- Zastawiałaś się kiedyś nad
znaczeniem słowa dom? - zapytał ni z
tego, ni z owego Ashton, podnosząc głowę. Oboje siedzieliśmy w dużym pokoju, ja
przy stole pracując na laptopie, on ze swoją gitarą na kanapie, zajęci własnymi
sprawami. Uniosłam wzrok i spojrzałam na niego pytająco. – No wiesz. Jakie
miejsce nazwiesz swoim domem.
Wzruszyłam ramionami i
poprawiłam się na krześle.
- Czy ja wiem? Pewnie takie, do
którego wracam każdego dnia, w którym jest moje łóżko, moje cztery ściany –
mruknęłam, opuszczając oczy powrotem na ekran komputera. – Jakiś kawałek
przestrzeni.
- Mhm – odmruknął chłopak, nie
komentując mojej wypowiedzi. Podniósł jakiś zeszyt ze stosu gazet i zaczął w
nim pisać, znowu mnie ignorując, jakby żadne z nas przed chwilą się nie
odezwało. Westchnęłam cicho.
Niecałe dwa dni po tym, jak
spotkałam Luke’a w drzwiach mieszkania, ten zjawił się w nich ponownie, jednak
tym razem nie zatrzymał się na pogawędkę. Ba, nawet nie zareagował na mój widok
czymś więcej niż uprzejmym skinieniem głowy, ale nie obchodziło mnie to: sama
prosiłam go o zachowanie tajemnicy. Problem polegał na tym, że od tego czasu
Ashton zupełnie przestał wychodzić z domu, siedział z gitarą i generalnie,
przynajmniej moim zdaniem, nic nie robił. Miało to swoje plusy i minusy, bo
musiałam go znosić praktycznie cały czas, ale za to jego sarkastyczne i
seksistowski docinki zniknęły jak ręką odjął. Mam niemiłe wrażenie, że mogła to
być sprawka Luke’a, jednak taka zmiana mi w gruncie rzeczy odpowiadała.
Dzisiejszy dzień był inny w szczególny sposób.
Zwykle spotykałam się w soboty z Bay, tym razem przypadała rocznica jej
związku, więc oczywiste, że Chris był ważniejszy niż ja. Musiałam z resztą
odwalić wyjątkowo nudną pracę na zajęcia, także niewiele sobie z tego robiłam.
A że Ashton mi nie przeszkadzał... Dało się przeżyć.
Nagle pokrywa mojego laptopa
opadła z trzaskiem. Zdezorientowana zobaczyłam stojącego nad sobą Irwina, który
szczerzył do mnie zęby; zbliżał się wieczór. Sapnęłam zirytowana.
- To ty robisz? Nie widzisz, że
pracuję?
- Chce ci coś pokazać – odparł
chłopak, uśmiechając się niewinnie. Pokręciłam głową i sięgnęłam ręką po
zakreślacz, z zamiarem studiowana grubego tomiszcza od angielskiego. Jego dłoń
przykryła moją; uniosłam brwi niemal do sufitu. Miał ciepły dotyk, delikatny,
ale stanowczy, dokładnie taki, jaki pamiętałam. Zacisnęłam wargi w cienką
kreskę.
- Jestem zajęta, może później –
bąknęłam wyswobadzając się z jego uścisku. Złapałam podręcznik i czmychnęłam na
kanapę, podkulając nogi pod siebie. Ogarnęły mnie złe przeczucia; pierwszy raz
od czasu kiedy tu zamieszkałam, Ashton chciał robić coś razem. To nie było
normalne. Ja nie chcę robić z Irwinem nic wspólnie. Chyba, że chodzi zakupy, bo
on notorycznie zapomina połowy artykułów które każę mu kupić, a przynajmniej
myli je z piwem.
- Chrssie, no chodź – jęknął
prosząco. Jego twarz miała błagalny wyraz, z teatralnie wydętą wargą. Zaśmiałam
się cicho. – No chooodź.
- Musisz wymyślić coś lepszego,
żeby mnie stąd wyciągnąć – zachichotałam, rozciągając się na kanapie. Chłopak
stanął nade mną, podpierając się pod boki.
