Rozdział 15


Podkuliłam kolana pod siebie i zacisnęłam palce ciaśniej na szklanym kieliszku, który trzymałam. Czerwone wino przelewało się leniwie w środku, czekając aż wypiję je do końca. Ostatnimi czasy trochę za dużo butelek tego trunku znikało w koszu na śmieci, co nie uszło uwadze Ashtona, ale powstrzymał się od komentarzy. Oboje wiedzieliśmy, że zadawanie pytań mogło doprowadzić do katastrofy, więc zawarliśmy niepisaną, niewymówioną umowę, która zakładała omijanie tematu nas. O ile właściwie to można było klasyfikować w ten sposób.
 Dużo myśli kłębiło się w mojej głowie, wiele słów pozostawało niewypowiedzianych. Nie jestem pewna, czy chciałam, by cokolwiek w tej sprawie było poruszane; cały czas odczuwałam pewien dyskomfort na myśl, że jakoś to wszystko poukładałam. Co prawda, emocje miałam ułożone w chaos, w którym poruszałam się niemal po omacku, szukając dobrego wyjścia z całej sytuacji. Ale wyjścia nie było, a przynajmniej nie na moim horyzoncie. W zasięgu mojej dłoni były nic innego tylko beznadziejne kłopoty, wynikające z źle ulokowanych uczuć. Moich, Ashtona, Luke’a, Michaela…
Przycisnęłam zimne szkoło do warg i zamyśliłam się. Nie rozmawiałam z Irwinem od kilku dni, w grę nie wchodziły nawet drobne wyrazy uprzejmości, żadnych dzień dobry czy też dobranoc. Widziałam za każdym razem jak mnie widział zdezorientowanie w jego oczach; sama uciekałam wzrokiem jak najdalej, bojąc się konfrontacji. To w zasadzie zabawne, bo to, o czym marzymy najbardziej, na koniec końców przeraża nas najbardziej. Nie, nie nie! Nie marzyłam o Ashtonie, nie bądźmy śmieszni. Marzyłam o szczęściu, chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy. A tę radość mógł mi dać zarówno Ashton, jak i Michael czy Luke. Dzięki Bogu, nie miałam problemu z Calumem, bo to by była istna gromadka do zabawiania, gorzej niż domowe przedszkole. Chociaż w sumie…
Westchnęłam i wypiłam trunek, przewracając go chwilę w ustach, smakując, zanim połknęłam. Powoli opuściłam powieki, pozwoliłam swojemu spiętemu ciału odprężyć się pod wpływem buzującego w moim krwioobiegu alkoholu. Przyjemne uczucie, przypominało mi lata, w czasie których dużo większe ilości wysokoprocentowych napojów przelewały się przez moje gardło. Powoli przestawałam się czuć sobą; gdyby postawić szesnastoletnią mnie obok osoby, którą jestem teraz, nie poznałabym się sama. To było w pewnym sensie smutne, jak bardzo człowiek pod wpływem rożnych wydarzeń zmienia się, kształtuje. Piękne i smutne jednocześnie.
Drzwi do pokoju Ashtona były lekko uchylone, ciepłe dźwięki gitary prześlizgiwały się przez szparę, kojącym dźwiękiem rozświetlając pomieszczenie. Uśmiechnęłam się do siebie lekko i wstałam, zachęcona przyjemnym mrowieniem, które stopniowo rozpływało się po moim ciele z każdym krokiem, jaki wykonywałam w tamtą stronę. Oparłam w końcu dłoń o płaską powierzchnię i pchnęłam lekko, starając się nie zrobić większego hałasu. Głupi alkohol, on tak wszystko utrudniał, a jednocześnie ułatwiał…
Chłopak siedział z pochyloną głową na łóżku, z jedną noga podwinięta pod siebie, druga zwisała mu swobodnie z łóżka. Gitara w jego rękach wydawała się zadziwiająco mała, duże palce sunęły się po gryfie, raz po raz odrywając się, by zapisać coś w zeszycie. Tym samym, który ostatnio został mi w brutalny sposób zabrany. Nie zauważył, kiedy oparłam się o framugę i zaczęłam obserwować, jak pracuje nad czymś. W końcu chrząknęłam, lekko znudzona; melodia się urwała, Ashton podniósł głowę do góry, patrząc zdezorientowanym wzrokiem na mnie. Trochę przydługie włosy były w nieładzie, rozsypane po głowie jakby zapomniał je uczesać, a okulary, w których widywałam go bardzo rzadko, zsunęły się na sam czubek nosa. Zamrugał kilka razy aż w końcu dotarło do niego, że to nie atak terrorystyczny, tylko ja. Zamknął pospiesznie zeszyt i schował go do szafki przy łóżku, a potem wstał, stając w środku pomieszczenia i nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
