwić, no.
I omg
To już koniec 1. części :')
Pamiętam, kiedy ktoś polecał nowe opowiadanie o Ashu, przeczytałam prolog i... kompletnie nie miałam pomysłu co może być dalej i tu miałaś ogromnego plusa.
I no cóż, uzależniłam się.
Zakochałam się w Trouble i zaczęłam przeżywać je jak własne życie.
Smutno, że dopiero za 2 tygodnie ruszasz z 2. częścią, ale doskonale rozumiem, jesteś tylko człowiekiem (niesamowitym do tego :o) i potrzebujesz czasu na uporządkowanie życia prywatnego.
Studiaa, wow, wow!
Trzymam za Cb kciuki, bo wiadomo, nowe doświadczenie i wgl.
Mój brat jutro jedzie się zameldować do akademika i wgl to będzie mi go brakować i teraz publicznie przyznaję, że go kocham, ale, żeby się o nim nie rozpisywać przejdę do rzeczy - zapytam go jak to jest, żeby moje "tak, rozumiem cię" było prawdziwe xD
Czekam na 15., pozdrawiam Cię gorącoo i wysyłam info o nowym rozdziale przyjaciółce, którą namówiłam do czytania i zakochała się w tym ff tak samo jak ja.
Powodzenia we wszystkim, pamiętaj, trzymam kciuki <3
Kocham, Kat x
(@katluvsirwie)
Musze ochlonac!
OdpowiedzUsuńJejku, mowilam to juz chyba, ale strasznie podoba mi sie to, ze Chrissie tak jakby przyjazni sie z Calumem i zawsze moze do niego zadzwonic. To urocze, ze jednego kumpla ma do pogadania, a nie spania, hahah XD I jeszcze to ich 'hipotetycznie', 'zalozmy ze' to w ogole miazga.
A o co chodzi z Michaelem? To znaczy nie o co chodzi, bo napisalas co i jak, ale myslalam, ze bedzie sukinsynem bez uczuc, a tu prosze! Szkoda mi go teraz troche, ale sam sie prosil i zaczynal.
Jak zaczeli kolacje to juz myslalam, ze bedzie uroczo, cudownie, cud, miod i w ogole, a tu bum! Moim zdaniem Ash troche przesadzil i na miejscu Chrissie od razu poszlabym do pokoju przestraszona. Koniec koncow nie otworzyla tego zeszytu, prawda? Poza tym Ash ja obwinia, niby ona zaczela, ale mimo wszystko jego reakcja byla nieadekwatna!
No dobra, mamy tu Chrissie POV, a gdzie Ash i jego uczucia? No halo :< Poza tym cos wyczuwam, ze to ich zakochanie sie, to wcale takie latwe nie bedzie!
A tak w ogole to strasznie podobaja mi sie twoja odwolania do pop kultury. Na przyklad to 'Rihanna tez sie kiedys zakochala' albo kawalek o Leonardzie DiCaprio i Oscarze. Fajnie wpasowuje sie to w tekst. Ogolnie masz taki szeroki zasob slownictwa, ze czytajac cie po postu umieram ;-;
Jedyny blad jaki rzucil mi sie w oczy to to, ze napisalas '- Nie karz mi tego powtarzać (...)'. Karz jest od kary, czyli byloby dobrze gdyby to zostalo uzyte w domysle 'karac', a od 'kazac' jest przez z z kropka. Wybacz za czepialstwo ;-;
Ogolnie to az lezka sie w oku kreci, koniec pierwszej czesci, ach. Niesamowicie sie zzylam z tym opowiadaniem i bohaterami. Jestem prawie od poczatku i nie moge sie doczekac kolejnego! Zycze ci milej przeprowadzi i, jakzeby inaczej, duzo weny :* x
KURWA NIE.
OdpowiedzUsuńNIE UMIEM TEGO UBRAĆ W SŁOWA, TAK SAMO, JAK NIE UMIEM WYOBRAZIĆ SOBIE UBRANEGO ASHTONA.
ŻYCZĘ WENY I CZEKAM NA NASTĘPNY XX
o jeju mam nadzieję że dodasz coś 19 bo nie będę miała co czytać w busie do \Warszawy :c
OdpowiedzUsuńKOCHAM! NAPRAWDĘ STRASZNIE MOCNO KOCHAM!