- Za każdym razem, kiedy cię
widzę, albo się uczysz, albo robisz herbatę – burknął Ashton. – Należy ci się
chwila przerwy.
Wypowiedział to wszystko na
jednym tchu, obojętnym tonem, ale nietrudno było się domyślić, że myślał o tym
jakiś czas. Wywróciłam oczami i wstałam, ostatecznie poddając się.
- Zgoda – powiedziałam,
wkładając niemało energii by głos mi nie drżał. – Pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Zrób chociaż jeden
seksistowski żart, to cię wykastruje.
- Słowo harcerza! – Blondyn
zaczął się śmiać i ruszył do przedpokoju. Poszłam za nim, starając się nie
myśleć, jak bardzo dziwne to wszystko było. Niecały tydzień temu darliśmy koty,
a teraz nagle udajemy perfekcyjnych współlokatorów. Co jest z Irwinem nie tak?
- Gdzie idziemy? – zadałam
pytanie, kiedy zakładaliśmy buty. Kąciki ust chłopaka uniosły się, ale nic nie
powiedział. – Ashton!
- Zobaczysz – mruknął
enigmatycznie. – Lepiej się pospiesz, bo nie zdążymy.
- Zdążymy na co? – cała
sytuacja robiła się jeszcze dziwniejsza.
- Zobaczysz – powtórzył po
prostu i wyszedł, zostawiając mnie samą w mieszkaniu. Chryste, co z nim jest
nie tak.
Czekał na mnie w windzie,
trzymając uprzejmie drzwi. Myślałam, że pojedziemy w dół i wyjdziemy na miasto,
zrobimy coś dziwnego w stylu szalonej jazdy metrem donikąd, ale zamiast tego,
maszyna ruszyła do góry, zatrzymując się na najwyższym piętrze. Kącikiem oka
obserwowałam Ashtona, który stał oparty o ścianę w czasie podróży; miał twarz
pozbawioną emocji, wzrok pusty, wbity w przestrzeń. Próbowałam rozgryźć jego
zachowanie, ale to było po prostu nie do pojęcia – jak ze skurwysyna można w
ciągu kilka dni przeskoczyć na poziom dbającego o współlokatorkę kolesia?
Brakowało mu tylko koszuli w kratę i sweterka w serek. Co za ironia.
Prowadził mnie przez jeszcze
dwa piętra do góry, tam gdzie winda nie dojeżdżała. W końcu znaleźliśmy się na
samym szczycie kamienicy, znajdując wejście na dach, które popchnął mocno,
otwierając. Machnął mi ręką zachęcająco,
zanim sam zniknął.
Kiedy przekroczyłam próg, moim
oczom ukazał się prawdopodobnie najpiękniejszy widok, jaki w życiu widziałam.
Oglądałam wiele zachodów słońca, jeszcze więcej wschodów, kiedy razem z Lukiem
odwiedzaliśmy nasze wzgórze. Ale czegoś takiego… Czegoś tak pięknego nigdy nie
było dane mi przeżyć.
Nie spodziewałam się, że
budynek, w którym mieszkamy, jest tak wysoki. Nie był może drapaczem chmur, ale
wystarczająco wystawał nad ziemią, żebym mogła dojrzeć linie horyzontu,
przeplataną zarysami innych domów. Całość była skąpana w pomarańczowym blasku,
gdzieniegdzie prześwitywały ostatnie, niebieskie skrawki nieba. W wysokich
wieżowcach bliżej centrum już paliły się światła w oknach, żółtawo połyskując.
Wydawało mi się, albo Nowy Jork nagle zrobił się niesamowicie cichy, jakby
celebrował ze mną swoje piękno. Westchnęłam zauroczona.
Ashton siedział na murku przy
samej krawędzi ze skrzyżowanymi nogami i patrzył przed siebie, tym samym pustym
wzrokiem co wcześniej. Dopiero, kiedy dotknęłam jego ramienia ocknął się i
drgnął lekko. Odwrócił do mnie swoja twarz.
- Siadasz? – zapytał cicho, a
ja pokręciłam głową. – Czemu?
- Mam lęk wysokości –
wymamrotałam niewyraźnie, zaciskając palce na jego barku. W jego oczach
zobaczyłam rozbawienie. – To nie jest zabawne, Irwin!