- Um… cześć? – zaczęłam cicho, wydymając wargi. Mój wzrok z jego twarzy przesunął się na nadal trzymany przeze mnie kieliszek. Nawet sztucznie wywołana odwaga miała swoje granice.
- Hej – odparł cicho, podchodząc kilka kroków w moją stronę; mogłam poczuć, jak wibrujące fale powietrza przesuwały się miedzy nami, ale nie były one pozytywne; to napięcie można było pokroić nożem. – Stało się coś?
- Nie – pokręciłam głowa, nie całkiem pewna swoich słów. Przecież stało się, zakochałam się w nieodpowiedniej osobie. – To znaczy tak. Ale nie wiem jak to wyjaśnić.
Usiadłam na skraju łóżka, spoglądając z dołu na chłopaka. Założył ręce na piersi i przymrużył oczy, obserwując każdy mój ruch, analizując moje czerwone policzki, bladą skórę i trzymane w rękach wino. Zagryzł wargę, wzdychając cicho.
- Jeśli chodzi o czynsz…
- Boże, Irwin, ty jesteś jednak kompletnie tępy – jęknęłam, odchylając głowę do tyłu i patrząc w sufit. Usłyszałam jak parsknął cicho śmiechem i wymawiał moje imię kilka razy, zanim dołączył do mnie zajmując miejsce tuż obok. Palcami musnął skórę moich dłoni wyjmując z nich wino i odstawił na podłogę.
- Cieszę się że nawet w takim stanie twój język nie stracił swojej ostrości.
- Jakim znowu stanie – posłałam mu przeciągłe spojrzenie pełne irytacji, ale szybko zmiękłam pod wpływem tych jego głupich, zielono-bursztynowych tęczówek. – To był tylko jeden kieliszek.
-Nieważne – opadł do tyłu na pościel, podpierając się na przedramionach. Przez chwilę zapomniałam, po co tutaj przyszłam.
- Ładnie grałeś – powiedziałam cicho, nieco zakłopotana. To było takie tanie, chłopak z gitarą, a obok niego wianuszek wzdychających dziewczyn. No a jakże by inaczej, Chrissie, też właśnie jedną z nich zostałaś, nie oszukujmy się, łamiesz się z każda minutą. Jeszcze kilka sekund i będziesz gotowa zrobić dla niego wszystko. Na twarz Ashtona wypełzł delikatny, trochę zakłopotany uśmiech.
- To specjalna piosenka – odparł w końcu, patrząc przed siebie. Przez chwilę wahałam się, ale w końcu opadłam plecami obok niego, wpatrując się w przestrzeń nade mną. Biel sufitu była w tym momencie zadziwiająco kojąca.
- Nie wiedziałam, że piszesz piosenki.
- To nie jest coś czym chodzę i się chwalę się na rogu każdej ulicy – wzruszył ramionami, a w jego głosie można było dosłyszeć kpinę. Przełknęłam ślinę nieco zdegustowana.
- To właśnie to zapisujesz w tym swoim nietykalnym zeszycie? – zadałam pytanie, które nurtowało mnie od tamtego dnia. Nie musiałam patrzeć na chłopaka, by wiedzieć, że jego twarz gwałtownie zbladła na samą jego wzmiankę..
- Chrissie musisz wiedzieć że… - zaczął jąkać się, szykując skutecznej linii obrony. Uniosłam rękę, przerywając mu.
- Nie kończ, proszę, to nie ma sensu – mruknęłam zamykając oczy. Irwin opadł, kładąc się obok mnie. Przez chwilę trwaliśmy tak w ciszy, pogrążeni we własnych myślach, aż ten idiota tego nie zepsuł. Jak zawsze.
- Nie, posłuchaj – poderwał się i usiadł sztywno, ku mojemu niezadowoleniu. Dobrze było na chwilę odpocząć od samej siebie. Nawet w jego towarzystwie. – Nie chciałem cię… przestraszyć.
Uniosłam brwi i tym razem ja oparłam się na przedramionach, patrząc pytająco.
- Nie powinienem był w ogóle reagować w sposób jaki zareagowałem, to było niesprawiedliwe – kontynuował, a ja mu na to pozwoliłam. W sumie co za różnica, niech się tłumaczy, przynajmniej nie będę musiała mieć poczucia winy. Które, nomen omen i tak we mnie było. Typowo kobiece, prawda? Taka nasza natura, obwinianie się za rzeczy, na które nie mamy wpływu.
- Ale są rzecz których bardziej nie lubię – wyznał po chwili. Spojrzał na mnie i wziął duży haust powietrza zanim dokończył. – Nie lubię cię unikać, to takie… nie wiem, nieodpowiednie. I nie lubię widzieć cię smutnej. A wiem, że byłaś.
Moje usta otworzyły się samoistnie, a powieki zaczęły mrugać szybciej niż zwykle, kiedy przyswajałam zasłyszane informacje.