OdpowiedzUsuń~ @luvmypizza_
"Śmieszne dziecko tęczy"
OdpowiedzUsuńTo ( w prawdziwym świecie) najlepsze określenie na Michaela jakie kiedykolwiek słyszałam. Wygrałaś Mary.
I wgl Ashton w ubraniu
Calum
Umieram
Matko święta jak ja mam wytrzymać bez rozdziału przez dwa tygodnie... uhh
No nic, pozostaje mi tylko wzdychać a tobie życzyć weny twórczej i powodzenia w szkole hah <3 xx
To fanfiction jest takie
OdpowiedzUsuńtakie... ojwegpojegopghwpe
Poważnie, Jezu, uwielbiam.
Chrashton to życie
jak ja wytrwam dwa tygodnie
a tak btw oni muszą być razem
i powodzenia na studiach ♥
Rozdział cudny. Dużo przemyśleń i przeżyć Chrissie. Dobrze że w końcu doszła do jakiegoś wniosku. Jestem ciekawa co Ashton ukrywa. Dobrze że to wszystko się w miarę okej skończyło. Już nie mogę się doczekać następnej części.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ;*
S.
Uwielbiam to♥
OdpowiedzUsuńOMG taki CUDOWNY !
OdpowiedzUsuńtyle emocji było w tym rozdziale...
po prostu nie można się oderwać od tego opowiadania <3
jest takie IDEALNE. Uwielbiam twój styl pisania, potrafisz utrzymać niesamowite napięcie *o*
nie mogę się doczekać następnej części <3
pozdrawiam i życzę duuuuuuużo weny <3
@foreveralonexx3
wohooo nasza cudowna laska poszła na studia, czuje się jak dumna mama (chyba, tak mi się chociaż zdaje haha) gdzie, jaki kierunek? powodzenia tam, żeby cię nie zjedli i żebyś miała wiele wspomnień z akademika!
OdpowiedzUsuńco do rozdział to co mogę powiedzieć, chyba jak zawsze że po prostu cudowny, ok, jest super i nie mogę się doczekać kolejnej części, coś jej się nagle sporo adoratorów znalazło!
buziaki, Julia x
Kolejny świetny, zawsze mam ciarki,jesteś mega, naprawdę MEGA. To co piszesz jest świetne. Ta historia wciąga, tak bardzo wciąga. Czytałam ją z 70 razy po rozstaniu z chłopakiem i ona mi pomogła swoim istnieniem. Kochamm i pazdrawiam, Anonimowa Karolina
OdpowiedzUsuńWiedziałam
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ktoś zawali
Moja intuicja nie zawodzi
Biedny Ash, tyle się nagotował i był miły i nagle wszystko szlag trafił
Ale brawa dla Ashtona za makaron, ja bym robiła zupkę chińską i się niczym nie przejmowała xD
Powodzenia na studiach :) Mam nadzieję, że szybko zaaklimatyzujesz się w nowym miejscu ;)
Przez ta kuchnie Asha aż się pochorowalam... A tak serio to cały rozdział jest wielkim WOW!!! Najpierw Chriss dzwoni do Caluma i jemu się zwierza. No kurcze Calumowi, serio!? On jest jak male dziecko z doroslymi przemyśleniami do tego ten tekst " myślałem, ze jesteście razem" czy cis w tym stylu. Najgorsza rzecz jaka można uslyszeć. Ale to przecież dopiero początek bo po co ma być tak mało niespodzianek i dziwatctwa?! Przecież Ash może sobie tak po prostu zrobić kolacje być aż nad wyraz miłym a następnie za dotknięcie głupiego notatnika prawie doprowadzić ja do zawału i na koniec znowu się przytulać. To jakieś nie normalne i okazuje się na końcu, ze ona go kocha. Ludzie świat zwariował!!! Chriss zrozumiała co to jest milość a ja sama muszę się birykać z taką milościa. Życie moje jak i bohaterów różnych historii jest takie trudne i z tyloma rozsterkami!!! Tak bardzo chciala bym spokój i cisze
OdpowiedzUsuńKiedyś już byłam na tym blogu u zgubiłam link :< Ale znalazłam go ^^
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz, na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, ale tak na wszelki wypadek, to piszę ^.~ I czekam na II sezon.