- Troszkę jest – zaśmiał się,
ale zszedł z podwyższenia, stając obok mnie. Cofnęliśmy się kilka kroków, aż
poczułam się na tyle pewnie by przestać wbijać w niego paznokcie. Teatralnie
zaczął masować miejsce, w którym go chwilę wcześniej dotykałam, a usta zaczął
formować w nieme „ała”. Parsknęłam, ale nie z irytacji; coś w powietrzu miedzy
nami było, co nie pozwalało mi być na niego złą. Po prostu.
- Nie wiedziałam, że zachody
słońca w mieście mogą mnie jeszcze zaskoczyć – powiedziałam w końcu, z małym
uśmiechem na ustach. Ashton stał z rekami w kieszeniach, myśląc nad czymś
intensywnie.
- Myślę, że wiele więcej rzeczy
w życiu cię jeszcze zaskoczy, Chrissie Weild – roześmiał się w końcu, drapiąc
po karku.
- Mądrości życiowe, Ashton
Irwin, tom pierwszy – burknęłam. Ashton pokręcił głową.
- Próbowałaś kiedyś zrobić coś
ze swoim lękiem wysokości? – rzucił blondyn bezbarwnym tonem, zezując na mnie.
Zmierzyłam go wzrokiem, zastanawiając się, czy jest idiotą, czy idiotą. Ten,
zamiast rzucić jakimś docinkiem bez ostrzeżenia chwycił moją dłoń i zacisnął ją
wokół swojej, robiąc dwa kroki do przodu, bliżej krawędzi. Zamiast się
poruszyć, stałam jak kołek, zbyt przerażona by wykonać jakikolwiek ruch. Nie
byłam pewna co mnie bardziej przerażało – ciepło, bijące od dłoni chłopaka,
które zaczęło rozchodzić się dalej po moim ciele, czy świadomość, że znajduję
się zdecydowanie zbyt wysoko nad ziemią.
- Ashton! – krzyknęłam
przerażona, kiedy chłopak zaczął mnie ciągnąć jeszcze bardziej przed
siebie. Obejrzał się na mnie ze
śmiechem.
- To tylko sześć kroków,
Chrissie, nie bądź takim kurczakiem!
- Nie jestem, to się nazywa
zdrowy kurwa rozsądek! – jęknęłam, próbując wyswobodzić rękę, ale jego uścisk
był stalowy. – Puść mnie, puść mnie!
W końcu śmiech zszedł z jego
twarzy, kiedy zauważył, że zaczynam niemal dusić się ze strachu. Puścił mnie
zaskoczony, a ja pobiegłam z powrotem do budynku, ślepo przeskakując stopnie,
po dwa, po trzy na raz, zanim dotarłam do mieszkania. Drżącymi palcami
umieściłam klucz w zamku i z trudnością go przekręciłam. Potem pamiętam tylko
jak opadłam skulona w kulkę na kanapę, starając się odciąć od świata i
przegonić złe wspomnienia, które zawsze wracały, gdy walczyłam z lekiem
wysokości. Śmieszne, prawda? Można pomyśleć, że ja się niczego nie boję, a tu
taka niespodzianka…
Czyjeś ręce spoczęły na moich
barkach, delikatnie je masując, jakby prosząc, żebym się rozluźniła.
Wiedziałam, że to był Ashton, który zdał sobie sprawę, jak bardzo mnie
przestraszył – co prawda niechcący, ale jednak. Skąd mógł wiedzieć? Nawet Luke
nie wiedział, a znaliśmy się… od zawsze. Moja głowa w końcu opadła na oparcie.
- Przepraszam – wymamrotałam w
końcu. Usłyszałam westchnienie ulgi, kiedy odezwałam się. Jego ręce przestały
mnie dotykać, co o mały włos nie skwitowałabym jęknięciem. Usiadł obok mnie i
chrząknął, starając się zwrócić moją uwagę.
- Przestraszyłaś mnie – bąknął,
kiedy w końcu udało mu się uchwycić moje spojrzenie. Jego bursztynowo-zielone
oczy po raz pierwszy dzisiaj wyrażały coś więcej niż tylko pustkę, a ja nie
jestem pewna, czy podobało mi się to, co w nich zobaczyłam.