- Nie powinnam była dotykać tego, co nie moje, skoro było dla ciebie ważne - wymamrotałam w końcu i zamknęłam oczy, czując jak zaczyna kręcić mi się w głowie. Nie byłam tylko pewna, czy to alkohol, czy też wpływ słów mojego towarzysza tak na mnie zdziałał… - Przepraszam.
- Ja też.
Uśmiechnęłam się do siebie i otworzyłam jedno oko. – Ale powiedz mi, co jest w tym cholernym zeszycie!
Ashton zaczął się śmiać i przeczołgał się w kierunku stolika nocnego, wyjmując z niego notatnik. Nie podał mi go, ale zaczął go sam wertować, obracać w dłoniach.
- To coś w rodzaju pamiętnika – wyjaśnił, uśmiechając się do trzymanego w dłoniach przedmiotu z czułością. – Trochę piosenek… Trochę myśli. Wszystko i nic, ale i tak nie chciałbym, by ktoś zobaczył, co w nim jest.
- Rozumiem.
Nie chciałam zagłębiać się w szczegóły, przyjęłam do wiadomości informację która mi podał. Jeśli chciały coś dopowiedzieć, zrobiłby to, zdawałam sobie z tego sprawę doskonale.
Kiedy leżałam i trawiłam wewnętrznie wszystkie nowości, które notabene średnio chciały do mnie dotrzeć – szczególnie ten kawałek o tym jak to on nie lubi mnie smutnej, który w normalnych warunkach doprowadziłby mnie do wymiotów, w tym momencie brałam za uroczy – Ashton podniósł znowu gitarę i zaczął na niej cichutko grać, co mimowolnie przywróciło uśmiech na moja twarz. Musiałam wyglądać jak idiotka, leżąc na łóżku chłopaka, z którym sześć miesięcy temu darłam koty, rozkoszując się muzyka, którą tworzył. Ależ ja byłam jednak głupia.
Poczułam, jak zaczęłam odpływać w krainę snów, więc podniosłam się niezdarnie do pozycji siedzącej. Chłopak nadal grał, bacznie mi się przyglądając.
- Wszystko dobrze? – zapytał z niespodziewaną troską. Pokiwałam głową i dźwignęłam się na nogi, chwiejnie wykonując kilka kroków w kierunku drzwi.
- Tak… - mruknęłam, stawiając ostrożnie stopa za stopą. – Po prostu jestem zmęczona.
Ashton odłożył gitarę i momentalnie znalazł się obok mnie, podtrzymując za łokieć. Popatrzyłam na niego z wdzięcznością.
- Dam radę serio – parsknęłam z udawanym niezadowoleniem.
- A ja jestem teletubiś.
- No wiesz, jesteś idiotą, więc w zasadzie…
- Weild, bo zepchnę cię z dachu jak się nie zamkniesz i nie dasz sobie pomóc! – warknął Ashton, popychając w kierunku drzwi i niemal siłą prowadząc o mojego pokoju.
- Dobra, dobra… - mruknęłam, poddając się w końcu. Zatrzymaliśmy się dopiero, kiedy zaparłam się nogami, nie pozwalając mu wejść do swojego pomieszczenia. Pokręciłam głową. – Koniec wycieczki.
Zaczerpnęłam powietrza i odwróciłam się do niego twarzą.
- Dziękuję – wyszeptałam, przysięgając go do siebie i przytulając, w sposób, w jaki nie przytula się zwykła osobę. Zaczęłam już krzyczeć na siebie w myślach, ale nawet to nie sprawiło, że poczułam się źle. To było po prostu właściwe. Tak należało zrobić.
- A ja przepraszam. Znowu – wymamrotał mi we włosy, gładząc moje plecy. Cos w tym geście, tak zwykłym i wydawać by się mogło mało zajmującym, było intymnego, co spowodowało, Że miłe ciepło rozlało się gdzieś w dole mojego brzucha.
- Wiesz, nie możemy przepraszać się całą wieczność.
- Jeśli będę musiał…
- Zamknij się, Irwin. Po prostu się zamknij i mnie przytul.
Ten uścisk trwał o kilka sekund za długo. Nie, żebym narzekała, ale nasze zakłopotane miny mówiły same za siebie, gdy w końcu odsunęliśmy się od siebie. Ashton schował ręce w kieszeniach i odstąpił do tyłu, a mały uśmieszek błąkał się na jego ustach. Debil…
- Dobranoc, Chrissie.
- Dobranoc… Ashton – nacisnęłam klamkę i wślizgnęłam się do swojego pokoju, zanim nie popełniłam kolejnego błędu.
Może byłam szalona. Może byłam głupia. Może nierozważnie ulokowałam uczucia. Ale chyba właśnie rozwinęłam nową zasadę, stworzyłam nowe motto. Jeśli ktoś ma zranić ci serce, to sam wybierz osobę, która to zrobi. Moja osoba właśnie znowu zaczęła cicho brzdąkać na swoim podstarzałym instrumencie…
Uśmiechnęłam się do siebie i opadłam na łózko, nawet nie zdejmując ubrań.