Mam takie pytanie dotyczące również Twojego bloga Tune out the static sound of the city that never sleeps. Bardzo chciałabym je czytać ;_; A jest on dla zaproszonych osób, byłaby jakaś opcja, żebym mogła je jakoś czytać? ( nie mam konta ale mogę korzystać z blogera znajomej)
I powodzenia na studiach ^^
Powodzenia w nowym życiu :)
OdpowiedzUsuńDziewczynoo! Nienawidzę cie!! Ty mi każesz czekać teraz dwa tygodnie?!
OdpowiedzUsuńNa angielskim zaczęłam czytać 14 rozdział i pani kazała mi telefon schować, i wtedy nie mogłam się doczekać kiedy go skończę...
A TY ZA DWA TYGODNIE DOPIERO DODASZ ROZDZIAŁ??
Oooo Boże ._.
Życzę weny!!! xx
2 tygodnie!?!?!?!?!?!?!? nie wiem jak to zniosę...czekam <3
OdpowiedzUsuńUWAGA
OdpowiedzUsuńNie przeżyję tych dwóch tygodni
DZIĘKUJĘ
tyle emocji, muszę zapamiętać 2 tygodnie aby nie wchodzić co 2 dni haha
OdpowiedzUsuńuwielbiam <3
Uwieliam! Aaaa! Genialne.
OdpowiedzUsuńkocham to. już nie mogę doczekać się II części. :)
OdpowiedzUsuńjejkj, mam nadzieje, ze Ash nie skrywa jakiegos strasznego sekretu ani, ze nie jest psychopatą. zycze im jak najlepiej, czekam na ten moment gdy przypomni sobie, ze juz ja kiedys spotkal. musze przyznac, ze bylam w szoku po tym, jaka bure zrobil o glupi zeszyt, co w nim jest takiego? moze jakies teksty pisze, ktore zepsulyby po prostu jego 'wizerunek' ze tak powiem. Szkoda mi tez Hemmo, kurcze fajny z niego chlopak :c ah te bledy, kazdy je popelnia. Natomiast do Mikeya jakos sie nie przekonalam, nie lubie go tutaj, moze taki byl twoj zamiar, nie wiem ale kurcze, odpycha mnie haha
OdpowiedzUsuńno i zostaje Calum - Pan Psycholog, Hoodie jak zawsze ten pomocny i takiego go uwielbiam, urzekla mnie jego postac.
Coz tak na koniec, zakochalam sie w tym ff bo jest zupelnie inne i nie chodzi mi nawet o tresci +18(ktorymi nie gardze swoja droga) ale pomysl i fabula. Trzymaj tak dalej, czekam na nn x
uwielbiam to!!!!!
OdpowiedzUsuńchciałam cię przeprosić za to że tak długo nie komentowałam i wgl i korzystając z okazji zapytać co się dzieje z "dziesięć marzeń"? naprawde lubiłam tamtego ff:(
@capricehoran
10 marzeń jest zawieszone... Na stałe.
UsuńNudziło mi się na chacie dziś to znów przeczytałam Trouble od początku >.<
OdpowiedzUsuńPozdro Mary i weny na następne rozdziały <3
@No_Maybe_Yes
czekam na następny❤️
OdpowiedzUsuńJuż 3 tydzień czekamy (tak mi się zdaje) nie torturuj mnie PLOSE TAK ŁADNIE PLOSE
OdpowiedzUsuńmam ogromne opóźnienie i następny rozdział przeczytam zapewne za tydzień, ale kurde, zabiłaś mnie tym! wszystkim, całością, po prostu nie xd i zatroskanym michaelem - a może najzwyczajniej nie miał gdzie wepchnąć kutasa? - i humorkami ashtona, a już najbardziej wyznaniem chrissie. postawiła sprawę jasno, czarno na białym. tylko co zasugerował calum? "niech sprawdzi, czy wybranek nie jest chujem". co miał na myśli? irwin naprawdę byłby zdolny do pobicia jej? czy chodziło mu o coś innego, jak na przykład zdrady? co jest w tym jego pieprzonym zeszycie? ugh, za dużo informacji jak na jeden rozdział, mój mózg będzie musiał wywalić wiadomości na jutrzejszą kartkówkę, żeby to ogarnąć, dostanę złą ocenę i to będzie twoja wina xd xx
OdpowiedzUsuń