- Przepraszam – powtórzyłam,
obejmując rękami kolana. – Normalnie robię więcej krzyku.
Ashton stłumił śmiech, jakby
bojąc się, że zostanie nieodpowiednio zrozumiany. To było nawet urocze.
- Co powiesz na obejrzenie
filmu, w ramach przeprosin z mojej strony? – zapytał nagle, przerywając ciszę.
Zamyśliłam się na chwilę.
- Brzmi jak plan – mruknęłam.
Blondyn natychmiast się rozluźnił i wstał, gestem pokazując mi, że mam zrobić
to samo. Uniosłam brwi.
- W kuchni jest popcorn,
zrobisz? – zaproponował, jakby to było coś normalnego, że każdej soboty siadamy
na kanapie z popcornem i oglądamy film. Co z nim było ostatnio nie tak?
- Spoko – powiedziałam i
wyszłam z pokoju, stwierdzając, że ostatecznie obejrzenie jakiegoś durnego
filmu nie zrobi mi większej krzywdy. Co prawda, zanim znalazłam paczuszkę z
kupionym jakieś… pół roku temu przysmakiem, minęło trochę czasu. Z salonu
dobiegały dziwne odgłosy, które w pewnym momencie zaczęły mnie niepokoić.
- Ashton – krzyknęłam,
rozgryzając zębami opakowanie. – Wszystko w porządku?
- Tak! – powiedział mi
przytłumiony głos, brzmiąc jakby znajdował się pod stertą koców. Wzruszyłam
ramionami i wsadziłam prawdopodobnie przeterminowany popcorn do mikrofalówki.
Ostatecznie Ashton się zatruje nie ja. – Przyniesiesz mi piwo?
Westchnęłam. Jak można pić
takie ilości piwa?
Kiedy w końcu wróciłam do
dużego pokoju, o mało nie upuściłam trzymanej w rękach tacy.
- Ty żartujesz – powiedziałam,
pozostawiając moje usta otwarte ze zdziwienia. – Przypomnij mi, ile ty masz
lat?
- Dwadzieścia cztery –
rozczochrana głowa wysunęła się spod koca na ziemi, a jej właściciel puścił do
mnie oczko. – No dalej, bo piwo zaraz zrobi się ciepłe.
Dwudziestoczteroletni chłopak z
którym mieszkałam od nieco ponad miesiąca, w ciągu piętnastu minut zbudował na
środku pokoju najbardziej skomplikowany fort, jaki w życiu widziałam. Koce były
zawieszone na krzesłach, opartych o kanapę, ziemia w środku była wysłana
materacami, a wewnątrz upchnięte zostało przynajmniej dziesięć ogromnych
poduszek. Nawet nie wiedziałam, że tyle mamy.
Wgramoliłam się do środka i
zobaczyłam, jak blondyn uśmiecha się do mnie i poklepuje ręką miejsce obok
siebie. Popatrzyłam na niego jeszcze raz z niedowierzaniem; niecałe pół godziny
temu trzęsłam się ze strachu, a teraz miałam zamiar usiąść i po prostu obejrzeć
jakiś głupi film. Kim jest ten chłopak i dlaczego na mnie tak działa?
- Co oglądamy? – zadałam
pytanie, kiedy w końcu usiadłam. Byliśmy tak blisko siebie, że czułam ciepło
bijące od jego skóry i zapach mydła, którym co rano wypełniona jest łazienka.
Westchnęłam cicho.
- Nie wiem – odparł po prostu,
jakby dopiero teraz się zaczął nad tym zastanawiać. – Mam kilka dwugodzinnych
zapisów koncertów moich ulubionych zespołów, jeśli chcesz.
Parsknęłam śmiechem.
- Niespecjalnie. Może po prostu
zobacz, co leci w telewizji? – zaproponowałam. Wydawało mi się to najbardziej
rozsądnym rozwiązaniem.
Ashton wziął w ręce pilota i
zaczął przełączać kanały, wyraźnie niezadowolony.
- Titanic, Sylwester w nowym
Jorku, Dziennik Bridgiet Jones - mruczał Irwin, naciskając guzik na pilocie
coraz bardziej zirytowany. – Cholera, czy ludzie nie oglądają nic innego niż
tanie komedie romantyczne!?