Matko święta, zrobiłam się niesamowicie ckliwa przez tego gamonia.


~
Jeśli czytasz, zostaw proszę komentarz.

40 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Fajnie że się pogodzili. Miałam feelsy choć się tylko przytulali. Rozdział jak zawsze był hdvafvsfsvsjsb.
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. długo czekałam , ale w końcu się pojawił !
    wspaniały rozdział ! pozdrawiam . : )
    @irwinsparamour_
    XX

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę więcej i czekam na następny *,* kocham ten blog <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Syidohgksstkjrajraatjtj
    Awww
    Bosh
    Nie
    Nie wiem
    To jest przecudowne....
    Po prostu z każdym rozdziałem kocham to coraz bardziej.
    Jesteś niesamowita, Mary. :')
    Kocham, Kąty (@katluvsirwie) x

    OdpowiedzUsuń
  6. HUIASCDUFIWEUNDXCUSADIDHCYFWIACNJIOAEWROVUIASDFGHJQWERTYUIMNBVCXZDFGTHUJIKOIUYTREW



    W sumie to tyle mam do powiedzenia :) Kocham cię Mary <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oni sa uroczy :)
    I ciesze sie, ze wróciłas!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale się cieszę, że dodałaś rozdział. Bardzo mi się podoba i niezmiernie się cieszę, że się pogodzili. Mam nadzieję, że teraz będą mieli z górki.
    Trzymaj się ♥
    S.