- Co masz przeciwko komediom
romantycznym? – zapytałam ze śmiechem, dając mu kuksańca w ramię.
- Nie są prawdziwe – uciął
Ashton zimnym tonem, który sprawił, że mój uśmiech momentalnie zszedł z twarzy.
- Och.
Blondyn w końcu zmrużył oczy i
zostawił włączony jakiś kanał. Wyciszył maksymalnie dźwięk z tryumfalnym
uśmiechem, który mnie przeraził. Tak szybko przyszła mu zmiana nastroju…
- Bawiłaś się kiedyś w
podkładanie dialogów do filmów, które doskonale znasz? – zapytał, a w jego
oczach zabłyszczały złośliwe iskierki. Skinęłam głową, widząc, do czego zmierza.
Następną godzinę spędziliśmy
dusząc się ze śmiechu, komentując coraz dziwniej poczynania bohaterów Dnia
Świstaka. Nie wiedziałam, że Ashton potrafi być takim człowiekiem – że potrafi
się bawić, albo sprawić, żeby zwykła czynność miała znaczenie i wprawiła mnie w
dobry nastrój.
Nie wiem kiedy jego ręka
znalazła się za mną, delikatnie obejmując moje ramiona. Uśmiechnęłam się mimo
woli; to było przyjemne i po prostu… odpowiednie. Mogłam nie znać Ashtona
długo, mogłam z nim kłócić się o byle co, ale po trzech latach nadal uważałam
go za szalenie pociągającego. Bez znaczenia, czy pamiętał mnie, czy też nie.
W pewnym momencie poczułam, jak
odgarnia kosmyk włosów z mojej twarzy i zagarnia je za ucho. Zapadła między
nami cisza; światło telewizora bawiło się z nami, raz zakrywając nasze twarze,
raz je rozjaśniając. Przełknęłam ślinę, kiedy zobaczyłam, ze chłopak wpatruje
się we mnie intensywnie. Nie do końca wiem, jak to się stało, że nasze twarze zaczęło dzielić zaledwie
kilka centymetrów. Wiedziałam za to, jak za moment skończy się ten wieczór. I
chyba nie miałam wiele przeciwko.
- Piwo się skończyło - mruknął,
przełamując ciszę. Wygramolił się z naszego szałasu, lekko pochylony, rzucając
mi ostanie spojrzenie zanim odszedł - Będę potem.
Wiedziałam, że już nie wróci.
Lecę czytać
OdpowiedzUsuń@ivegot5sos
nie wiem czemu ale ciągle wydaje mi się, że on ją pamięta eh
OdpowiedzUsuń@hihemm0
OMG JA TU UMIEREAM! IOWNIOXJNIOEWMKKXIOWHZTVNELIRSABNDJIN TAK CZYTAM I CZYTAM I TO ZAWSZE TAK PRZED SPANIEM W ŁÓŻECZKU CZYTAŁAM TROUBLE NA KOMÓRCE WIĘC DZISIAJ DLA ODMIANY NA LAPTOPIE SOBIE CZYTAM I TO JEST NEKJNXOKLENZLNCFLMNDSL
OdpowiedzUsuń(KOMÓRKA PO 5 LATACH UŻYTKOWANIA MA ZAPCHANĄ PAMIĘĆ MUZYKĄ I LEDWO JUŻ DYCHA HAHAHAHHA)
ASHTONIE PIEPRZONY ROMANTYKU IRWINIE JA WIEM ŻE JĄ PAMIĘTASZ!!!!!!!!!
CZYTAJĄC TO NAWET NIE WIEM KIEDY ROZDZIAŁ DOBIEGŁ KOŃCA TAK SIĘ WCIĄGNĘŁAM A OSTATNIO MAM PROBLEM Z CZYTANIEM KSIĄŻEK XD CZYTAM DO POŁOWY I JUŻ WIĘCEJ NIE CZYTAM XD
TO ŚWIADCZY O TYM JAK BARDZO WCIĄGNĘŁO MNIE TO FF... MUSZĘ POLECIĆ PRZYJACIÓŁCE Z CHĘCIĄ POCZYTA JEŻELI JESZCZE NIE CZYTAŁA...
ILE BYM DAŁA ZA TAKIEGO CHŁOPAKA... HAHAHHAHA
DZISIAJ POSTANOWIŁAM ŻE JEBNĘ SOBIE NA ANONIMKA NIŻ NA KONTO GOOGLE BO NIE CHCE MI SIĘ LOGOWAĆ OK
ŻYCZĘ WENY ILY!!! XXX
@POTATOiscrazy
Swietny jak zwykle 💞
OdpowiedzUsuńOmg...
OdpowiedzUsuńIrwin no w takim momencie ???
Ugh...
Mam ochotę cię ukatrupić za tą końcówkę, jestem taka niewyżyta, co jest ze mną nie tak?
OdpowiedzUsuńAshton wracaj!
Czekałam na twitterze na spojler i doczekałam się zdjęcia telewizora w jakimś namiocie. Hahah ciągle się zastanawiałam o co chodzi. Moja pierwsza myśl to był namiot, ale wyrzuciłam to z głowy, bo telewizor w namiocie? No ale byłam blisko... Tak jakby.
Rozdział jest taki spokojny i fajny i zajebisty i świetny i te momenty Ashtona i Chrissie awwwww. Nie mam pojęcia jak brzmi ich ship.
Życzę ci weny w pisaniu, milych wakacji, odpoczynku hehe. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział c:
@perfvirwin
Irwin ty idoto. Dlaczego spierdoliłeś taki moment? :(
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem on ją pamięta ale nie chce się do tego przyznać :/
Co do rozdziału to jak zwykle bardzo ciekawy i czekam na nexta 😊
o jezu... Irwin frajerze wracaj tam i ją pocałuj!!
OdpowiedzUsuńczekam na następną część xx
Super! Irwin ja wiem ze ja pamietasz xdd
OdpowiedzUsuńJejku Ash czemu jej nie pocałowałeś ?! ;(( Smutam ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że okazja się powtórzy, bo to jaki był wtedy Ashi jest na prawdę słodkie ^-^ I jestem ciekawa o co chodzi z lękiem wysokości Chrissie ;/ Przekonamy się :333 Czekam z niecierpliwością na kolejny xx :)♥
Hahhaahhahahahah co on ma z tym piwem. Powinien zostać anonimowym alkoholikiem. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńSkończyło sie piwo, serio? Co z nim nie tak? Albo ja przypomnial albo jest debilem
OdpowiedzUsuńKocham ♥ !!!!
OdpowiedzUsuńOprócz ostatniej wypowiedzi Ashton był strasznie uroczy i w życiu bym się po nim nie spodziewała, że może nie być irytujący :D Ale z tym piwem to przesadził. Ten rozdział skończyłby się tak pięknie, gdyby nie wyszedł z mieszkania... :c
OdpowiedzUsuń@luvmypizza_
Wiedzialam, ze on musi coś odwalic to by nie był przecież Ash gdyby zachowywał się normalnie cały czas:) Ale ogólnie to bym chciała mieć taki wieczór czasami no oprócz tej akcji z lękiem wysokości. Rozdział zajebisty. Tylko tak dalej:)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze wydaje mi się, że Ash ją pamięta, a po drugie, wydaje mi się, że on się w niej wtedy zakochał i dlatego powiedział tak o tych komediach romantycznych (no albo jakaś inna jego miłość źle się skończyła)
OdpowiedzUsuńrozdział po prostu genialny, awwwww i to zakończenie, neeeeh xD
Dużo weny Ci życzę kochana xx
Genialny! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest niesamowity! Czemu się nie pocałowali, czemu?! Uhggg.. było tak blisko.
OdpowiedzUsuńOkay, nie jestem dobra w pisaniu komentarzy, szczególnie w nocy, a na dodatek po obejrzeniu filmu z jakąś obrzydliwą zmutowaną jaszczurką na całym kadrze, ale coś naskrobać muszę.
OdpowiedzUsuńAshton udaje romantyka? Od kiedy? Przegapiłam coś?
A od kiedy Chrissie mu ulega? Gdzie podziała się ta twarda dziewczyna, która nie da Irwinowi za wygraną?