    OdpowiedzUsuń
  9. ta piosenka jest idealna ♥ świetnie współgra z dzisiejszym rozdziałem, który jest niesamowity i to motto na końcu *o*
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, więcejwięcej, potrzebuje więcej *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny *.* czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj oj oj oj oj <3<3<3 I NEED THIS <3 ^_~Serio twoje ff jest poprostu jak narkotyk :P szkoda że jest raz w tygodniu, no ale co zrobisz? Nic nie zrobisz :c Buziaki i powodzenia na studiach :*

    OdpowiedzUsuń
  13. ta da dam
    co zrobiłaś z Chrissi?!
    ja się pytam co ty jej zrobiłaś?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic jej nie zrobiłam. Chrissie to Chrissie... Znacie ją ;)

      Usuń
  14. aww genialny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. awwwww świetny. czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. o jezu, jezu szykuję się coś 8)) xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Haha, jeju to jest takie wspaniałe jak oni się tak rumienią nawzajem ze swojego powodu *-* I chciałabym, żeby rozdziały były w piątki ;) Wtedy jest też #Cień i można się zrelaksować po ciężkim tygodniu też z Trouble <3 Mam nadzieję, że uwzględnisz :33 ♥♥♥ xx

    OdpowiedzUsuń
  18. UGOTHNIUOHMNUHBUIT <3
    cudowny *.*
    @foreveralonexx3

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeju, jak słodko. I uroczo *-* . Kocham tego fanfica. I ciebie. I Ashtona. I Chrissie. I w ogóle wszystkich i wszystko :))) czekam na więcej momentów z Chrissie i Ashtonem w roli głównej. Ewentualnie od razu mogą iść do łóżka na seksy :**

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem, co napisać, więc napiszę tylko, że jest cudowne, bo w tym mo0mencie targa mną zbyt wiele uczuć, bym mogła ułożyć normalne, składne zdanie. JESTEŚ GENIALNA!

    OdpowiedzUsuń
  21. kocham kocham kocham

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział jbchdbjnbcvhliufhnfbgbjhl <3

    Ps. A coś nowego na 'Talking on a broken line'?;>

    OdpowiedzUsuń
  23. ten gamoń taki kochany :3333

    OdpowiedzUsuń
  24. Boziu czytając kazdy rozdzial tego ff chce wiecej i wiecej i wiecej i chyba nigdy nie bedzie go za duzo
    Genialny rozdzial, genialny fanfic, genialna autorka
    Nic dodac nic ujac

    OdpowiedzUsuń
  25. awww
    wszystko wraca do normy :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Opłacało się tyle czekać. Taki spokojny i słodziutki rozdział, aw.
    Chrissie taka miła i Ashton boże.
    Crashton moments cały czas. Już myślałam, że on otworzy ten pamiętnik.
    Zastanawiam się czy on coś tam pisze o Chrissie, a co jeśli opisuje swoje uczucia do Chrissie, jejku. Błagam niech ona kiedyś zobaczy ten pamietnik, niech Ashton jej pozwoli, tam musi być coś takiego.. ughh.
    Specjalna piosenka? Chyba nie muszę mówić dla kogo :)
    @samohoodzik x

    OdpowiedzUsuń
  27. Hej. :) Dopiero dzisiaj znalazłam twoje fanfiction i powiem Ci, że zyskłaś nową czytelniczkę. ;) Tekst jest pisany płynnie, a fabuła wciąga. Życzę weny,

    babs (:

    OdpowiedzUsuń
  28. trabul wraca jeeeeeeej :) rozdział świetny :) pewnie powtórze to po raz 729388338 ale uwielbiam twój styl pisania haha :)
    Pozdrawiam <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  29. jedym słowem omg, drugim słodko a trzecim to ja nie wiem <3

    OdpowiedzUsuń
  30. czekam na coś "ostrzejszego" hyhy ^^ ale i tak było świetne. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  31. jejku, to było świetne. czekałam na coś takiego xx

    OdpowiedzUsuń
  32. szczerze to nawet nie jestem pewna co chce napisać... po prostu genialny rozdział jak zwykle i czekam na kolejny
    @toriixdd

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to największa motywacja dla autora, nawet ten niepochlebny.