Serio chyba coś przegapiłam lol
Królestwo z koców, świetny pomysł! Całowanie się w nim, jeszcze lepszy pomysł! Ale Ash tak chyba nie twierdzi... I tak z romantyka mamy dalej starego Irwina...
Nie mogę doczekać się co będzie dalej :)
bb ;] xx.
to jest świetne!
OdpowiedzUsuńIrwin ją pamięta, ale myśli, że ona go nie pamięta, tak czuje..
OdpowiedzUsuńDlaczego oni się nie pocałowali ;c
Podobało mi się! Nagła przemiana Irwina trochę niepokojąca, ale i słodka zarazem. ;)
OdpowiedzUsuńczo jest z ashtim? nagle go tak odmieniło, lel, why? tzn nie mam nic przeciwko, hahahha
OdpowiedzUsuńciągle mam wrażenie że on ją pamięta pf
szałas ashtona wygrał hahaha>>>
czekam an next x
@Toriixdd
świetny <3
OdpowiedzUsuńWowww...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jednej z najlepszych rozdziałów <3
Czudowny i wgl, tylko szkoda, że Ashty poszedł ;c
Kocham, Kat x
Ja też chcę żeby Ashton zrobił mi taki fort.....
OdpowiedzUsuńPozatym, boskie... Jak przeczytałam o tym forcie zaczęłam się turlac ze śmiechu..
Świetny. Czekam na next. :)
OdpowiedzUsuńASZTI GDZIE TY IDZIESZ NO?
OdpowiedzUsuń@fuckinglukeey
Jestem. ;) Taka zmiana? Małą to, to nie jest. W całości poszło w inną stronę. Czegoś tam nie było, jednak był Ashton! Jest moc! A może on pamięta, a nie chce się zdradzić? Może... chce coś innego pokazać? Chyb za dużo filozofuję. To przez ten nastrój - taki inny. Aż na śmiech mi się zebrało z tej dowcipnej dziecinności chłopaka. Doskonale pamiętam, że ja budując takie cuda byłam mięczakiem i zawsze robił to mój brat. Ach, dlaczego to już nie wróci? I nie wróciło, także u Ciebie. On wyszedł, ale tutaj jest motyw na happy end i nie ma takiego przywiązania i nikt nie traci zaufania i takich tam. Błe, aż tak mi się smutnawo zrobiło. Odszedł, bo tak nie wypadało. Zbyt dużo się zrobiło, a jednak nie potrafię zrozumieć. Jest tyle teorii, a żadna nie pasuje. To byłaby chwila, której by żałował. On jednak nie chce traktować Chrissie, jako ta milion pięćdziesiątą drugą, a za nią będzie kolejna. Chyba to jest najbliższe, ale kto wie, czy mam rację. Może się mylę i jest całkiem inaczej? Nie wiem, ale filozof się ze mnie zrobił...
OdpowiedzUsuńJa będę czekać jak wróci, a może trwać to długo. Za szybko to się dzieje...
pisz jak najwięcej ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńSuper!!
OdpowiedzUsuńco ? cococococococococococococococococococococococococcococococoooo? Już niczego nie rozumiem. Kiedy człowiek myśli, że coś rozgryzł, zaraz JEBUT! i wszystko na nowo się miesza. Czyżby Ashton się zakochał? Tak po prostu odpuścił sobie buziaka i gwarantowany seks? Niby mi to na rękę, bo czekam na Lussie wielki powrót, ale trudno mi w to uwierzyć. Co on knuje? A może sprawdza Chrissie? Na ile może sobie pozwolić? Czy ona coś do niego czuje? A może założył się z Luke'iem? Bo czy to możliwe, że się zakochał? Ashton Niewyżyta Sex Bomba Irwin? xx
OdpowiedzUsuńjeszcze godzina do rozdz. 8!! <3 o maakranie oge sie doczekac <3
OdpowiedzUsuńPUŚĆ JOM, POWIEDZIAŁAM PUŚĆ JOM ASHTON!
OdpowiedzUsuńDzwine ale wydaje mi sie ze on ja pamieta ,tylko udaje bo myszli ze ona go nie pamieta .
OdpowiedzUsuń